[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Shirral pomknęłanaprzód, trafiając ognistym ostrzem w głowę kapłana.Lareth zlekceważył cios i uderzyłdrągiem w tułów druidki.Shirral upadła z jękiem, ale zanim Lareth zdążył podbiec, by jąwykończyć, znalazł się za nim Ahleage, trafiając go sztyletem prosto w krzyż.Wyjąc jak w agonii, Lareth zakręcił młynka, wywijając buzdyganem, aby sparowaćkolejne ciosy.Ahleage musiał rzucić się na ziemię i poturlać, by uniknąć zmiażdżeniaczaszki.Oddychając ciężko i krwawiąc z kilku ran, Lareth odsunął się od Dragi i przyjrzał swejnieudanej zasadzce.- Wykończcie ich! - ryknął, a potem wykonał kilka gestów i skrył się w chmurzenieprzeniknionej ciemności.- Ty bękarcie! - krzyknął Ahleage, skacząc w magiczny mrok.Shanhaevel zawahał się, wiedząc, że przyłączenie się do Ahleage w walce na oślepbyłoby bezsensowne.Prawdopodobnie wsadziłby mi sztylet w żebra, sądząc, że jestemLarethem, pomyślał elfi czarodziej i odwrócił się, żeby jeszcze raz przyjrzeć się komnacie.Jedynym stojącym jeszcze na nogach wrogiem był Turuko, walczący obecnie z Elmo,który atakował Bakluna wysoko trzymanym, zakrwawionym toporem.Elmo ściągnął broń nadół, ale Turuko był szybszy, kiedy jego przeciwnik zamachnął się, Baklun wyskoczył dogóry, aż jego kosmyk włosów został za nim, uniknął ciosu ostrza i kopnął, trafiając Elma wramię, kopniak był na tyle silny, że posłał ogromnego mężczyznę na podłogę.Shanhaevel wciągnął powietrze przez zaciśnięte zęby, zdumiony i skonsternowany,ponieważ uświadomił sobie, że Turuko musi być członkiem Szkarłatnego Bractwa,legendarnego zakonu walczących mnichów.Tutaj? Zastanawiał się elf, podczas gdy on i jego towarzysze rozproszyli się, szykując siędo ponownej walki.Szkarłatne Braterstwo współpracuje ze świątynią? Umiejętność walkimnichów była legendarna.Turuko stanowi śmiertelne niebezpieczeństwo nawet bez broni.Oddalając tę myśl, czarodziej czekał na sposobność do ataku.Pierwszy zbliżył się do mnicha Draga, z mieczem w dłoni.Shanhaevel wykrzywił się itrzymając mocno swój drąg, zaczął się przysuwać, żeby mu pomóc.Elmo znowu stał, ryczącw furii i ponownie podnosząc topór do ataku.Turuko poruszał się niczym trąba powietrzna, otoczony ich trójką, a jego ręce i nogi wiłysię niczym węże.Shanhaevel starał się nadążyć za ruchami Bakluna, ale Turuko był zbytszybki.Mnich zatrzymał się na chwilę i uśmiechnął się.- Tak, szanowni przeciwnicy, w rzeczy samej.Nie spodziewałem się.- przerwał,śmiejąc się dobrodusznie.- Ale to pierwsza zasada walki, czyż nie? Nie wolno niedoceniaćprzeciwnika.Cóż, po raz drugi nie popełnię tego błędu.Dalej, skończymy to.Zawirował, stosując różne zabójcze ciosy, jeden po drugim - kopnięcia, uderzenia pięści -pełne gracji i gibkie - pokazujące jego ogromną wytrzymałość i nieprawdopodobną wręczsprawność.Po każdym udanym ruchu lądował na wprost innego przeciwnika, gotowy douderzenia wszystkich i każdego, kto go zaatakuje.Elmo rzucił się pierwszy, puszczając topór szerokim łukiem.Turuko uchylił się przedciosem i zawirował, kopiąc Dragę w mostek, zanim łucznik nawet zorientował się, co gouderzyło.Draga chrząknął, cofając się o krok, mierząc mieczem w Turuko, kiedy ten obracałsię w kierunku Shanhaevela.Mnich uniknął obu ataków i posławszy kopniak w stronę Elma omały włos nie trafiłby go w głowę.Elmo ponownie zamachnął się toporem, ale Shanhaevelzobaczył, że wielki mężczyzna, mając zranioną nogę i tak wielu towarzyszy wokół siebie, maproblemy z użyciem ciężkiej broni.- Dawajcie, co macie najlepszego! - zapiał Turuko, śmiejąc się podczas obrotów iuników, z łatwością przesuwając się od jednego przeciwnika do drugiego.- Powitam to z miłąchęcią.- Jeśli się poddasz - powiedział Elmo - obiecuję, że będziesz żył.- Ha! - zaśmiał się Turuko, obracając się, by wykopnąć miecz z rąk Dragi i uderzającmężczyznę pięścią w twarz.Był to cios z boku, ale Draga zatoczył się do tyłu, dysząc zezmęczenia.- Jeśli zaatakujesz, obiecuję, że zginiesz! - powiedział Turuko, unikając jednocześnieciosu Shanhaevela i zamachu Elma.Nastąpiła przerwa w walce, kiedy trzej mężczyzni walczący z mnichem odsunęli się dotyłu, ciężko oddychając.Do diabła, pomyślał Shanhaevel, pragnąc mieć jeszcze jakieś odpowiednie czary, którepomogłyby mu w atakach.Cokolwiek spróbowałby użyć, zagroziłoby jednak jegotowarzyszom.Uchwycił lepiej drąg i znalazł jego środek ciężkości.Trójka mężczyzna otoczyła Turuka, zbliżając się, by znów zacząć walczyć
[ Pobierz całość w formacie PDF ]