[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale jej spojrzenie wędrowało już przez grupę uczniów ubranych wsurowe marynarskie mundurki, zebraną na podwórzu pod czujnymokiem panny Courtney, jednej z młodszych nauczycielek, Szkoła mie-ściła się w ładnym budynku z czerwonej cegły.Od frontu prowadził doniego szeroki podjazd, z jednego boku ciągnął się trawnik, z drugiegopodwórze.W środku wszystkie podłogi były świeżo wywoskowane, atablice starannie wytarte.- O, jest moja dziewczynka! - Pani Mason uniosła rękę i poruszyłapalcami, próbując przyciągnąć uwagę córki.- Ju-hu, Polly! Upiekłambułeczki do herbaty, kochanie!Polly zaczerwieniła się gwałtownie ze wstydu i tym razem Theo po-czuł dla niej współczucie.Rozstała się z koleżankami i podeszła zociąganiem.Obok szła Lidia, pochylały ku sobie głowy.Jedna byłagładka i złocista, druga w nieporządnych, długich, miedzianych lokach,wepchniętych niedbale pod słomkowy kapelusz.Szeptały coś do siebie,ale lata praktyki sprawiły, że Theo niczym nietoperz wychwytywałuczniowskie szepty.- O Boże, Lid, mogli cię przecież zabić! Albo coś jeszcze gorszego.-Polly aż zabrakło tchu, miała wytrzeszczone oczy, zaciskała rękę nachudym ramieniu przyjaciółki, jakby chciała ją wyciągnąć z bram pie-kieł.- Szkoda, że go nie widziałaś, tego jak.- Lidia urwała gwałtownie,zauważywszy, że Theo je obserwuje.- Na razie, Polly! - powiedziałazdawkowo i odeszła na bok.- Witaj, Lidio! - zawołała pani Mason wesoło, choć Theo zauważył,że przygląda się dziewczynie z troską.- Chcesz pójść do nas na herba-tę? Mogę zawołać rykszę.- Nie, dziękuję, pani Mason.- Mamy bułeczki.Twoje ulubione.RLT- Przykro mi, dziś nie mogę.Bardzo bym chciała, ale muszę załatwićparę spraw.- Dla mamy?- Tak.Polly patrzyła na przyjaciółkę, wyraznie zmartwiona.Theo nie mógłsię zorientować, o co im chodzi, zresztą jego uwagę ściągnęła na siebieAnthea Mason, która postawiła właśnie stopę obutą w elegancki dwu-kolorowy pantofelek na pedale roweru.- Och, panie Willoughby, omal nie zapomniałam! Mąż prosił, bymwspomniała, że chciałby z panem zamienić kilka słów.Będziewdzięczny, jeśli spotka się pan z nim jutro wieczorem w klubie.- Po-trząsnęła kokieteryjnie głową i roześmiała się, jakby chcąc umniejszyćwagę tego wezwania.- Mężczyzni! Co byście poczęli bez bilardu ibrandy?Potem odjechała z córką na tylnym siodełku tandemu.Ich nogi pra-cowały w równym rytmie.Theo patrzył za nimi, a uśmiech na jegotwarzy gasł coraz bardziej.Zgarbił ramiona.- Cholera - wymruczał pod nosem.Odwrócił się i omal nie wpadł na Lidię, która stała tuż za nim.Obojecofnęli się gwałtownie.Oboje przeprosili.Dziewczyna pochyliła głowęokrytą słomianym kapeluszem z szerokim rondem.Ale za pózno, zdą-żył zobaczyć wyraz jej twarzy.Podobnie jak on, stała i patrzyła za zni-kającym tandemem, który torował sobie drogę przeZ zatłoczoną ulicę,pobrzękując dzwonkiem.Wstrząsnęło nim to, co ujrzał w jej burszty-nowych oczach.Była w nich naga tęsknota, tak silria, że niczym echowywołała krótki przeszywający ból w jego własnym sercu.Czego tak bardzo pragnęła?Roweru? Wiedział doskonale, że jest biedna.Jej matka uciekła z Ro-sji i nie miała mężczyzny, który zarabiałby na rodzinę.A przynajmniejnie miała mężczyzny na stałe.Tu jednak nie chodziło chyba o rower.Nie, Lidia nie należała do takich dziewcząt.Czyżby pragnęła Polly? Wkońcu wiele dziewczynek zakochuje się w kimś tej samej płci, a tedwie przestawały ze sobą naprawdę blisko.Spojrzał w zamyśleniu naRLTjej słomiany kapelusz.Był pożółkły ze starości i poplamiony w miejs-cach, gdzie chwytała go, żeby zdjąć, albo przytrzymywała brudną ręką,kiedy wiał wiatr z wielkich północnych równin.Gdyby to była innauczennica, kazałby jej poprosić rodziców o nowe nakrycie głowy.Więc może pragnęła matki?To też wątpliwe.Jej matka, choć zjawiała się w szkole tylko na wy-razne wezwanie, była dużo piękniejsza i nieskończenie bardziej pocią-gająca niż niezbyt atrakcyjna pani Mason.A jego zawsze pociągałykobiety mroczne i egzotyczne.Nawet kiedy był jeszcze chłopcem i wy-dawał kieszonkowe na peep show albo zaglądał ukradkiem do książkiojca z obrazami Paula Gauguina
[ Pobierz całość w formacie PDF ]