[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.%7ładen głos nie mącił ciszy.Nie znalazła się dłoń, która zdołałaby owinąć me rany lub uśmierzyć ból.Pamiętasz to, Sorcho? - zapytał cicho.Tak.Pamiętała.Pamiętała ów sen równie żywo jak tamtej nocy,kiedy ją nawiedził.369RS- Spoczywałam na łożu ze szczurzych kości, za koc mając pajęczyny- uzupełniła szeptem.- Gdzieś w pobliżu - podjął opowieść - woda sączyła się do kałuży, apowolne kapanie, niegdyś doprowadzające mnie do szaleństwa, teraz mnienie wzruszało.Znałem już tylko smutek i samotność.Wiedziałem, żeumieram, i radośnie witałem koniec pustki, rozpaczy, udręki.Wyciągnąłem rękę i dotknąłem szkieletowej dłoni Zmierci.a potemprzekroczyłem granicę.Oczy Sorchy napełniły się łzami.Słuchanie tej historii, ponowneprzeżywanie jej wraz z nim wydawało się ponad jej siły.Rainger porywczo ujął jej dłonie.Zajrzał jej w oczy.- Zobaczyłem krzyż.Jarzył się niebieskim blaskiem.Nie zdołałemsię oprzeć, dotknąłem go.Sparzył mnie.Uzmysłowiłem sobie, że wisi nakobiecej szyi, a wtedy zaczerpnąłem łapczywie powietrza.i powróciłemdo życia naznaczonego cierpieniem.Sorcha ujrzała w nim to wspólne wspomnienie.- Do mojej celi wpadł pierwszy promień świtu, na zewnątrz pierwszymorski ptak wydał wysoki, słodki okrzyk - powiedziała.- To byłaś ty, kochana.- Uśmiechnął się wolno, ciepło, z mocą.Pocałował jej palce.- Wiedziałem, że to ty.- Tak.To byłam ja.- Spod stanika sukni wyjęła krzyżyk i pokazałamu go.- Przez lata nie wierzyłem w Boga.Dlaczego miałbym oddawać mucześć, skoro tak okrutnie mnie potraktował? Teraz jednak otrzymałemdowód Bożej łaski.Mam ciebie i twoją miłość, a w zamian mogę ci tylko370RSofiarować własną.- Pokazał Sorchy znak wypalony we wnętrzu jego dłoni.- Nie wiem, czy tyle wystarczy, lecz żywię nadzieję, że tak.Położyła palce na jego wargach.- Także tego nie wiem.Jeśli jednak nigdy nie przestaniesz mniekochać, myślę, że powinno.Pocałował ją, jakby nie umiał się pohamować.- Kochana moja, bez względu na to, co nastąpi, możesz liczyć nawięcej pomocy, niż się spodziewasz.Czy nie zorientowałaś się, kto zanami stoi?Odwróciła się gwałtownie od Raingera, żeby spojrzeć na dwiekobiety, które podtrzymywały ją na duchu w trakcie pojedynku.Blondynka.Drobna i kształtna.Brunetka.Smukła i zadziwiająco wysoka.Obie miały na sobie nieco zmodyfikowane żołnierskie mundury.Wyglądały znajomo.Jakże znajomo.- Klarysa? Amy? - Sorcha obudziła się wreszcie z długiego snu osamotności i niewysłowionym strachu.- Sorcha - odezwały się jednocześnie.Popędziły ku niej.Zmiała się i płakała, kiedy obejmowały się żywiołowo i wyrzucały zsiebie urywane zdania, usiłując w tej krótkiej chwili opowiedzieć sobienawzajem wydarzenia dziesięciu lat.Klarysa podzieliła się z nią radosną nowiną.Amy także.- Chłopiec? - zwróciła się Sorcha do Amy.- Dziewczynka! -wykrzyknęła do Klarysy.371RSPodniósłszy na moment wzrok, spostrzegła Raingera, który stał wtowarzystwie dwóch mężczyzn, z nieskrywanym zadowoleniemobserwując całą scenę.- Przepraszam was.- Pocałowała siostry.- Przepraszam na chwilę.Wróciła do Raingera.Ujęła jego dłoń.- Ty je tu dla mnie sprowadziłeś?- Kiedy tylko dotarliśmy do Beaumontagne, wysłałem kuriera zzaproszeniami.Musiały poczekać z wizytą do wiosny, jednakże.- Okazujesz mi tyle dobroci! Jesteś taki mądry i wspaniały! Jak ja cisię odwdzięczę?Zanim się spostrzegła, znalazła się w jego ramionach.Odchylił ją dotyłu i pocałował.Bez żadnych sztuczek.Bez finezji.Po prostu z cudownąnamiętnością i płomiennym podnieceniem.Porwał ją ze sobą, podsycając w niej żar, miłość, pożądanie.Oplotła ramionami jego głowę i oddała pocałunek, smakującRaingera, upajając się nim, oddając mu całą swoją duszę - ponieważmusiała.Ponieważ byli jednością.372RSROZDZIAA 29- W moich czasach dzieci nie dreptały po sali tronowej.Przebywaływ pokoju dziecinnym pod okiem niani, zgodnie z nakazami przyzwoitości.- Królowa Klaudia zastukała laską o marmurową posadzkę i spiorunowałaswoją prawnuczkę wzrokiem.W jej czasach na świecie nie roiło się od różnej maści anarchistów,dzieci znały swoje miejsce, a ceremonię koronacji traktowano z należnymszacunkiem, nie robiąc z niej takiego cyrku jak teraz, kiedy to pokojówkibiegały ze szpilkami do włosów w ustach, stosy halek zaśmiecały salętronową, a trzy wnuczki Klaudii spędzały większość czasu zgięte wpół ześmiechu, którego najpewniej ona była powodem.Mała Sorcha natychmiast się uśmiechnęła, prezentując pięć idealniebiałych zębów, po czym podreptała ku królowej Klaudii.- Zabierz to dziecko, zanim obślini mi moją jedwabną suknię! -rozkazała staruszka.Klarysa porwała córeczkę na ręce.- Czy mała Sorcha obślini jedwabną suknię babki? - zapytała,nadając głosowi dziecinne brzmienie.- Obślini? Tak?- Klaryso, twojej jedwabnej sukni grozi to samo - ostrzegła Amy.-Uważaj.O, proszę!Kiedy z buzi dziecka pociekła długa strużka śliny, trzy wnuczkikrólowej Klaudii roześmiały się z zachwytem.Zachowywały się tak, jakbymała zrobiła coś mądrego.Klaudia nie pojmowała, jak udało jej sięwychować trzy takie ciamajdowate dziewuchy.373RSCóż, przynajmniej były płodne
[ Pobierz całość w formacie PDF ]