[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Poczciwy Randy.Fantastyczny, jasnowłosy, błękitnooki Randy, który ma metrdziewięćdziesiąt wzrostu, umysł Alberta Einsteina, budowę ArnoldaSchwarzeneggera i jest stuprocentowym homoseksualistą.Miała nadzieję,że amerykańskie kobiety nigdy się o tym nie dowiedzą.Po co odbierać imnadzieję.Film przesuwał się przed oczami widzów, oferując im solidnąmieszankę kryminału, dramatu, a nawet nieco komedii.Na kilka minutprzed końcem Klementyna miała już zupełnie rozluznione ciało.Przeddziennikarzami będzie musiała zachować spokój i opanowanie.Nie możedać po sobie poznać, że nie jest pewna sukcesu.Jeśli przebrnie przezudzielane naprędce wywiady, będzie wreszcie mogła iść na kolację w MaMaison z Alex, Megan i ich trzema towarzyszami, z którymi, mimonajszczerszych chęci prasy bulwarowej, żadna z nich nie ma, niestety,romansu.Na ekranie ukazało się wreszcie ostatnie ujęcie.Klementyna i Randytrzymali się w objęciach na schodach przed gmachem sądu, zaś jej męża,który ku pełnemu zaskoczeniu wszystkich okazał się prawdziwymmordercą kochanki, wprowadzano pod eskortą do środka.Klementyna iRandy spojrzeli na siebie i zaczęli się oddalać.Na ekranie pojawiły sięnapisy.Na widowni panowała zupełna cisza.Odprężenie, które czuła odgodziny, ulotniło się i Klementyna wpadła w panikę.Nad latami po NIMnatychmiast wzięły górę lata normalności sprzed NIEGO, kiedy wchwilach lęku potrafiła zwrócić się do kogoś po pociechę.Niezastanawiając się, co robi, sięgnęła po czyjąś rękę.Nie zauważyłaRS 267zdziwionego wyrazu twarzy Jacksona, którego dłoń chwyciła.Nagle wokółniej rozległy się ogłuszające oklaski.Widzowie, wśród których byłozatrzęsienie gwiazd filmowych, wstali i zaczęli rozglądać się dokoła, ażznalezli wzrokiem ją i Randy'ego.Mei Robinson też.Kiedy napisyzniknęły i zapaliły się światła, oklaski przybrały na sile.Aplauz z wolnaustąpił miejsca komentarzom, a kiedy tłum wylewał się z kina, do uszuKlementyny docierały przymiotniki  wspaniałe" i  znakomite".Kiedywstali, jeszcze trzymała dłoń Jacksona.Opuściła wzrok na ich splecionepalce bez lęku i obrzydzenia.Widok czyjejś dłoni w jej ręce wydał sięKlementynie po prostu piękny - o ile dłoń należy do właściwej osoby i o ileona chce ją trzymać.- Przepraszam - powiedziała, cofając w końcu rękę.Spróbowała pokryćskrępowanie śmiechem.- Chyba byłam trochę zdenerwowana.- Nie przepraszaj - powiedział tak cicho, że tylko ona dosłyszała.Mielijeszcze chwilę czasu dla siebie, czekając w rzędzie, aż tłum przepłynie.Jackson przysunął się do niej i uśmiechnął.Czuła się tak samo jak na jegoślubie z Megan - niezręczna i przezroczysta dla ludzi, ale ciepła ibezpieczna w środku, jakby owinął ją elektrycznym kocem w szalejącejwokół zamieci śnieżnej.- Byłaś rewelacyjna - powiedział.- Naprawdę.Zrobiłaś na mnie dużewrażenie.Już otwierała usta, żeby odpowiedzieć, gdy Alex wystawiła głowę zdrugiej strony Jacksona i wtrąciła się.- To było fantastyczne, Ciem - powiedziała.- Na widowni było cicho jakmakiem zasiał.Wszystkich rzuciłaś na kolana.- A ja? - zapytał Randy.- A ty byłeś niezły - odparła ze śmiechem Klementyna.Kiedy wyszli zkina, osaczyła ich gromada dziennikarzy, czekających tuż przy drzwiach.Twarze Klementyny i Randy'ego obiegło mrowie mikrofonów.Zewsządsypał się na nich grad pytań, aż wreszcie Randy wziął sprawy w swoje ręcei jak prezydent wskazywał kolejno ręką na dziennikarzy, udzielając imgłosu.Lampy błyskowe oślepiały ich do tego stopnia, że zamiast twarzywidzieli czerwone plamy.Klementyna znosiła to wszystko, nie gubiąc ztwarzy ani na chwilę swego najbardziej zachwycaj ącego uśmiechu.Dostrzegła, że Jackson, Alex, Megan i Joey usunęli się w cień, zostawiającją samą w świetle reflektorów.Miała ochotę powiedzieć im:  Wracajcie.Dzielcie tę chwilę razem ze mną".Ale oczywiście nie mogła.Byli z niejdumni, zachwyceni jej sukcesem, ale nie byli częścią jej samej.ZawszeRS 268znajdą się w jej życiu rzeczy, które będzie musiała robić sama, choćbybardzo starała się do tego nie dopuścić.* * *Przy wejściu do Ma Maison również roiło się od dziennikarzy.Klementyna i Randy znów się uśmiechali, odpowiadając na te samepytania.Tak, są bardzo zadowoleni z tego filmu.Są zachwyceni, żepremiera okazała się tak udana.Z rumieńcem na twarzach oświadczyli, żejeszcze za wcześnie myśleć o Oskarach.Sześcioosobową grupą przedarli się przez zaporę z fleszy do pięknieurządzonej restauracji.Kiedy prowadzono ich na miejsca, odwróciły się kunim wszystkie głowy.Dostali środkowy stolik w pierwszym rzędzie.Klementyna żałowała, że nie ma Artura i nie może dzielić z nim radości tejchwili.Natychmiast podano dwie butelki szampana.Randy wstał z kieliszkiemw ręku i odchrząknął.- Chciałbym wznieść toast za moją piękną partnerkę, KlementynęMontgomery - powiedział.- Brawo.- I chciałbym dodać, że sam też nie byłem taki zły.- Patrzcie państwo - odezwała się Klmentyna.- Nie byłem.Pragnę wreszcie powiedzieć, że to wspaniałe, iżKlementyna ma takich dobrych przyjaciół: Alex i Jacksona, którzyprzylecieli aż z mojego ukochanego San Francisco - puścił do Klementynyoko i roześmiał się - i oczywiście Megan oraz Joeya.Zgodzili się onidotrzymać nam towarzystwa podczas tego posiłku, za który absurdalniezawyżony rachunek zapłaci łaskawie Lancolme.Megan spojrzała na Joeya, sącząc szampana.Niewiele się odzywał przezcały wieczór i stał na uboczu tak samo jak ona.Przyjechał do nichwcześnie, jeszcze przed Alex i Jacksonem.Przyjemnie ją zaskoczyło, że sięnie zmienił.Był teraz oczywiście starszy.Stał się w każdym calumężczyzną, przez co zatarła się między nimi różnica wieku, która dawniejtak jej przeszkadzała.Jego włosy wciąż miały jednak kolor lnu, a w oczachkryły się wrażliwość i troska.Nie wyrósł też ze swojej niepewności iostrożności.Gdy ją objął, a potem cofnął się o krok, żeby spojrzeć jej woczy, Megan odniosła wrażenie, że patrzy na siebie samą.Kiedy Jackson i Alex dotarli godzinę pózniej, oboje wystrojeni widealnie do siebie pasujące czarne kreacje, Joey chwycił ją za rękę.Jacksonzbliżył się do Megan bez chwili wahania.Pocałował ją w policzek, zapytałRS 269o zdrowie i o pracę, a potem podszedł do Klementyny, która przykuła jegouwagę, jakby była jaskrawą tasiemką, stanowiącą dla niego - małegokociaka - nieodpartą pokusę.Alex była jak zwykle sobą.Oficjalny charakter pracy w ogóle jej niezmienił.Miała na sobie błyszczącą, rozciętą od kolana po samo biodro,obcisłą sukienkę, na której skupiały się spojrzenia wszystkich mężczyzn wkinie.Oczywiście Klementyna też wyglądała oszałamiająco, jak zawsze.Jej widok autentycznie zapierał dech w piersiach.Megan, która mieszkała znią na co dzień, zapomniała już, jakie wrażenie robi jej przyjaciółka nainnych.Zapomniała, że otwierają szeroko oczy z zachwytu, zupełnie jakJackson.Biała sukienka z dekoltem odsłaniającym ramiona, uszytaspecjalnie dla niej przez projektanta mody, uwydatniała jasny kolor jejoczu, oczu, o których - czego Megan była pewna - wszyscy będą mówić poobejrzeniu filmu.Przynajmniej raz Megan była zadowolona, że wtapia się przy Alex iKlementynie w tło.Tym razem miała z kim pozostać w cieniu.Kiedyjednak usiedli w restauracji, otoczeni przez gwiazdy filmowe, szepty iprzepych, a Jackson znalazł się dokładnie naprzeciwko niej, Meganpoczuła się nieswojo [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •