[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Znam tam doskonałą maleńką restaurację.– Ręka Édouarda odrywa się od kierownicyi znajduje dłoń żony.– Niedaleko Palais des Bonbons et du Nougat.Utrzymała gwiazdkęMichelina przez dziesięć lat!Nick postanawia dać wyraz swoim zastrzeżeniom.– Naprawdę nie mamy czasu do stracenia.Musimy jak najszybciej dojechać do Genewyi dotrzeć na lotnisko.– Absurd! – stwierdza Édouard lekceważąco.– Musimy przecież coś zjeść.– I wypić – dodaje Ursula, całkiem już rozbudzona.– Niedzielny obiad nie może sięobejść bez kieliszka wina.Albo dwóch.141KOMISARIAT PRZY 77 ULICY, LOS ANGELESCarter telefonuje do Mitzi i każe jej natychmiast przyjeżdżać, po czym idzie do dyżurki,gdzie Jimmy Berg czeka przy swoim biurku, żeby mu pokazać zapis kamer z korytarza przygłównym wejściu.– Właśnie przysłali płytę CD z zapisem monitoringu – wyjaśnia sierżant.– Przewinąłemdo momentu, w którym twój ulubieniec staje na schodach.– Obejrzyjmy.Berg uruchamia urządzenie i wskazuje palcem na czarnoskórego funkcjonariuszapełniącego dyżur.– Patrz na Howiego.Chrapie w najlepsze.– Parska śmiechem.– Mało brakuje, żebynarobił w gacie, kiedy twój świrus opiera się o dzwonek.Carter obserwuje, jak wielki stary policjant się budzi.Wszystko przebiega zgodnie zesłowami Jimmy’ego – scena wywołuje na jego twarzy krótki uśmiech.Obiektyw obejmuje biurkodyżurnego, po prawej stronie ekranu, oraz drzwi wejściowe dla interesantów, po lewej.Słychaćtrzask elektronicznego zamka i drzwi się otwierają.Wchodzi mężczyzna.Jest bosy.Ma na sobietylko coś, co wygląda na kremową pelerynę, oraz slipy.Dziwaczny widok.Facet kojarzy sięz wszechmocnym superbohaterem.Nagle do Cartera dociera, co się dzieje.To nie jest peleryna,tylko prześcieradło.Podobne do tych, które okrywały ofiary.Odwraca się do dyżurnego izbyzatrzymań.Berg odpowiada na jego pytanie, zanim jeszcze ono pada.– Już zabezpieczone i opisane, razem z resztą jego rzeczy.– Wiemy, jak ten wariat się nazywa?Berg wskazuje głową ekran.– Sam zaraz ci powie.Carter ponownie koncentruje uwagę na monitorze.Mężczyzna szeroko rozkłada ramiona,podchodząc do kompletnie zaskoczonego Howiego.– Jestem pomocnikiem Boga.Nosicielem dusz.Moje imię to Wybawienie.Wybawienie.Detektyw pogrąża się w ponurych myślach.Ten facet to marzenie każdego psychiatry.Dobry prawnik sięgnie na półkę w swojej luksusowo urządzonej kancelarii, zdejmie z niejpodręcznik omawiający postępowanie sądowe wobec osób chorych psychicznie, zdmuchniez niego kurz, po czym sporządzi wniosek o uniewinnienie z powodu niepoczytalności.Carter poprostu to wie.– Jestem łodzią Pana, posłańcem Wszechmogącego.Przysyła mnie Bóg.Howie podnosi swój zaspany tyłek z krzesła.– Nie wątpię, bracie, ale teraz dobry Pan chce, żebyś poszedł prosto do domu i odespał to,co wypiłeś.– Howie zauważa rany na ciele mężczyzny, kiedy ten podchodzi bliżej.– Człowieku,coś ty sobie zrobił!– Moja praca jest skończona.Dopełniło się jego dzieło.Dominus vobiscum.– Cholera jasna, dobrze się czujesz? – Howie przyciska sygnał alarmowy pod biurkiem,żeby wezwać wsparcie.– Modlę się za dusze, które posłałem do Pana.– Mężczyzna pada na kolana.– Duszeświętej pamięci Kathleen Higgins, Stephanie Hayes, Lisy Griffin, Lucy Bryant, Shelly Hughes,Louisy Perry, Krissy Patterson, Kulie Gray, Sally-Ann Ward, Marii Gonzales, Kim Bass i.Carter przysuwa się bliżej ekranu.Nie dosłyszał ostatnich słów.Jeszcze jednegonazwiska.– Przewiń, Jimmy.Czy on coś mówi tam na końcu?– Nie wydaje mi się.– Sierżant cofa obraz na podglądzie.Ponownie oglądają nagranie.Carter znów niczego nie słyszy.Jakby mężczyznapowstrzymał się przed wyliczeniem kogoś jeszcze.Dlaczego?Teraz to nieważne.Szaleniec w prześcieradle wyliczył właśnie wszystkie jedenaście ofiarseryjnego zabójcy, nad którego znalezieniem Carter pracuje od lat.Włącznie z najnowszą – KimBass.142FRANCJAEphrem zjeżdża za nimi z autostrady A7.Zastanawia się przez chwilę, czy gdzieś blisko nie ma lotniska, z którego wylecielibywynajętym prywatnym samolotem.Zostałby wtedy na lodzie.Jego obawy słabną, kiedy bmwwjeżdża na Route de Marseille, podążając za drogowskazami do centrum Montelimar.Po piętnastu minutach znika wiejski krajobraz południa Francji.Wpadają w betonoweobjęcia wielkiego miasta.Limuzyna Broussardów z gracją wjeżdża na rondo i skręca w RueSaint-Gaucher.To ciasna wąska uliczka ze sklepami dla turystów i rzędem domów z okiennicamituż nad linią asfaltu, którego ledwie wystarcza na przejazd samochodem.Ephrem jest bliżej, niżby chciał – oddzielony zaledwie trzema samochodami.Ruch sięzatrzymuje, kiedy kurier przepycha wózek obciążony wysoką stertą wody butelkowanej z jednejstrony ulicy na drugą.Kiedy przeszkoda znika, bmw skręca w prawo i Ephrem wjeżdża na Placedu Marche.To nowy brukowany plac okolony sklepami i kawiarniami, przeznaczony wyłączniedla pieszych.Bez żadnych miejsc do parkowania.Ku jego zaskoczeniu limuzyna podjeżdża pod restaurację z czerwoną markizą i blokujedrogę.Édouard Broussard wysiada od strony kierowcy, okrąża auto i otwiera drzwi swojej żonie.Wysiadając, kobieta opiera się na jego ramieniu.Broussard zamyka za nią drzwi, po czymobydwoje wchodzą do restauracji, zostawiając samochód przed wejściem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •