[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nogami do przodu, najpierw czarne, zamszowe trzewiczkiz guziczkami, potem chude łydki w pończochach przeciwżylakowych, spiczaste kolana, zadartado bioder spódnica, żakiecik z kołnierzykiem z futerka.Dopiero kiedy czarny kapelusikz aksamitką znalazł się na wysokości kolan dyrektora, ten się ocknął i chwycił panią Załucką podpachy.Niezdecydowanie zakołysał nią w prawo i w lewo, nie bardzo wiedząc, co ma z nią dalejzrobić, aż nagle zorientował się, że dawna dziedziczka nie żyje.Odeszła do lepszego świataswojej młodości. No i poszła w pizdu  mruknął zakłopotany.Przez parę lat chałupa Jędrusiowej stała pusta.Co cenniejsze sprzęty zabrały córki paniZałuckiej do Warszawy, na resztę miał oko sąsiad, pan Dziunio.Zimą przychodził palić w piecu,latem kosił ogródek.Niezakopczykowane róże już pierwszej zimy wymarzły, z okiennic jakliszaj zlazła farba, taczkę ktoś ukradł, a widły pan Dziunio kiedyś sobie pożyczył i zapomniałoddać.Potem wziął sobie jeszcze grabie, szpadel i motykę, no bo co miały niszczeć w dziurawejstodole? Kiedy do chałupy wprowadziła się młodsza córka pani Załuckiej, Aniela, dom był ruiną,którą szczelnie wypełniał obłok smrodu.Na smród składały się wilgoć, mysie siki, papierosypana Dziunia, rozkładające się na poddaszu stworzenia, które schroniły się tam jesienią, ale niedoczekały wiosny, grzyb pod podłogą i Bóg wie, co jeszcze.Infernalny odór, jak w dworcowejtoalecie za PRL-u.Pani Aniela nie mogła jednak kręcić nosem na zapachy, bo właśniewyrzucono ją z pracy w ramach transformacji wolnorynkowych i była bez grosza. Pani hozumie, madame Aniela, że musimy odmlodzicz nasz team  powiedziałz promiennym uśmiechem nowy manager hotelu, w którym szczęśliwie przedrzemała w dzialebuchalterii ostatnie dwadzieścia lat. Jesteśmy międzynahorodowym koncehnem, któhy jestdumny ze swojego dynamicznego wizehunku.Manager był półfrancuskim szczeniakiem, który wyglądał na góra dziewiętnaście lat.Włosy spinał w artystyczny kucyk, nosił szyte na miarę garnitury, buty od Gino Rossi i pachniałekskluzywnie wodą toaletową Egoiste.Do wizerunku pasował jak ulał.Pani Aniela miałanadwagę, rajstopy w obwarzankach, przetłuszczone włosy z odrostami i człapała ciężkow obuwiu z wkładką ortopedyczną. Ale ja przecież prawie nie wychodzę z biura  szepnęła głęboko upokorzona, rumieniącsię po korzonki włosów. Mogłabym wchodzić wejściem dla dostawców. Non, non, tego by jeszcze bhakowało!  Manager zatrzepotał rękami. W imieniukoncehnu cieńkuję pani za dotychczasową współphacę i szyczę wszystkiego dobhego naprzyszłość.Pani Aniela nie była nawet szczególnie zaskoczona.Całe jej życie składało się z porażek.Na miłość boską, Anielo, co z ciebie wyrośnie?  załamywała nad nią ręce matka i miała rację: nic nie wyrosło.Przynajmniej nic spektakularnego.Matura słabiutka.Same trójczyny, piątkitylko z języków.Dwa lata romanistyki, dwa lata germanistyki, trochę handlu zagranicznego.Niczego nie potrafiła doprowadzić do końca, być może dlatego, że niczego nie pragnęła.Jeślimiała jakieś marzenia, nic o nich nie było wiadomo.Do trzydziestego roku życia nie była na anijednej potańcówce, nie umówiła się z żadnym chłopakiem, nikt do niej nie dzwonił.Wydawałosię, że jej na tym nie zależy.Nosiła workowate swetry, buty na płaskim obcasie, spódnicezapinała na agrafki, miała paskudny trądzik, tłuste włosy podpinała spinką.Wyglądałaodpychająco i była odpychająca. Mogłabyś chociaż położyć sobie na twarz maseczkę z ogórka  mówiła z wyrzutemmatka. I nosić pas do podwiązek, to wyszczupla.Dziewczyna w twoim wieku powinna dbaćo siebie.Ale Aniela nie chciała robić niczego, co powinna robić dziewczyna w jej wieku.W głębi ducha pani Załucka przypuszczała, że jej biedne dziecko napiętnowała wojnai groza lat, które po niej nastąpiły.Głód, nędza, utrata domu, zdeklasowanie.Takie przeżyciapozostawiają ślady.Wszystko to musiało mieć wpływ na wrażliwą psychikę dziecka i uczyniłoz jej córki życiową abnegatkę. Nosiłam ją pod sercem, kiedy zbliżał się front  zwierzała się kuzynce, któraprzychodziła do niej w niedziele na obiady, wysłuchując w zamian z żywym zainteresowaniemwszystkich żalów. Sama wiesz, jak wtedy było.Człowiek nie miał pojęcia, kogo bardziej siębać, Niemców czy Sowietów.Niemcy po każdej akcji partyzantów pacyfikowali całe wsie,Sowieci rabowali i gwałcili zupełnie bez powodu.Koszmar. Oj, jak oni rabowali i gwałcili!  powtarzała niczym echo kuzynka. A co ja przeszłam, jak Staś poszedł do lasu! NKWD szukało go po nocach, kolbamiwalili w drzwi, po ścianach serie puszczali, z łóżka mnie wyciągali, po twarzy bili, a ja z tymbrzuchem, bezbronna taka, w ciągłym strachu, że poronię.A potem& Co potem?  pytała kuzynka uprzejmie, zmiatając z talerza potrawkę. Doskonała tapotrawka, Zosiu. Dołóż sobie, dołóż.A potem było jeszcze gorzej.Nawet po tylu latach myśleć spokojnieo tym nie mogę.Potem do okna pukał w umówiony sposób Władek, który poszedł z panem Załuckim dolasu, i mówił: Pani leci do obory [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •