[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pewnego dnia zatrzymano go na jakimś zebraniu.- Tak pózno przychodzisz - zawołałam, gdy nareszcie się zjawił.- Czekałaś? - zapytał, biorąc mnie w ramiona.Kiedy czas \ałoby minął, zło\yłam bogini Tellus w ofierze cielnąkrowę, zwyczaj tego wymagał od wdowy wychodzącej ponownie zamą\.Teraz nic ju\ nie przeszkadzało zawarciu ślubu.Tyberiusz prosił, \ebym wybrała dzień.- A mo\e chcesz jeszcze trochę poczekać? - zapytał.- Kiedyś, dawno temu powiedziałam, \e ty masz postanowić, Ty-beriuszu, czy pamiętasz?- Tak - odparł wzruszony - to było przy Prima Porta.Skinęłam głową.- To samo powtarzam teraz - oświadczyłam, spoglądając na niego.Tyberiusz chciał, \ebyśmy wzięli ślub w świątyni na Kapitolu we-dług dawnego obyczaju; na sprzeciw ojca oświadczył, \e chce za-stosować się do zwyczaju Klaudiuszów, tak bowiem \enił się jego oj-ciec i przodkowie.Mnie zaś powiedział, \e ślub w domu byłby dla nasobojga powtórzeniem, a on, zaczynając nowy etap, nie lubi powtórek.Sprzeciwił się zgromadzeniu krewnych i przyjaciół, czekał samprzed świątynią Jowisza.Po schodach wstępowaliśmy ramię w ramię,stamtąd przeszliśmy do przestronnego, półmrocznego przedsionka,gdzie z lekka błyskały złoto i trofea zdobyczne, tam wziął mnie podrękę i poprowadził do ołtarza.Ceremonia zaślubin była ogromnie pro-sta, a kiedy podczas niej składaliśmy ofiarę z chleba, Tyberiusz mocnooparł swoją dłoń na mojej.Jego ramię było silne i spokojne, ja nato-miast dr\ałam.Uroczysty nastrój świątyni nie opuścił nas w lektyce, oboje milcze-liśmy.Tyberiusz le\ąc bawił się serdecznym palcem mojej lewej ręki.W przeciwieństwie do nowoczesnego, gładkiego złotego pierścienia,jaki dostałam od Agrypy, ten był antyczny - zwyczajna \elazna obrącz-ka ujęta w drugą szerszą ze złota.- Ilekroć patrzyłem na twoją rękę, nawet gdy byłaś cudzą \oną, ty-lekroć wkładałem na nią pierścień - powiedział.199 Sam przeniósł mnie przez próg, a po ofiarowaniu mi ognia i wodyzaprowadził mnie przez sień i perystyl do triclinium* [triclinium - trzy ło\abiesiadne zestawione pod kątem prostym wokół slotu; równie\ nazwa sali, w którejustawiono triclinium].- Uczta weselna przygotowana dla dwojga - za\artował - prawiewszystkim niewolnikom dałem wolny dzień.lubię ciszę - dodał.- W takim razie nie powinieneś był \enić się z matką pięciorgadzieci - roześmiałam się.- Ju\ \ałujesz? - spytał.- To nie ja, tylko ty uwielbiasz samotność - odparłam.- Nie samotność, lecz spokój, Julio - poprawił mnie - to dwie zu-pełnie odmienne rzeczy.Zamilkłam i prawie nic nie mówiłam podczas jedzenia.Właściwiemiałam tyle na sercu, \e brakło mi słów.Z czymkolwiek się odezwa-łam, wszystko było nieciekawe, oderwane.- Czemu jesteś taka milcząca? - zapytał Tyberiusz, kładąc mi rękęna kolanie.- śycie jest niezwykle dziwne - odparłam; wtedy odczułam uciskjego ręki w całym ciele i zarumieniłam się.Oczy mu nagle pociemniały.- Nie ma pronuby, która by cię zaprowadziła do mał\eńskiej sy-pialni - szepnął.Wstał pociągając mnie za sobą, wyczuwałam, \e mięśnie jegoprzedramienia napięły się, a ręka w przegubie lekko dr\ała.Przystanęłam na chwilę, Tyberiusz otwierał drzwi sypialni.Wustach mi zaschło, szybko przełykałam ślinę.Zauwa\ył to, a kiedyusiadłam na ławie i zdjął ze mnie płaszcz, wrócił do drzwi, by je za-mknąć.Następnie spojrzał na lampy, coś uprzątnął ze stołu, po czymgawędząc zaciągał portiery.Spytał, czy pamiętam dawne czasy w domu ojca na Palatynie, kie-dy zamierzaliśmy uciec.On chciał mieć wtedy konia, a ja wybierałamsię z nim.Zamknęłam oczy, \eby się skupić.O, bogowie! Nie miałam wtedysiedemnastu lat.On z wiekiem stał się wygodnicki, więc teraz wolałby u\yć łodzi.Często przemyśli wał o bezludnej wyspie, gdzie byłoby tylko niebo,morze i bezgraniczna cisza.200 Słuchałam z roztargnieniem, bo opowiadał, \eby mi dać czas.pytał,oczywiście, czy mogę sobie wyobrazić, \e znalazłabym się w takimmiejscu, gdzie bylibyśmy tylko we dwoje, on i ja.Nie odpowiadałamod razu, bo usiłowałam opanować dr\enie rąk.- Czy nie mogłabym odpowiedzieć ci jutro? - spytałam, chcąc zy-skać na czasie, bo musiałam najpierw prze\yć chwile, które sprawiały,\e serce mi się tłukło i oddychałam pospiesznie.Jednak\e ledwo wymówiłam te słowa, ju\ wiedziałam, \e popełni-łam błąd - uraziłam go.Tyberiusz puścił zasłonę, a było tak cicho, \eusłyszałam szelest materiału.- Zachowałem marzenia.z czasów, kiedy miałaś siedemnaście lat- mówił powoli.- Zapomniałem, \e jesteś doświadczoną kobietą, Julio,\e musisz się namyślić do jutra.Jak mogłem przypuszczać inaczej, coza naiwność z mojej strony! Nie bój się.ja się do niczego nie spieszę.Przeszedł obok mnie nie patrząc i rzucił się na łó\ko.Wyjaśniałam,\e mnie zle zrozumiał, nawet do głowy mi nie przyszło, \e mo\na takzrozumieć moje słowa, przecie\ odezwałam się bezmyślnie, byle co-kolwiek powiedzieć.On musi pojąć, \e mnie zle zrozumiał.Beznadziejne.Odkąd jako dzieci bawiliśmy się na Palatynie, wie-działam, \e on potrafi nagle się przeobrazić.Je\eli podejdę i poproszę,by zapomniał moje bezmyślne słowa, po prostu mnie odepchnie jakwówczas, kiedy przepraszałam za dziecinnych lat.Nawet drobny poda-runek w postaci kradzionych ciastek rzucił psu.Twarz jego rozpływała się w cieniu, ale ja wiedziałam, \e jego oczysą przezroczystoszare.Chwilę siedziałam niezdecydowana, poniewa\Tyberiusz ani się nie odzywał, ani się nie ruszał, wobec czego wstałam,zdjęłam welon i wianek.Potem podeszłam do niego i stanęłam tak,\eby nie podnosząc się mógł rozwiązać mój pasek.On jednak le\ałnieporuszony z rękami pod głową.W końcu sama rozsupłałam węzeł i zdjęłam tunikę.- Zaradna jesteś - odezwał się pogardliwie.- Chcę ci oszczędzić trudu - odparłam, stojąc bez ruchu w długiejspodniej tunice.- Wobec tego mo\esz zdjąć i resztę.Zrobiłam się purpurowa, odwróciłam się plecami i zsunęłam tunikę.Le\ała teraz u moich stóp białym pienistym kręgiem, podniosłam ją i201 opasałam się wokół bioder, jak robią prostytutki.Następnie pochyliłamsię i odpięłam sprzączkę u pasa Tyberiusza.- Wiedziałabyś, jak się zachować w Suburze - zawołał.Głos jego brzmiał ostro, ale mnie nie odepchnął.- Juliusze czują się w Suburze jak w domu - odparłam spokojnie,klękając.Zdjęłam mu buty, po czym długo, bez przerwy rozcierałam jegostopy.Następnie tuliłam policzek do jego kostek i z wolna wodziłamustami coraz wy\ej wzdłu\ nóg.Pózniej ręce pieściły jego ciało, przy-warłam piersiami do kolan Tyberiusza, opasałam jego biodra ramiona-mi i obsypywałam je pocałunkami [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •