[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Trzęsąc się, rozpięłam kurtkę i położyłam ją na ławce. Zanurzyłam stopy w wodzie i usiadłam na krawędzi parującegobasenu.Woda była cieplejsza niż w wannie, ale nie parzyła.Przyjemne uczucie.Peter obserwował mnie z niepokojem.Mojeserce waliło jak oszalałe, dlatego z trudnością patrzyłam Peterowiw oczy.Chyba jeszcze nigdy tak się nie bałam. To, co wcześniej powiedziałeś& Zaskoczyłeś mnie, więcnie wiedziałam, jak się zachować ani co odpowiedzieć, ale& mnieteż na tobie zależy  odezwałam się drżącym głosem.Zabrzmiałoto bełkotliwie i bardzo niepewnie, a nie chciałam, żeby Peterodebrał to jako wahanie, więc zebrałam się w sobie i mocnygłosem powtórzyłam:  Zależy mi na tobie.Peter mrugnął.Nagle jego twarz przybrała zupełnie innywyraz.W jednej chwili jakby odmłodniał o kilka lat. Nigdy nie zrozumiem dziewczyn.Czasami mi się wydaje,że już was rozgryzłem, a potem& potem& Potem co?  zapytałam, wstrzymując oddech woczekiwaniu na to, co powie.Byłam ledwo żywa z nerwów.Co chwila przełykałam ślinę, akażde przełknięcie dudniło mi w uszach.Podobnie jak każdyoddech i uderzenie serca.Peter patrzył na mnie, jakby widział mnie po raz pierwszy wżyciu. & potem sam już nie wiem  powiedział w końcu.Na dzwięk tych słów   nie wiem  serce stanęło mi wmiejscu.Czyżbym aż tak nabroiła? Czyżbym zawaliła sprawę dotego stopnia, że sam już nie wiedział, co myśleć? Nie.To niemogło się tak skończyć.Nie teraz, kiedy w końcu znalazłam wsobie dość odwagi.Nie mogłam na to pozwolić.W chwili, gdyprzesuwałam się w stronę Petera, moje serce biło z prędkością stutysięcy uderzeń na minutę.W końcu pochyliłam się i przytknęłamusta do jego ust.W pierwszej chwili zareagował całkowitymzaskoczeniem, wyczuwałam to w napięciu jego ciała, ale pózniejodwzajemnił mój pocałunek, delikatnie i miękko.Mojepoczątkowe zdenerwowanie zniknęło, gdy dotknął z tyłu mojejgłowy, wplatając dłoń we włosy.Dobrze, że siedziałam, bo ugięłyby się pode mną kolana.Peter wciągnął mnie do basenu.Moja piżama zaczęłanatychmiast nasiąkać ciepłą wodą, ale w ogóle nie zwracałam na touwagi.Nie przypuszczałam, że pocałunek może być czymś takcudownym.Trzymałam ręce blisko ciała, aby woda nie uniosła zbytwysoko dolnej części mojej koszulki.Dotykając rękami mojej twarzy, Peter wyszeptał: Wszystko w porządku?Jego głos brzmiał zupełnie inaczej niż zwykle.Nie był aniprzymilny, ani znudzony czy rozbawiony, ale niepewny,zaniepokojony i w pewien specyficzny sposób delikatny.Kiedyspojrzałam w jego oczy wiedziałam, że w tamtym momencie byłgotów zrobić dla mnie wszystko, o co bym poprosiła.To byłobardzo dziwne, wręcz przytłaczające uczucie.Zarzuciłam mu ręce na szyję.Jego skóra pachniała chlorem.Ten zapach kojarzył mi się z basenem, latem i wakacjami.Nie, niebyło jak w filmie  było sto razy lepiej, bo to wszystko działo sięnaprawdę. Jeszcze raz dotknij moich włosów  powiedziałam, a kącikijego ust lekko się uniosły.Przysunęłam się do niego i znowu pocałowałam.Kiedypoczułam jego palce w swoich włosach, zrobiło mi się takprzyjemnie, że nie byłam w stanie racjonalnie myśleć.Nawet wsalonie fryzjerskim nikt nigdy nie wprowadził mnie w stan takwszechogarniającej błogości.Moja ręka powędrowała w dół jegopleców, wzdłuż kręgosłupa.Peter zadrżał lekko i jeszcze mocniejprzyciągnął mnie do siebie.Po raz pierwszy w życiu dotykałammęskich pleców.Były takie silne i solidne.Między kolejnymi pocałunkami Peter powiedział: Jest już po jedenastej.Powinniśmy wracać. Nie chcę wracać  odparłam.Nie liczyło się dla mnie nic innego, jak tylko ta chwila, tu iteraz, z Peterem. Ja też nie, ale nie chciałbym, żebyś miała przeze mnie kłopoty  odparł.Jego troska naprawdę mnie wzruszyła.Wierzchem dłoni dotknęłam policzka Petera.Miałniesamowicie gładką i miękką skórę.Mogłabym patrzeć na jegopiękną twarz godzinami.Kiedy wynurzyłam się z wody, natychmiast zrobiło mi sięzimno.Zaczęłam wyżymać piżamę, a Peter wyskoczył z basenu,wziął ręcznik i okrył moje ramiona, po czym podał mi rękę przywychodzeniu.Kiedy wycierał mi ręce i nogi, z zimna szczękałamzębami.Usiadłam, żeby założyć skarpetki i buty, a Peter opatuliłmnie kurtką i zapiął suwak.A potem pobiegliśmy do domku.Zanim rozeszliśmy się doswoich pokojów, znowu go pocałowałam.Miałam wrażenie, żeunoszę się kilka centymetrów nad ziemią. rozdział sześćdziesiąty czwartyNastępnego ranka zobaczyłam Petera przy autokarze wotoczeniu kolegów z drużyny.Z początku nie wiedziałam, jak sięzachować.Byłam onieśmielona i zdenerwowana.Na mój widoktwarz Petera się rozpromieniła. Chodz tu  powiedział, a kiedy podeszłam, wziął ode mniebagaż i zarzucił sobie na ramię. Siedzisz ze mną, prawda?  wyszeptał mi do ucha.Kiwnęłam głową.Kiedy weszliśmy do autokaru, ktoś zagwizdał.Miałamwrażenie, że wszyscy się na nas gapili.Na początku myślałam, że to tylko moja wybujaławyobraznia, ale po chwili zobaczyłam, że Genevieve patrzy wprostna mnie, a potem szepcze coś do ucha Emily Nussbaum.Przeszedłmnie dreszcz. Genevieve się na mnie gapi  szepnęłam do Petera. To dlatego, że jesteś taka urocza  odparł, kładąc mi rękęna ramieniu.Kiedy dał mi buziaka w policzek, zapomniałam o Gen.Usiedliśmy z tyłu razem z Gabem i resztą chłopaków zdrużyny.Gestem dałam znać Chris, żeby się do nas przysiadła, alewolała zostać z Charliem Blanchardem.Nie miałyśmy kiedyporozmawiać o ubiegłej nocy, ponieważ gdy wróciłam do pokoju, Chris już spała, a rano zaspałyśmy, więc też nie starczyło czasu.Zdecydowałam, że pózniej jej wszystko opowiem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •