[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Następna butelka, następny strzał.Ojciec drżał na całym ciele, alepróbował nad sobą zapanować.Wreszcie któryś spudłował.Kula trafiła ojca w czoło i zabiłago na miejscu.Podparli jego ciało i dalej rechotali, pili, pluli na niego i strzelali.Potemznowu przyszła moja kolej. Dosyć, Katerino odezwał się Klaus, usiłując wziąć ją w ramiona. Nie, wcale nie dosyć rzuciła ostro, a na jej twarzy pojawił się zaskakujący, dzikiwyraz, który sprawił, że Klaus cofnął się o krok.Splotła przed sobą drżące ręce. To ludzietworzą historię, a wy musicie zdać sobie sprawę, że historia składa się z takich opowieści jakmoja.Jeśli tego nie zrozumiecie, już wkrótce ofiarą gwałtu padnie Finlandia i fińskie kobiety.Patrzyła im prosto w oczy, bez cienia lęku, zupełnie spokojnie, ostrzegając, że nie mogąbyć bierni. Towarzysz Lenin wzywa do wojny na śmierć i życie, do oczyszczenia Rosji z bogategorobactwa.Takie są jego słowa.Teraz wiemy, że bolszewizm to bujda, której prawdziwymprzesłaniem jest zachęta do zemsty.Ale bolszewizm jest słaby, stoi dopiero na progu własnejhistorii.Można go powstrzymać, zniszczyć.Możecie zniszczyć bolszewizm tutaj, w Finlandii,a potem przekroczyć Aadogę i zniszczyć go w Rosji.Byłam żołnierzem, który odniósł rany napierwszej linii, odegrałam swoją rolę.Teraz wy musicie spełnić obowiązek, który na wasciąży.Błagam, stańcie do walki, nie poddawajcie się.Zniszczcie ich, zanim oni zniszczą was.8Pożegnawszy się z Klausem i Henrikiem, Esko poszedł na przystanek tramwajowy.Byłopózne popołudnie i park tonął w śniegu, port zaś zniknął za kotarą ciemności i wirujących wpowietrzu płatków.Stojąc pod rzezbą syrenki dłuta Vallgrena, Esko starał się uporządkowaćszalejące w jego głowie myśli.Był wstrząśnięty i przerażony tym, co przydarzyło sięKaterinie.Przed jego oczami pojawiały się straszne obrazy widział kobietę z poderżniętymgardłem, trzęsącego się ze strachu mężczyznę z butelką na głowie, Katerinę z ogolonymiwłosami, w rozdartej, poszarpanej sukni.Usta miał zupełnie suche, w głowie kręciło mu się zwściekłości.Pragnął zemsty, chciał, aby Czerwoni ponieśli karę za to, co zrobili. Katerino! zawołał, ujrzawszy ją po drugiej stronie ulicy.Stała na chodniku i rozglądałasię niepewnie.Odwróciła się ku niemu i przebiegła przez jezdnię.Jej długi czarny płaszcz byłzapięty pod szyję, podniesiony futrzany kołnierz okalał blade policzki.We włosach i naramionach spoczywały lśniące płatki śniegu.Esko spojrzał jej w oczy i w tej samej chwiliogarnęła go wielka fala czułości.Nie potrafił wyobrazić sobie, ile wycierpiała i ile kosztowałoją, aby opowiedzieć tę historię w obecności grupy mężczyzn, w zdecydowanej większościobcych, którzy słuchając jej, nie mogli powstrzymać łez, chociaż byli przecież twardymistoikami i realistami.Stojąc teraz przed nią, Esko czuł się dziwnie spokorniały i mały,zupełnie jakby jego człowieczeństwo zostało postawione pod znakiem zapytała.Pragnąłwziąć ją w ramiona, wesprzeć swoim szacunkiem, lecz równocześnie nie mógł przestaćmyśleć o tym, że nie ma prawa tego uczynić.Chciał zapytać, co naprawdę łączy ją Klausem,ale nie śmiał zadać jej tego pytania. Katerino, ja& Nic nie mów powiedziała szybko. Zabierz mnie do najwspanialszego miejsca wHelsinkach. Słucham? Do miejsca, które lubisz najbardziej.Tam, gdzie śnisz swoje sny. Nie jestem pewny, czy& Przerwał, bo nagle zrozumiał, o co jej chodzi. Jest takiemiejsce& Zaprowadz mnie tam rzekła z pogodnym uśmiechem, który wydawał się przeznaczonywyłącznie dla niego. Teraz? zapytał. Tak, bardzo proszę. Będziemy musieli się pospieszyć. Esko spojrzał na zegarek.W drobinkach szronu,który osiadł na jego brwiach, błyszczały maleńkie tęcze. Więc pospieszmy się powiedziała bez tchu i wsunęła rękę pod jego ramię.W parku latarnie oświetlały ścieżkę wykopaną między ścianami ze śniegu.Zcieżka byławąska, a przechodnie patrzyli na prawie biegnącą parę z wyraznym zaniepokojeniem, a nawetlękiem.Być może podejrzewali ich, że są rewolucjonistami, którzy właśnie podłożyli gdzieśbombę, albo mają zamiar to zrobić.Całe Helsinki były niespokojne, jakby wstrzymywałyoddech przed jakimś wielkim wydarzeniem.Kiedy dotarli do Budynku Diktoniusa, drzwi były już zamknięte, a wszystkie światławewnątrz pogaszone. Cholera jasna! rzucił Esko.Nagle zauważył znajomą twarz ulicą szedł windziarzKarl. Zaczekaj chwilę! zawołał do Kateriny i pobiegł śnieżnym kanionem ulicyAleksanterinkatu.Kilka minut pózniej wrócił, triumfalnie dzwoniąc kluczami. Potrzebna nam będzie latarka powiedział. Muszę pójść po nią do domu.Możechcesz poczekać na mnie w kawiarni i napić się koniaku? Pójdę z tobą oświadczyła bez wahania.Była godzina szczytu, stali więc na stopniach tramwaju, uczepieni poręczy, dotykając się,kiedy wagon przyspieszał i zakręcał. Jeśli chodzi o to spotkanie& zaczął Esko.Katerina położyła palec na jego wargach
[ Pobierz całość w formacie PDF ]