[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- smęcił Gavin.Ellie zastanawiała się, dlaczego płakała, kiedy Jack udzieliłjej reprymendy, a gdy robił to Gavin, miała tylko93 chęć zdjąć z pióra skuwkę i pokryć jego wypielęgnowanąbuzkę wulgaryzmami.Wreszcie szef wstał.- Dobra, muszę iść.Trzeba zmontować spot kremu doopalania.Kiedy skończę, obejrzyjcie go z uwagą.- Uśmiechnął się z wyższością.- Patrzcie i uczcie się,dziewczęta.Patrzcie i uczcie się.Przygaszone, znużone wyszły z gabinetu na korytarz.Lesley nawet nie trzasnęła drzwiami.- Udany dzionek? - usłyszały.Rozejrzały się i zobaczyły pod ścianą Jacka.Ellie po-dejrzewała, że dopiero co odsunął się od drzwi Gavina.Unikała jego wzroku.Na wspomnienie, jak rozbeczała się wjego gabinecie, robiło jej się niedobrze ze wstydu.Albogotowała się ze złości, że tak niesprawiedliwie ją potraktował.Miała rację: jeśli weszło mu się w paradę, potrafił być wredny.Zresztą od Wolfe'a do wilka tylko jeden krok.Naprawdę liczył, że Ellie da się nabrać, kiedy mówił, żechce jej pomóc? Kiedy przybierał fałszywie łagodny ton?Zdemaskował się tym komentarzem o oglądaniu jej bezciuchów.Pewnie każdej to powtarzał.' Najbardziej jednakpaliła się ze wstydu na wspomnienie czegoś innego: tamtegosnu.Teraz cały wysiłek włożyła, by oddychać równo iwyglądać normalnie.- Gavin pożarł nas żywcem - powiedziała Lesley.- Ogromnie się na nas zawiódł.Jack prychnął pogardliwie, potem odkleił się od ściany ipodszedł do jednej z artystycznych, czarno-białych94 fotografii zdobiących korytarz.Ta akurat przedstawiałamost Tower w deszczu.- Kto je wybierał? - spytał.Lesley pokazała brodą gabinet Gavina.Jack uśmiechnął się,a w jego oczach pojawił się ten sam złośliwy błysk, jak wtedygdy rozkoszował się myślą, że Gavina ominie prezentacja dlaSure & Soft.- Wiecie co? - Chwycił oprawione zdjęcie.- Przedmiotyzajmujące eksponowane miejsce nie zawsze na to zasługują.Jeśli człowiek uważnie im się przyjrzy, przekona się, że sąpretensjonalne, nudne, po prostu bezbarwne.- Zdjął fotografięze ściany, wziął ją pod pachę i jeszcze raz spojrzał na Ellie iLesley.- Właściwie nie zasługują na te honory.- Cały czas mówisz o zdjęciach, Jack? - spytała Lesley.W odpowiedzi uśmiechnął się tylko przewrotnie i podszedłdo następnej fotografii.Po chwili ta też została usunięta ześciany.95 Rozdział 8Ellie uśmiechnęła się z rozczuleniem, patrzyła na Samasiedzącego na kanapie.Tak się nim zajmie, tak go wypieści, żebędzie miał co wspominać w Barcelonie, podczas gdy onazostanie w Londynie.Siedem dni, jeden weekend - czas wtedyzdaje się wlec.Niby od niechcenia rozpięła górny guzik, potem następny.Biedny Sam, nie znosi zamkniętych pomieszczeń.Jak sobieporadzi w dusznych salach konferencyjnych, słuchającsmęcenia inżynierów.Przytuliła się do niego i delikatnie wyjęła mu z rąk pilota.Dopiero wtedy pojął aluzję.Już sobie wyobrażała, co będzie,kiedy zobaczy jej nową bieliznę.Całowali się namiętnie, kiedy Sam nagle się odsunął.- Och,czekaj.Mam coś dla ciebie - oświadczył z tajemniczą miną.-Przyspieszony prezent urodzinowy.Nie ruszaj się.Zniknął w sypialni i przez jedną szaloną chwilę Elliezawładnęła myśl, że może to coś, co widziała w sklepie zbielizną.Ostatnio Sam dawał do zrozumienia, że chętniespróbowałby czegoś odważniejszego.A jeśli trafiła jak kulą wpłot? Może włoży jej na palec pierścionek.Nie, to96 nierealistyczne.Przecież nie oświadczyłby się na kanapie.Coś takiego wymaga odpowiedniej atmosfery.Tak czy owak, ucieszy ją każdy prezent.A jeśli się okaże, żeto drobiazg ze sklepu z bielizną, Sam zawiezie do Barcelonyniezapomniane wspomnienia.Poczuła się cudowniedekadencko i bardziej malowniczo udrapowała na kanapie.Sam wrócił z sypialni i podał jej kopertę. Czyli na pewnonie kajdanki".Mimo wszystko rozdarła ją z ciekawością.A nużto bilety na wspólny weekend w romantycznym miejscu?Na widok błyszczącego kuponu na sesję fotograficzną zmetamorfozą zerwała się z kanapy i zatrzasnęła w łazience.Kiedy Sam wreszcie namówił ją do wyjścia i wyłowił zsedesu porwane kawałki kuponu, zaprowadził ją do sypialni igorąco przepraszał.To dlatego, że kumpel z pracy zafundowałżonie taką sesję.Zdjęcia wyszły fantastycznie - chwalił sięnimi wszędzie.A kiedy Sam poradził się siostry, taentuzjastycznie zapewniła, że Ellie będzie w siódmym niebie.Ellie cisnęło się na usta, że wcale się nie dziwi, bo jegosiostra to wredna jędza i intrygantka, ale odpuściła.Próbowałateż zignorować fakt, że nawet Sam dostrzegł, jak mało dba oprezencję.A już na pewno - na sto procent - nie będzie wracaćdo komentarzy Jacka na temat jej stylu ubierania się.Odepchnęła z myśli wszystko inne i z zapałem oddała sięrozkoszowaniu tym, czego ostatnio u Sama tak jej brakowało.Zwłaszcza jednym.Pózniej pomagała mu spakować się na wyjazd.Składałakoszule i zwijała krawaty, podczas gdy on przez telefonsprawdzał szczegóły podróży.Paru koszul sobie nie przy-pominała.Sięgnęła po spodnie.Wciąż miały metkę.97 Podeszła do dużego lustra i przyjrzała się sobie krytycznie.Owszem, miała kolczyki od pary, a dziura w trampkach siępowiększyła, ale poza tym nie prezentowała się najgorzej.Może trochę niechlujnie, ale pisarze to pełnoprawniczłonkowie bohemy artystycznej, nie? Ludzie zbyt dużą wagęprzykładają do wyglądu.Zwłaszcza kobiety.Stworzyły z tegobat na własne grzbiety.Ta cała postawa:  Spójrz na mnie, namnie, tylko na mnie" stawała się naprawdę męcząca.Ale może jednak powinna trochę zaszaleć, wydać forsę nanowe ciuchy, jak to zrobił Sam.Na pewno przydałoby jej siękilka bluzek.I nowe trampki.Obróciła się przed lustrem, oceniając swój wygląd, i wtedycoś przykuło jej uwagę.- A, tu się schowałaś! - ucieszyła się.Na czworakach spodfotela wyciągnęła książkę.- Wszędzie cię szukałam.Usadowiła się na łóżku obok walizki Sama i złożyła jeszczekilka koszul.Potem niecierpliwie otworzyła książkę ipogrążyła się w lekturze.Pierwsze dni nieobecności Sama zniosła gładko [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •