[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Splótł palce z jej palcami i uniósł sobie jej dłoń do ust, byskubać je zębami.- Usiądz ze mną na chwilę w oranżerii.Po tej całej awanturze przyda mi się chwila spokoju przed przybyciem kapitana.Poszła z nim zaintrygowana tym, że on naprawdę czyta w myślach.Byli połączeni, akceptowała to, czym innym była jednakumiejętność widzenia myśli obcych ludzi.- To właśnie robisz? - zapytała zaciekawiona.- Słyszyszich myśli?- Potrafię skanować umysły.- Otworzył przed nią drzwi,chciał zostać z nią przez chwilę sam.Potrzebował tego.- To niejest takie proste w tej okolicy, a już zwłaszcza z twoją rodziną.Macie wbudowane bariery, silniejsze niż inni ludzie.Podejrzewam, że to krew waszych przodków.Marita to łatwa sprawa.Widziałem w jej myślach mężczyznę.Szła na spotkanie z nim.- To niemożliwe - oświadczyła Antonietta.- Mówię ci, Byronie, ona kocha Franca, prawie obsesyjnie.Nigdy nie zaryzykowałaby jego utraty.Bycie jedną ze Scarlettich kocha równiemocno jak jego.Nigdy nie nawiązałaby romansu.To właśnie sugerujesz? Nigdy w to nie uwierzę.- A dlaczego zakładasz, że tylko amore może być przyczynąpotajemnej schadzki mężczyzny i kobiety?Pozwoliła mu usadzić się w głębokim, wygodnym fotelu zwróconym ku wodospadowi.Uwielbiała ten fotel nie tylko za komfort,ale też za to, że mogła w nim czuć mgłę kropelek wody na twarzy.- Masz rację.Oczywiście nie miało to nic wspólnego z romansem.Mogła tam być z wielu powodów.- Spotykała się z mężczyzną, Antonietto, miała dla niego przesyłkę.O ile wiem, to był właśnie mężczyzna z rozerwanym gardłem.Antonietta zadrżała.Byron mówił tak rzeczowo, nawet gdyomawiał zdradę i brutalną śmierć.Jego palce na jej karku byłykojące, delikatne, nawet czułe.- Wątpię, czy Marita naprawdę zamierzała spotkać się z tymczłowiekiem.Jaką przesyłkę? Nie wspominałeś dotąd o przesył-183ce.- Celt wepchnął nos w jej dłoń, a ona posłusznie podrapałajego jedwabiste ucho.- W tym całym zamieszaniu Marita zapomniała, że miałapaczkę, założę się jednak, że sobie o niej przypomni, gdy tylkootrząśnie się ze strachu i odrazy.Nie chciała, by ktokolwiek jązobaczył.To było dla niej bardzo ważne.- Nie podoba mi się to.Czuję, jakbym znalazła się w samymśrodku wielkiego spisku.Nie mam pojęcia, co dzieje się wokółmnie i dlaczego.- Znalazłem tę paczkę, gdy Marita zemdlała.- Zemdlała? Jest w tym bardzo dobra.Tasha jest o to zazdrosna, też by chciała osuwać się z gracją na podłogę, ilekroćzajdzie taka potrzeba.Wątpię, by cokolwiek było w stanie wywołać omdlenie u mnie.Pochylił się nad nią i pocałował ją namiętnie, zaborczo.- Mógłbym przyprawić cię o omdlenie, gdybyś tylko chciała.Uwielbiała sposób, w jaki mówił.Szelmowski.Pełen śmiechuz umysłu i z serca.Sprawiał, że jej świat znów nabierał sensu.- Szczerze w to wątpię.- Podejmuję wyzwanie.- Otworzyłeś ten pakiecik? - Musiała go zignorować.Byłoto jedyne rozsądne wyjście, gdy małe płomienie lizały jej skórężarem jego głosu.- Czekałem na ciebie.- Wyjął brązowy papier z kieszenipłaszcza i zaczął go obracać w dłoni.- Chcesz, abym go otworzył?- Czy zaglądałeś do umysłu Paula, Byronie? - Nagle stała sięspięta.Przywarła do niego.- Czy on próbował mnie zabić? Kocham Paula.Nie jestem pewna, czy zniosłabym świadomość, żechce mnie zabić.Albo gorzej.Gdyby chciał skrzywdzić Nonno.Poczuł przypływ mrocznej nienawiści w reakcji na jej cierpienie.Chwycił dłonią jej podbródek.- Zabiorę cię z dala od tego miejsca i tych ludzi.Będziemysię kochać, żyć i nigdy już nie obejrzymy się za siebie, wystarczyjedno twoje słowo.Usłyszała jego zapewnienie w głowie.Poczuła je duszą.Byronbył dla niej magią.Nie byłaby w stanie tego wytłumaczyć, ale pragnęła z nim być.Nie przez kilka kradzionych minut, lecz zawsze.184W jego ramionach.Słuchać jego głosu.Zmiać się z jego żartów.Pociągało ją jego poczucie humoru.Pociągało ją w nim wszystko.- To jest mój dom - stwierdziła z nutą żalu.- Kocham mojąrodzinę.Ciężko pracowałam na swoją karierę.Czy byłbyś szczęśliwy tutaj, ze mną?Poczuł ucisk w żołądku.Jej zwątpienie kazało mu odrzucićpakiecik na bok i wziąć ją w ramiona.- Mogę być szczęśliwy gdziekolwiek, Antonietto, dopókijestem z tobą.- Ale nie wiem, kim jesteś, prawda?- Czy to ważne? Czy zdołasz mnie kochać mimo to? Potrafisz? Czy to jest ważne, że nie jestem jaguarem? Ani człowiekiem?Czy możesz podzielić się ze mną umysłem, by przekonać się, żepochodzę z ziemi, jestem Karpatianinem, honorowym i prawym?Czy nie widzisz, jaki jestem naprawdę?Musnął opuszkami palców jej twarz, ramiona i wsunął je podbiałą koronkową bluzkę.Jej skóra była ciepła i nęcąca.Fala pożądania była dla niego zbyt egzotyczna, by mógł ją zignorować.Zamknął w dłoni jej pierś, kciukiem zaczął delikatnie pieścić sutek.Celt, przydałaby się nam odrobina prywatności.Borzoj zmienił pozycję, odszedł kilka kroków i zwinął sięw kłębek na podłodze, bez wątpienia posądzając go w duchuo szaleństwo.- Ktoś może nas zobaczyć.- Jej kolana były już miękkiez pożądania.Przez jej ciało przetaczały się fale gorąca.Jak tomożliwe, że znów go pragnęła, potrzebowała? Tak całkowicie?Przerażała ją myśl, że wystarczy jego najlżejszy dotyk, by straciłanad sobą panowanie.To było takie niepodobne do osoby, któramusiała przemyśleć każdy swój ruch i zaplanować wszystko ponajdrobniejsze szczegóły.- A czy to ważne? Powiedz mi, Antonietto, czy zechceszmnie, choć nie jestem tym, czego się spodziewasz?Wsunęła pierś głębiej w jego dłoń, rozkoszując się sposobem,w jaki jej ciało odpowiada na jego pieszczotę.Ukryte za ciemnymi okularami rzęsy zatrzepotały.- W ogóle się ciebie nie spodziewałam.Ten straszliwy głód,który czuję, to niespodzianka.Robisz ze mnie desperatkę.185- Sam czuję się trochę jak desperat.- Próbujesz oderwać moje myśli od tej przesyłki.- Nie zapomnimy o niej.- Pochylił się nad nią i wycisnąłpocałunek na czubku jej głowy.Jego palce masowały całe jej ciało.- Nie mogę oderwać od ciebie rąk.Próbuję.Ale to nie działa.Fascynowało ją, jak jej ciało kurczy się i zaciska w odpowiedzi na pieszczotę jego palców.Chciała go właśnie tam.Dokładnie w tej chwili, w oranżerii ze szklanymi ścianami i powodziąroślin.Z wodospadem w tle i jej ciałem owiniętym wokół niego.- Nie pomagasz mi - napomknął, dowodząc tym samym, żebez trudu odczytuje jej myśli.- Ktoś może nas zobaczyć, Byronie, ktoś może tu wejśćw każdej chwili
[ Pobierz całość w formacie PDF ]