[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To ci pomoże, Sheo - mogę się tak do ciebie zwracać? - Raven uśmiechęła się gdy Shea skinęłapotakująco głową.- Będziemy szczęśliwi, mogąc odpowiedziec na wszystkie twoje pytania.Miło będziemóc cię poznać.Mimo wszystko, w jakiś sposób jesteśmy rodziną.-zakończyła.Shea zaobserwowała jak przepływ w adrenaliny w jej ciele wywołał agresywną reakcję Jacquesa.Błyskawica przecięła niebo, tańcząc na nim i płonąc.by uderzyć w ziemię ze straszliwą furią.Wiatr runąłprzez pokój, smagając ściany i drzwi.Niski, złowrogi ryk narastał w gardle Jacquesa, Shea czułanarastającą w nim bestię o morderczych zamiarach.Odwróciła się ku niemu, kładąc blade dłonie płasko najego klatce piersiowej.Odepchnęła go w tył z całych sił, odsuwając jak najdalej od przybyszów.- Nie rób tego, Jacques.Teraz potrzebuję twojego rozsądku.Robię co mogę, by nie zwariować, ale jeśli wybuchnie tu walka, oszaleję.Przysięgam.Proszę, pomóż mi.Jej umysł był pełen łez i wrażliwości, jakiej jeszcze u niej nie widział.Jacques walczył o odzyskanie kontroli, jednocześnie oplatając Sheę ramionami i przyciągając do siebie.Jej niepokój dodawał mu sił.Podniósł głowę i czarnymi oczyma uważnie obserwował dwóch mężczyzn.Michaił i Gregori wyglądali na spokojnych, ale Jacques wyczuwał ich czujność.Zmusił się do uśmiechu iwzruszył ramionami.- Obawiam się, że moje ciało jest w znacznie lepszym stanie niż umysł.Będziecie musieli uzbroić się wcierpliwość.Proszę, wejdźcie do domu jako nasi goście.- Formalne słowa same płynęły z jego ust.Michaił odwrócił się by zamknąć drzwi.- Dziękujemy, Jacques.Chcemy jedynie pomóc tobie i twojej partnerce.- Usiadł, by nie utrudniać sytuacji.Raven wygodnie usiadła na oparciu krzesła Michaiła.Gregori przeszedł przez pokój pozornie leniwymkrokiem.Poruszał się zmysłowo, płynnie niczym zwierzę, ale Jacques miał świadomość, że wybrał takiemiejsce by oddzielić jego od siedzącej pary.Gregori.Najstarszy.Najmroczniejszy.Słowa przelatywały mu przez głowę.Gregori był bardzoniebezpieczny.- Nie pamiętam zbyt wiele z przeszłości.- przyznał cicho.- Może będzie lepiej dla nas wszystkich, gdy ja i Shea zostaniemy sami.Nie panuję nad sobą do końca, a jestem pewien, że nie chcę was skrzywdzić.Shea obróciła się w jego ramionach ku twarzom Karpatian.- Dziękujemy za pomoc.To wszystko jest dla nas nowe i bardzo trudne.Gregori blado srebrnymi oczami przygladał się jej twarzy, jakby zaglądał wprost do jejduszy.- Jesteś lekarzem?Shea zadrżała.Głos uzdrowiciela był niezwykle zniewalający.Ten człowiek miał zdecydowanie zbyt dużąsiłę.- Tak, jestem chirurgiem.Delikatny uśmiech wykrzywił jego zmysłowe usta.Był charyzmatyczny a srebro w jego oczach nieociepliło się nawet na chwilę.Był chłodny i uważny.- Jesteś bardzo dobra.Karpatianom nie odpowiadają ludzkie metody.Jacques uzdrawiał się pomimo tego.Wszyscy jesteśmy bardzo wdzięczni.- Ale tobie udało się osiągnąc w godzinę to, czego moje metody nie zdziałały przez kilka dni.- W jejsłowach nawet pomimo niechęci było słychać wyraźny podziw.- Jak to się stało, że odnalazłaś Jacquesa gdy nam się to nie udało? - głos Gregoria był spokojny jak zwykle, ale wyczuła w tym pytaniu pułapkę.Podniosła brodę, a jej zielone oczy patrzyły wyzywająco.- Siedem lat temu, gdy byłam jeszcze na studiach, doznałam straszliwego bólu.Nie było żadnegomedycznego wyjaśnienia na niego.To trwało godzinami.Od tej nocy miałam sny o torturowanymmężczyźnie, który mnie wzywał.- Gdzie wtedy byłaś? - zapytał Gregori.- W Ameryce Północnej.- Shea drżącą dłonią przeciągnęła po włosach, po czym ukryła ją za plecami.Teblade oczy niepokoiły ją, wprawiały w zakłopotanie.Czuła, jak przenikają w głąb jej duszy, obserwująkażdy błąd jaki kiedykolwiek popełniła w życiu.- Wiem, że to brzmi nieprawdopodbnie, ale to prawda.Niemiałam pojęcia, że człowiek z moich snów istnieje, że cierpi.- poczucie winy rosło.- Powinnam odnaleźćgo wcześniej, ale nie wierzyłam.- Ucichła, a łzy płynęły.- Nie, kochana.- nakazał Jacques, czule otaczając ją ramieniem.- Oni nie mają prawa cię osądzać.Nikt z nich po mnie nie przyszedł.A ty tak, pomimo dzielącego nas oceanu.I nie potraktowałem cię zbyt łagodnie.- Dotknął ciepłymi ustami jej poranionego gardła.- Wróciłaś po mnie, mimo że cię zaatakowałem.-Powiedział celowo na głos, by zakończyć to przesłuchanie.- Musiałaś być przerażona.- powiedziała Raven cicho.Shea potaknęła przesyłając Jacquesowi łagodnyuśmiech.- Był czymś, czego w swojej praktyce nigdy nie spotkałam.- dążyła do normalności w świecie, któryodwróciła się do góry nogami.- Jesteś zbyt młoda, by być lekarzem - zauwazył Michaił.Shea spojrzała na niego, jakby widziała go po raz pierwszy w życiu.Jacques i Michaił mieli podobną,potężną budowę ciała, bujne włosy i czarne, lodowate oczy.Oba roztaczali aurę autorytetu, pewności siebie i swojego rodzaju arogancji.Piękne rysy twarzy Jacquesa były bardziej zniszczone przez to, co przeszedł.- Wyglądasz zbyt młodo na swój wiek.- odpowiedziała, wciąż mając w pamięci ucisk jego palcow nagardle.Michaił przyznał jej rację lekkim skinieniem głowy i uśmiechem.Obok niej Jacques starał się poskromić bestię, którą obudziło wspomnienie ataku Michaiła.Sheazignorowała go.- Kobieta, Noelle miała dziecko, chłopca, z mężczyzną imieniem Rand.Wiesz gdzie ten chłopiec teraz jest?Powinien mieć teraz dwadzieścia sześć lat.- zapytała.Twarz Michaiła stężała niczym maska.Powolny syk opuścił jego gardło, na co Jacques natychmiastprzesunął się przed Sheę.- Bądź bardzo ostrożny, Michaił - ostrzegł Gregori.- Noelle była naszą siostrą.- Michaił wyjaśnił spokojnie.- zamordowaną kilka tygodni po urodzeniudziecka.Shea pokiwała głową.To zgadzało się z tym, co powiedział jej Jacques.- A dziecko?- Nie podoba mi się to Gregori.Skąd ona ma informacje o dziecku Noelle? Zamordowali ją ludzie.Mieli sieci z daleko sięgającymi mackami.Być może jest ich częścią.- Głos Michaiła szumiał w umyśle Gregoria.- Jacques by wiedział.- Gregori był pewnien.- Może nie.Jego umysł jest potrzaskany.- Wiedziałby.Nie ukryłaby tego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]