[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zdawało się nam, żejuż wszystko zrobione i zawsze tak będzie; głos, który bywołał, żeby zamiast zabawy wziąć się do pracy czynnej,do dzieła.byłby głosem wołającego na puszczy, niknącymwśród tłumnych śpiewów, lub zagadany patriotycznymidowodami ludzi rozsądnych; ludzie dalej widzący ostrze-gali, że tym sposobem postępując możemy zapłacić krwa-wo, a bez korzyści za naszą zabawę bez celu; ostrzegałai Moskwa niby prosząc, grożąc nawet, lecz komu się chcia-ło myśleć o jutrze, kiedy dzisiaj tak miło i słodko byłopawić się w czamarce, z tak tanim kosztem udawać bo-hatera.Moskwa tymczasem ściągnęła dwadzieścia kilka tysięcyżołdaków do Warszawy i pewna już siebie, bo silniejszadziesięć razy, urządziwszy pułapkę sprawiła nam krwawąniespodziankę ósmego kwietnia i nahajką starała się prze-konać, że car Aleksander nie lubi  marzeń"209.Gorzkie są moje słowa, jak każde słowa prawdy, leczz serca pochodzą, i jestem pewny, że wielu i bardzo wielupodobnież myśli.Zaprawdę nie myślcie, żebym szydził, powinniśmy wziąćdo serca Aleksandra  precz z marzeniami", bo zaprawdęnie marzeniami, czy  białymi" tam, czy  czerwonymi",a tylko czynem stalowym, pracą i poświęceniem dojść mo-żemy do Ojczyzny ziemskiej, dotykalnej i wolności, dlaktórej od lat stu tyle krwi przeleliśmy.Od czasu wypowiedzenia tych słów przez Aleksandrapowinniśmy byli wziąć zupełny rozbrat z wszelkimi ma-rzeniami i złudzeniami, a wziąć się do rzeczy czynniea mądrze i śmiało.Myśmy przecie tak w ruchach przed-powstańczych, jak i podczas samego powstania dopuścili209Aluzja do słów Aleksandra II wypowiedzianych doszlachty i duchowieństwa w Warszawie w maju 1856 r. się z powodu marzeń wielu grzechów i błędów, a podługTalleyranda210 w polityce błąd jesta występkiem.Właśnie na zakończenie mej spowiedzi przed papieramiz mych wrażeń i uczuć doznanych przed i podczas powsta-nia chcę pokrótce pomówić o owych grzechach popełnia-nych w imię marzeń i swego widzimisię, że coś z niczegosamo przez się stać się może bez przyłożenia ręki i nało-żenia zdrowiem i głową, że pozory barwione za rzecz sa-mą ujść mogą, że dobre chęci (którymi przecie i piekłowedług cudzoziemskiego przysłowia jest wybrukowane) do-stateczne są w służbie dobrej narodowej sprawy itd., itd.A naprzód powiem, że najwięcej w imię marzeń, mrzo-nek i widzimisię winnym jest grzechu Rząd Narodowy, żeprawiąc tyle przed powstaniem o liczeniu na własne tylkosiły, podczas powstania najwidoczniej zdawał się nie wie-rzyć we własne siły, polecając dowódcom nienarażaniesłabych sił narodowych na niebezpieczeństwob, wbrewwygłoszonej zasadzie licząc w jakąś pomoc zagranicznąw czerwonych spodniach lub ze skrzydłami anielskimi,o czym po parafiach od początku samego powstania mó-wiono jakby o przyjściu Mesjasza.Winnym jest grzechu,ciągłej chwiejności, wahania się, braku zasady stałej (po-dobno żadnej nie miał i mieć nie mógł z powodu niezależ-nych od siebie okoliczności, którymi rządzić nie umiał)zmieniania się z jednej barwy w drugą, z białej w czer-woną, na koniec długiego a jałowego rozmyślania, czy wy-wołać, czy nie ruch ogólny narodowy?I dla tej przyczyny grzechem jest sama nazwa  RządNarodowy", bo jako grono bezimienne, tajemnicze, okrytemaską, płaszczem i parawanem, nie z wyboru narodu pow-stałe, narodowym nie był i być nie umiałc.210Talleyrand-Perigord Charles Maurice (1754 1838), wy-bitny polityk francuski i długoletni minister spraw zagranicz-nych Francji.aSkreślono: grzechem.bDwa słowa skreślone, nieczytelne.cNa boku dopisane zdanie mało czytelne, ale jak zrozu-miałem, mowa w nim o patriotycznej postawie duchowień-stwa wobec powstania, za co wielu duchownych zostało potym zesłanych na Sybir, a klasztory zamknięto. Grzesznym jest poprzednik Rządu Narodowego, KomitetCentralny (także nie narodowy, bo nie umiejący stanąć nawysokości narodowej sprawy), za oblagowanie siebie sa-mego i wierzących weń jak w wodza synów Polski, przy-szłych powstańców; wieściami przesadzanymi o środkach,o broni, o pieniądzach, o liczbie związkowych, o stosun-kach itd.za rozgorączkowanie do stopnia chorobliwościzapału czystego, za niedopuszczalną w ludziach biorącychsię samowolnie bez wezwania, namaszczenia do narodo-wego czynu, nieświadomość swej sprawy, narodu, okolicz-ności miejsca i czasu, skutkiem czego o włos tylko niezostał mimowolnym zdrajcą narodowym.Grzechem wspólnym jest rozdarcie sztandaru narodowe-go na dwie barwy, białą i czerwoną, na dwa stronnictwa,które z jednego punktu wyjścia się zrodziwszy w bieguwypadków, jedno stało się w imieniu rozsądku i samo-lubstwa wstecznym do obrzydliwości i zdrady, drugiew imię niby serca i zapału dostało prawdziwego delirium*.* Na dowód owego delirium, przypominając tu słowa poety O jak wszystko wielkie święte człowiek dziwnie spodlićumie", przytoczę tu następne fakta niestety prawdziwe, leczszczęściem rzadkie w naszym powstaniu.W okręgu wyszogrodzkim ksiądz Józef Wojciechowski za-mordować polecił dwóch podróżnych kupców wieprzy, bezżadnych nawet pozorów winy  przyczyną tego morderstwabyły fundusze przez nich posiadane.Zbrodnia ta księdzu nie byłaby uszła bezkarnie, gdybyucieczką za granicę nie uratował się.Ob [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •