[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dennis nie był niczemuwinien; nie wiedział nawet, że zerwałam ze swoim chłopakiem.To janie potrafiłam zapanować nad emocjami.W ciągu minionych dwóch,trzech tygodni widywałam go w szkole i z każdym dniem byłam nimcoraz bardziej zafascynowana.Powtarzałam sobie, że to tylkofascynacja, która minie, i broniłam się przed nazwaniem moich uczućinaczej.A jednak dzisiaj, kiedy Pit zapytał, dlaczego nie chcę się z nimwięcej spotykać, na usta cisnęła mi się prosta odpowiedz: bo jestemzakochana w kimś innym.Nie powiedziałam mu tego oczywiście.Siedzieliśmy nad shake'ami w małym bistro w centrumhandlowym.W poprzednie dwie soboty wykręciłam się od spotkania znim, tłumacząc się siostrą, którą muszę odwiedzać w szpitalu.Chodziłam do niej, ale w południe i tylko na godzinę, dwie, a to zpewnością nie przeszkodziłoby mi wybrać się z Pitem wieczorem dokina. Mogłam również w ten weekend znalezć jakiś pretekst, ale niezasługiwał na to, żebym go oszukiwała.Rozglądałam się właśnie wcentrum handlowym za prezentami na gwiazdkę, kiedy zadzwonił,żeby umówić się na wieczór.Zastanawiałam się, czy nie powiedziećmu od razu, że nie będę się z nim więcej spotykać, ale wiedziałam, żetakich rzeczy nie powinno się załatwiać przez telefon.Poprosiłam go,żeby przyjechał, jeśli może, i kwadrans pózniej był już w centrumhandlowym.Kiedy zapyta! dlaczego, chwilę się zastanawiałam, zanim muodpowiedziałam.- Bo widzisz, spotykając się z tobą, nigdy niemiałam wrażenia, że jesteś tym jedynym.- Nie oczekiwałem odciebie, że obiecasz mi, że będziesz ze mną do końca życia i niespotkasz się już nigdy z nikim innym.- Wiem.Ale jesteśfantastycznym chłopakiem.- Nie takim znowu fantastycznym, skoro.- Nie, Pit, naprawdę tak myślę.I zasługujesz na to, żebydziewczyna, która się z tobą spotyka, była przekonana, że jesteś tymjedynym, niezależnie od tego, jak potem potoczą się jej losy.Nigdy nie zastanawiałam się nad tym, czy on myśli o mnie jakoo tej jedynej.Miałam nadzieję, że nie.Naprawdę nie chciałamsprawiać mu bólu.Pit zamieszał słomką w swoim shake'u, po czym podniósł głowęi zapytał:- Myślisz, że znajdziesz kiedyś takiego chłopaka?- Nie wiem - odparłam i było to pierwsze kłamstwo w czasie tejrozmowy. Prawda bowiem była taka, że już go znalazłam.A to, że wiedziałam, iż nigdy nie będzie moim chłopakiem, byłojuż zupełnie inną sprawą.Kiedy rozstawałam się z Pitem, był smutny i trochę urażony,mimo to poczułam się lepiej.Przynajmniej przed nim nie musiałam dłużej udawać, a miałamjuż naprawdę dosyć udawania - przed Sharon, przed Dennisem, przedsobą.Posnułam się jeszcze pół godziny po sklepach, a w końcudoszłam do wniosku, że nie jestem w nastroju do zakupów.A że doBożego Narodzenia zostało pięć dni, uznałam, że mam jeszcze trochęczasu, i wróciłam do domu bez żadnych prezentów.W kuchni zastałam ojca.Na blacie leżały różne produkty -warzywa, mięso, makaron.Był to dla mnie prawdziwy szok; czegośtakiego nigdy tam jeszcze nie było.Podeszłam bliżej i dotknęłammarchewki, żeby się upewnić, że to prawdziwa świeża marchewka, anie jakaś atrapa.Nie do końca przekonana, powąchałam jeszcze i tosamo zrobiłam potem z cebulą, pietruszką, porem i selerem.Pomidorysobie darowałam; jedliśmy je do kanapek, więc nie były w naszejkuchni czymś tak zaskakującym jak pozostałe warzywa.- Niemożliwe, prawdziwe świeże warzywa.- Popatrzyłam naojca, który stał nad stołem, pochylony nad jakąś książką.- Co robisz?- Uczę się gotować.- Co?- Długo nad tym myślałem i doszedłem do wniosku, że nie mam innego wyjścia.- A co na to mama?- Jeszcze o tym nie wie.Podeszłam do niego i zajrzałam mu przez ramię.Gruba książkakucharska była otwarta na stronie z przepisem na spaghetti pobolońsku.- Chcesz to dzisiaj zrobić?- Owszem, taki mam zamiar.- Masz wszystko, czego potrzebujesz?- Wygląda na to, że tak - odparł, nie podnosząc wzroku znadksiążki.To niesamowite, tata zabierał się za przyrządzanie jednej znajbardziej popularnych potraw, a ja miałam wrażenie, że wkrótce wnaszej kuchni będzie miało miejsce jakieś niezwykłe misterium, inagle zapragnęłam wziąć w nim udział.I tak nie miałam nic lepszegodo roboty, a w ten sposób mogłam przynajmniej spróbować przestaćmyśleć o Dennisie.- Nie chcesz, żebym ci pomogła? - zapytałam.- Jeśli masz ochotę.- Pójdę tylko się przebrać i zaraz wracam.- Nic z tego - powiedziałam, zawróciwszy z przedpokoju.-Przecież my nie mamy nawet garnków.Nie da się chyba ugotowaćspaghetti w naczyniu do mikrofalówki.- Spokojna głowa.O wszystkim pomyślałem.- Podszedł dozmywarki i ją otworzył. Wydobywały się z niej jeszcze kłęby pary, ale kiedy opadła,zobaczyłam, że cała jest wypełniona błyszczącymi metalowyminaczyniami.- Kupiłeś nawet garnki?- Cały komplet.I jeszcze komplet porządnych noży.- Dobrze mieć przynajmniej jednego praktycznego rodzica [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •