[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Popatrzyłam nawymiętą suknię z czarnego aksamitu, którą nosiłam przez trzy gorące dni w podróży, od audiencjiu papieża, i przeniosłam wzrok na zielarza, mrożąc go spojrzeniem.Jako towarzyszka księcia Pizynie mogłam pokazać się w sukni z plamami, sztywnej od potu, na ślubie roku.Toskański protokółnie zezwala zresztą na noszenie czerni na ślubie.Poza tym w ciężkim aksamicie można się byłoudusić  był dobry w zatęchłym herbarium o północy, ale w środku florenckiego dnia wyzionęducha.Nie śmiałam powiedzieć tego wszystkiego głośno, ale przynajmniej brat Guidowystarczająco znał świat, żeby wiedzieć, że to niemożliwe. Mnie też potrzebne jest inne ubranie, jednak świta wydaje się większym problemem.W tym momencie znowu odezwał się zielarz: To żaden problem, bracie.Wszak widzę przed sobą mnicha w cywilnych szmatkach, więcinni mnisi też mogą się tak ubrać.Mam czterech nowicjuszy, jeszcze bez tonsur, można ich obudzići ubrać jako twoją świtę. W co?  Nie mogłam opanować ciekawości. Od czasu do czasu otrzymujemy cenne szaty jako dziesięcinę lub donację, a nawet zapisypo zmarłych.Każę tu przynieść kufer, bo może w nim być też coś dla ciebie, signorina.Miał dobre intencje, ale nie bardzo wyobrażałam sobie, jak pójdę na ślub Medyceuszyw zatęchłych starych ciuchach dobrych do klasztornych kufrów, a zostawionych przez nieżyjących dłużników.Nie mogłam się bardziej pomylić, ale też nie byłam przygotowana na skarby, któreujrzałam.Wkrótce do herbarium wkroczyło czterech zaspanych nowicjuszy, pochylonych podciężarem intarsjowanej orzechowej skrzyni.Kiedy dwaj starsi zakonnicy witali i instruowalimłodzików, podniosłam wieko.Nie zważałam na ich plany, zanurzyłam ręce w najdelikatniejszychjedwabiach, srebrnej materii cieniutkiej jak pajęczyna, zwijałam w dłoniach złoty tiul, głaskałambele brokatu.Męskie ubiory stanowiły większość, leżały tam jednak również trzy damskie suknie,złożone i przyczajone w oczekiwaniu jak zrzucona skóra węża.Podczas gdy panowie dobieralistroje  czterech nowicjuszy zielarza było bardzo podnieconych perspektywą uczestniczeniaw ślubie poza murami klasztoru  wzięłam trzy suknie i weszłam za parawan stojący przy kominku.Wyłoniłam się po chwili w soczystozielonej sukni przetykanej złotem.Nie miałam lustra,wiedziałam jednak, że podobna jestem do samej wiosny, i to przypomniało mi, że w tym strojuczegoś brakuje.Zrolowałam cartone i wetknęłam za stanik.Teraz mój strój był kompletny.Odwróciłam się twarzą do pozostałych.Czułam chłód jedwabiu na ciele, mimo że stałam bliskoognia, jednak spojrzenia nowicjuszy i Guida, choć on starał się ukryć swój podziw, rozgrzały miskórę.Zielarz obszedł mnie naokoło. Czy ona nie powinna iść w przebraniu?  mówił, zupełnie jakbym nie mogła go usłyszeć. Bo jeśli znajdzie się tam obraz, dla wszystkich będzie jasne, że Flora jest obecna we własnejosobie.Chyba że będzie miała schowane włosy.Brat Guido popatrzył na mnie. Będą tam osoby, które znają ją jako moją towarzyszkę i rozpoznają ją na obrazie rozważał  ale dla szerszej publiczności& lepiej by było, gdyby jej obecność nie zwracała zbytniejuwagi.Zastanawiałam się przez chwilę.Próżność kazała mi nosić włosy opadające złotą kaskadą naramiona, ale kiedy zbliżała się pora ślubu, coraz bardziej ściskało mnie w żołądku, a mojezdenerwowanie kazało mi się ukryć możliwie najlepiej.Wskazałam kawałek złotogłowiu. Owinę włosy na modłę turecką.Teraz to modne. Przyszło mi wtedy do głowy, jakpłocha jest bogini moda.Z opowieści zielarza wynikało, że przed sześcioma miesiącami wszyscybaliśmy się dzikich Turków, a teraz damy we Florencji paradują w nakryciach głowy niewiernych.Owinęłam materiał dokoła głowy, aż włosy zniknęły.Czułam się dziwnie naga bez lokówokalających twarz.Pokazałam się Guidowi, chcąc usłyszeć jego zdanie.Po jego miniezorientowałam się, że jest nie tylko pełen podziwu, ale też bardzo zaintrygowany. No i?  zapytałam.  Zadziwiające  westchnął. Wyglądasz nie mniej urodziwie, ale bez włosów jesteśzupełnie inną osobą.Nikt spośród gości nie rozpozna w tobie Flory, jedynie król Ferdynand,królowa i&Urwał nagle. I? Nic takiego  wykrztusił.Nim zdążyłam zapytać, co ukrywa, odwrócił się gwałtownie dobraciszka zielarza. Jeszcze jedno, bracie.Czy słyszałeś o człowieku z Florencji, który nosi szatytrędowatego? Niestety, znam bardzo wielu takich. On różni się od zwykłych nieczystych [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •