[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.NiechciaÅ‚a mieć ju\ z nimi nic wspólnego.Niepozwoli im wtrÄ…cać siÄ™ w swoje \ycie, niepozwoli siÄ™ zamknąć w jakiejÅ› strasznej szkole zinternatem, nie zgodzi siÄ™, \eby Hope rozdzieliÅ‚ajÄ… z Santosem.Nie baczÄ…c na woÅ‚anie ojca,przebiegÅ‚a przez jezdniÄ™.ByÅ‚a na wysepce przy przystankutramwajowym, kiedy usÅ‚yszaÅ‚a ryk klaksonu iprzerazliwy pisk opon.OdwróciÅ‚a gÅ‚owÄ™, byzobaczyć ojca wyrzuconego w górÄ™ siÅ‚Ä… uderzeniajakiegoÅ› samochodu.Jak przez mgÅ‚Ä™ doszedÅ‚ jÄ… wÅ‚asny krzyk,potem woÅ‚anie portiera, bezÅ‚adny beÅ‚kotkierowcy.DobiegÅ‚a do ojca i opadÅ‚a na kolanaprzy jego ciele.Le\aÅ‚ bez ruchu, z dziwnie przekrzywionÄ…gÅ‚owÄ….- Tato.- szepnęła, odgarniajÄ…c kosmyk wÅ‚osów z jego czoÅ‚a.- Tatusiu.nic ci nie jest?PoczuÅ‚a coÅ› lepkiego na palcach i cofnęłagwaÅ‚townie dÅ‚oÅ„.Krew.PeÅ‚no jej byÅ‚o wokół,mieszaÅ‚a siÄ™ z deszczem i rozlewaÅ‚a na asfalcie.WpatrywaÅ‚a siÄ™ w ró\owe stró\ki zniedowierzaniem, a rozpaczliwy krzyk podchodziÅ‚jej do gardÅ‚a.PochyliÅ‚a siÄ™, otoczyÅ‚a go ramionami iprzytuliÅ‚a policzek do jego piersi.- Ja tak nie myÅ›laÅ‚am.Nie chciaÅ‚am.niechciaÅ‚am tego powiedzieć.Kocham ciÄ™, tatusiu.W wieczornym powietrzu rozlegÅ‚o siÄ™zawodzenie syren.Gloria mocniej objęła ciaÅ‚oojca.- Nie umieraj.tatusiu, proszÄ™.nieumieraj.- szlochaÅ‚a coraz bardziej.- Tak bardzociÄ™ kocham.Nie zostawiaj mnie.Nie mo\eszumrzeć.Obok nich pojawiÅ‚a siÄ™ matka.GloriapodniosÅ‚a oczy, spojrzaÅ‚a w opanowanÄ…,pozbawionÄ… wyrazu twarz.- JesteÅ› teraz szczęśliwa, GlorioAleksandro? Widzisz, do czego doprowadziÅ‚aÅ›?To przez ciebie.To twojawina.Gloria z trudem chwytaÅ‚a powietrze.- Nie, mamo.nie.- Tak.WybiegÅ‚ za tobÄ….GoniÅ‚ ciÄ™.UklÄ™kÅ‚a obok Glorii, oderwaÅ‚a córkÄ™ odznieruchomiaÅ‚ego ciaÅ‚a.ChwyciÅ‚a jÄ… za ramiona,potem uniosÅ‚a jej brodÄ™.- Tak - powtórzyÅ‚a spokojnie.- ZabiÅ‚aÅ›swojego ojca. ROZDZIAA TRZYDZIESTY SIÓDMYPomimo ulewnego deszczu na pogrzebiepojawiÅ‚ siÄ™ tÅ‚um - przyjaciele, krewni, pracownicyhotelu, stali klienci, wszyscy przyszli po\egnaćpowszechnie szanowanego i lubianego Philipa St.Germaine.OdrÄ™twiaÅ‚a z rozpaczy Gloria sama czuÅ‚asiÄ™ jak martwa.Ojciec, jedyny czÅ‚owiek, którykochaÅ‚ jÄ… bezwarunkowo i bezinteresownie, umarÅ‚przekonany, \e go znienawidziÅ‚a.Matka miaÅ‚aracjÄ™, kiedy powtarzaÅ‚a, \e pewnego dnia jejzuchwaÅ‚e postÄ™powanie obróci siÄ™ przeciwko niejsamej lub jej bliskim, \e doprowadzi do tragedii.Tak wÅ‚aÅ›nie siÄ™ staÅ‚o - straciÅ‚a ojca, straciÅ‚a Liz.I Santosa.Zacisnęła powieki, przytÅ‚oczonapoczuciem winy.Gdyby sÅ‚uchaÅ‚a matki.Gdybynie byÅ‚a tak harda i samolubna.Nie powinna byÅ‚azbli\ać siÄ™ do Santosa, uganiać siÄ™ za nim.Ta miÅ‚ość byÅ‚a bÅ‚Ä™dem.Z przedsionka kaplicy pogrzebowej doszÅ‚yjÄ… odgÅ‚osy jakiegoÅ› zamieszania - podniesionegÅ‚osy, potem przekleÅ„stwo, Å‚oskot przedmiotuupadajÄ…cego na podÅ‚ogÄ™.OdwróciÅ‚a siÄ™ i sercepodeszÅ‚o jej do gardÅ‚a.W progu Santos szarpaÅ‚ siÄ™z dwoma mÄ™\czyznami, którzy usiÅ‚owali gopowstrzymać.- Glorio! Niezdolna dobyć sÅ‚owa, patrzyÅ‚a zotwartymi ustami, jak Santos powala jednego z\aÅ‚obników i uwalnia siÄ™ z uchwytu drugiego.JakaÅ› kobieta krzyknęła, szef domupogrzebowego zawoÅ‚aÅ‚, \e wzywa policjÄ™.Tymczasem Santos przedzieraÅ‚ siÄ™ ju\ przez tÅ‚umw jej kierunku.Przemoczony do suchej nitki, nieogolony,z nieprzytomnym wzrokiem, wyglÄ…daÅ‚ jakszaleniec, dziki czÅ‚owiek poÅ›ród cywilizowanychdam w jedwabiach i panów w czarnychgarniturach.Wszystkie oczy zwróciÅ‚y siÄ™ na GloriÄ™.Szeptano, wymieniano domysÅ‚y.Gloria zaÅ›ogarnęła ramiona dÅ‚oÅ„mi i skuliÅ‚a siÄ™ w sobie,jakby miaÅ‚a ochotÄ™ zniknąć, zapaść siÄ™ podziemiÄ™.Wszyscy wiedzÄ…, myÅ›laÅ‚a.ObwiniajÄ… jÄ….Nagle u jej boku pojawiÅ‚a siÄ™ matka iprzygarnęła jÄ… do siebie.Gloria przywarÅ‚a do niejkurczowo, peÅ‚na wdziÄ™cznoÅ›ci za ten gestwsparcia.Kiedy Santos stanÄ…Å‚ przed niÄ…, spojrzaÅ‚a naniego niepewna swoich uczuć, rozdarta.Z jednejstrony chciaÅ‚a paść mu w ramiona, znalezć w nichpocieszenie; z drugiej widok jego twarzy nazawsze miaÅ‚ siÄ™ jej kojarzyć ze Å›mierciÄ… ojca.Przecie\ ojciec zginÄ…Å‚ przez niÄ….Przez jejnieobliczalnÄ…, nieodpowiedzialnÄ…, chorÄ… miÅ‚ość doSantosa.- MyÅ›laÅ‚aÅ›, \e nie przyjdÄ™? - zapytaÅ‚cicho.- Nie wiedziaÅ‚aÅ›, \e pokonaÅ‚bym caÅ‚Ä…armiÄ™, poruszyÅ‚bym niebo i ziemiÄ™, byle być ztobÄ…? - DotknÄ…Å‚ jej policzka.- Tak mi przykro,kochanie.Wiem, jak bardzo go kochaÅ‚aÅ›.- Jest pan tutaj osobÄ… niepo\Ä…danÄ… - syknęła Hope, mocniej przygarniajÄ…c córkÄ™.-Gloria nie chce pana tutaj.Santos nie zwracaÅ‚ na niÄ… uwagi.PatrzyÅ‚tylko na GloriÄ™.- Kochanie, powiedz jej.Powiedz jej, coczujesz.Powiedz jej, co czujemy do siebie.- Ty draniu! - GÅ‚os Hope zabrzmiaÅ‚piskliwie, histerycznie.- To twoja wina! Ty jesteÅ›winien.Å›mierci jej ojca!Gloria rozszlochaÅ‚a siÄ™.- PrzestaÅ„, Glorio - próbowaÅ‚ jÄ… uspokoić.- To nie my go zabiliÅ›my.To byÅ‚ wypadek.-WyciÄ…gnÄ…Å‚ rÄ™kÄ™. Podaj mi dÅ‚oÅ„, teraz, zaraz.Poka\ im, co czujemy do siebie.Zaraz sobiepójdÄ™, ale najpierw chcÄ™ wiedzieć.PatrzyÅ‚a na wyciÄ…gniÄ™tÄ… rÄ™kÄ™ i widziaÅ‚atwarz ojca w momencie, kiedy wykrzyczaÅ‚a, \e gonienawidzi.I w parÄ™ minut pózniej - martwÄ…, wkaÅ‚u\y krwi.- JeÅ›li mnie kochasz, podaj mi dÅ‚oÅ„ -mówiÅ‚ Santos.- Zaufaj mi, Glorio.Poka\, \ejestem twój.Wystarczy, \ebyÅ› podaÅ‚a dÅ‚oÅ„.ZbolaÅ‚a, zagubiona we wÅ‚asnychuczuciach, nagle usÅ‚yszaÅ‚a gÅ‚os ojca, Å‚agodny icierpliwy, peÅ‚en miÅ‚oÅ›ci:  Najwa\niejsza jestrodzina, tradycja rodzinna.To ona stanowi, kimjesteÅ› i kim bÄ™dziesz.Obiecaj mi, skarbie, \enigdy o tym nie zapomnisz.ZapomniaÅ‚a.ZapomniaÅ‚a, ale wiÄ™cej niepopeÅ‚ni tego bÅ‚Ä™du.Jej miejsce jest przy matce,wÅ›ród rodziny.Winna byÅ‚a lojalność nazwisku St.Germaine.WstrzÄ…sana Å‚kaniem, pokrÄ™ciÅ‚a gÅ‚owÄ…,odwróciÅ‚a siÄ™ i wtuliÅ‚a twarz w ramiÄ™ matki.Santos wyszedÅ‚. CZZ VIZakazany owoc ROZDZIAA TRZYDZIESTY ÓSMYNowy Orlean, Luizjana, 1995Snów White Killer znowu zaatakowaÅ‚.Santos dostaÅ‚ informacjÄ™ o 2:57 nad ranem, adwadzieÅ›cia sześć minut pózniej parkowaÅ‚ swójsamochód przed KatedrÄ… Å›w.Ludwika.TerenzostaÅ‚ ju\ ogrodzony przez policjÄ™, na miejscuzabójstwa byÅ‚ koroner i ekipa dochodzeniowa [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •