[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.No, co ty na to, kochaneczko? Wykupię dla ciebiebilet w dyliżansie do Jethart, a stamtąd, może to cię zdziwi  alebędziesz musiała przez Limestone przejechać konno, bo jeszcze nigdynie dojechał do Liddesdale żaden pojazd na kołach/1.A bardzo siębędę cieszył, jeśli pojedzie z tobą pani Rebeka, kochaneczko, iposiedzi z nami miesiąc albo dwa, dopóki się nie zadomowisz.1/ W czasach Dandie'ego Dinmonta do Liddesdale nie było bitejdrogi, a przejeżdżać trzeba było przez niezliczone torfowiska! Autorniniejszej księgi był, około trzydziestu lat temu, pierwszymczłowiekiem, który pojechał w te dzikie okolice małym otwartym powozikiem, rozpoczynano bowiem właśnie budowę doskonałychdróg, które przecinają dziś tę krainę.Ludzie przyglądali się wówczastemu widokowi z niezwykłym zdumieniem  bo wielu z nich niewidziało jeszcze pojazdu nigdy w życiu.(Przyp.autora).Pani Rebeka dygała i próbowała skłonić płaczącą sierotę do dyganiamiast płaczu; Dandie na swój prosty sposób starał się dodać otuchyjednej i drugiej, a tymczasem stary pan Pleydell uciekł się do swojejtabakierki. Jakże ja lubię, pułkowniku, patrzeć na takiego wesołka oświadczył, gdy przyszedł do siebie. Muszę go wynagrodzić tak,jakby tego chciał  muszę mu pomóc na drodze do ruiny  nie mana to rady.Hej, ty Liddesdale.Dandie.Karolkowa Zagrodo, czy jakcię tam wołają!Farmer obrócił się, niezwykle uradowany nawet takim dowodemuwagi, w sercu swoim bowiem czcił  najbardziej po dziedzicu adwokata z dużą praktyką. Więc nie dasz się przekonać, żeby dać spokój z tą sprawą owrzosowiska? Nie, jaśnie panie  nikt nie lubi tracić swoich praw ani żeby się zniego wyśmiewali wzdłuż calutkiej rzeki.Ale jeśli to jaśnie panu niedo smaku i może jaśnie pan trzyma z tamtą stroną, to będę musiałposzukać innego adwokata. Proszę  mówiłem ci, pułkowniku, jak to będzie.No, mój panie,jeśli już koniecznie musisz robić z siebie wariata, to miejprzynajmniej luksus procesu za najmniejszą cenę i, o ile to możliwe,wyjdz z niego zwycięsko.Niech pan Protocol przyśle mi twojepapiery, a ja pokieruję twoją sprawą.Koniec końców, dlaczegóż niemiałbyś mieć swoich procesów i spraw w Najwyższym SądzieCywilnym, zamiast zabójstw czy podpalań, którymi załatwiali sprawytwoi przodkowie? Jasna rzecz, wielmożny panie.Chętnie spróbowalibyśmy starychsposobów, gdyby nie prawo.A że nas prawo krępuje, to i prawopowinno nam rozwiązać ręce.A poza tym u nas zawsze o człowiekumają lepsze mniemanie, jeśli stawał przed sądem. Znakomicie to wydedukowałeś, przyjacielu.Uciekaj teraz i przyślijmi swoje papiery.Chodzże, pułkowniku, nie mamy tu nic więcej doroboty.  Ale trzepniemy Jocka z Dawston Cleugh!  zawołał Dinmont,poklepując się z radości po udzie.ROZDZIAA XXXIX Ja do parlamentu Widzisz tą sakwę? Jeżeli masz sprawęDo załatwienia, mów krótko  i proszę Płać honorarium.Mały prawnik francuskiCzy będziesz mógł, panie, wygrać sprawę temu uczciwemuczłowiekowi?  zapytał Mannering. Cóż, nie wiem  nie zawsze mocny wygrywa walkę, alespróbujemy zatriumfować nad Jockiem z Dawston, jeśli to tylkobędzie w mojej mocy.Jestem dłużnikiem tego człowieka. Czy zrobisz mi, panie, przyjemność  zapytał Mannering, gdy sięrozstawali  i zjesz ze mną obiad w mojej gospodzie? Gospodarzpowiada, że ma trochę dziczyzny i jakieś znakomite wino. Dziczyzny, powiadasz?  żywo podchwycił adwokat, lecz pochwili dodał:  Nie, to niemożliwe  a i ja nie mogę cię zaprosić dodomu, pułkowniku.Poniedziałek to święty dla mnie dzień, tak samowtorek i środa. mamy bowiem wystąpić w bardzo poważnejsprawie o dziesięcinę.Ale poczekaj, pułkowniku, mróz teraz tęgi ijeśli nie wyjedziesz z miasta, a ta dziczyzna dotrzyma do czwartku. To w czwartek zechcesz, panie, zjeść ze mną obiad? Rzecz oczywista. Doskonale  wobec tego zrobię sobie przyjemność, o której jużmyślałem, i zostanę tu przez tydzień, jeśli zaś dziczyzna nie dotrzyma,zobaczymy, co mój gospodarz potrafi nam znalezć innego. Och, dziczyzna dotrzyma  upewnił go Pleydell  a teraz żegnaj,pułkowniku  przejrzyj te tutaj parę liścików i jeśli ci odpowiadająadresaci, oddaj im je do rąk.Przygotowałem je dla ciebie dziś rano.%7łegnaj, pułkowniku, bo mój kancelista czeka od godziny, żeby zacząćswe przeklęte sprawozdania. I pan Pleydell żwawym krokiemruszył przez jakieś tylne przejścia i kryte schodki, chcąc wydostać sięna ulicę Główną, drogą, która w porównaniu z powszechnie używanąw tym celu trasą wyglądała jak Cieśnina Magellana w zestawieniu zszerszym, lecz bardziej okrężnym szlakiem wokół przylądka Horn. Przeglądając listy polecające, które Pleydell wcisnął mu był w rękę,Mannering stwierdził z przyjemnością, że są adresowane donajuczeńszych mężów Szkocji.,,Do Jaśnie Wielmożnego Pana DavidaHume"^, ,,Do Jaśnie Wielmożnego Pana Johna Home"*, ,,Do doktoraFergusona"*, ,,Do doktora Blacka"*, ,,Do Lorda Kames"*, ,,Do PanaHuttona"*, ,,Do Jaśnie Wielmożnego Pana Johna Clerka z Eldin"*,,Do Jaśnie Wielmożnego Pana Adama Smitha"*, ,,Do doktoraRobertsona"*. Słowo daję, mój przyjaciel ma znakomity dobór znajomych,przecież to wszystko znane nazwiska  taki Hindus jak ja musi niecowypolerować swoje umiejętności i sprawdzić zdolność rozumowania,nim wejdzie w tego rodzaju towarzystwo.Mannering z przyjemnością skorzystał z tych listów polecających, anam bardzo przykro, że nie możemy opowiedzieć czytelnikowidokładnie, jak wiele przyjemności i korzyści zaznał pułkownik dziękiwejściu w to grono zawsze otwarte dla tych, co mogli się wykazaćrozumem i wiedzą, a któremu pod względem głębi i różnorodnościtalentów nie dorównała chyba nigdy żadna inna grupa uczonychmężów.W umówiony czwartek pan Pleydell stawił się w gospodzie, gdziezamieszkiwał pułkownik Mannering.Dziczyzna okazała sięwyśmienita, klaret  wyborny, a uczony prawnik, smakosz i znawcazagadnień stołu, oddał głęboką sprawiedliwość jednemu i drugiemu.Nie jestem jednak pewien, czy większą czerpał przyjemność zdobrego nastroju panującego przy stole, czy z obecności profesoraSampsona, dzięki bowiem temu ostatniemu i przy pomocy swegoprawniczego dowcipu znakomicie ubawił zarówno siebie, jak i całetowarzystwo, które pułkownik jednocześnie podejmował.Poważna ilakoniczna prostota odpowiedzi Sampsona na podstępne pytaniaadwokata stawiała bonhomie*(dobroduszność) pedagoga wnajlepszym świetle, w jakim kiedykolwiek oglądał je Mannering.Jednocześnie profesor wykazał się niezwykle rozległą, różnorodną iskomplikowaną, choć na ogół całkiem nieprzydatną wiedzą.Adwokatprzyrównywał pózniej jego umysł do lombardu, gdzie znalezć możnawszelkiego rodzaju przedmioty, bezładnie i nieporządnie rzuconerazem tak, że właściciel nigdy nie może znalezć tego, czego akuratwłaśnie potrzebuje. Jeśli zaś chodzi o adwokata, to przyniósł on Sampsonowi w zamiantyle samo korzyści, ile rozrywki wyciągnął z jego towarzystwa [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •