[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dobrze im było wśród jasnych lodów, otoczonym Morzem i niebem,dobrze było słyszeć krótkie, dobiegające ze wschodu poszczekiwania Wilka, zapewniające, żewszystko jest dobrze - Tu jestem! Tu jestem! - i wołać ku niemu w odpowiedzi.- Teraz już nas nigdy nie złapią! - krzyknęła Renn.Opowiedziała Torakowi, jakrozcięła nożem skórzane łodzie Pożeraczy Dusz, a on się śmiał.Wilk był wolny, a oni wracalido Lasu.Wydawało się, że Pożeracze Dusz i demony są bardzo daleko.Wtedy całkiem nagle dzień pochylił się ku wieczorowi.Postrzępione chmuryzaciemniły słońce.Od Morza nadciągnęła mgła.Torakowi głowa pękała ze zmęczenia.Wiosło było ciężkie, nie mógł go podnieść w dłoni.- Musimy odpocząć - powiedziała Renn.- Bo wywrócimy się albo wpadniemy na góręlodową.Skinął głową, zbyt zmęczony, żeby mówić.Resztkami sił wyciągnęli łódz z wody ipowlekli po lodzie, chroniąc się w cieniu śnieżnego wzgórka.Ustawili łódz na czterechpodpórkach brzegowych i obłożyli ją śniegiem, budując prowizoryczny szałas.Kiedy pracowali, Torak przypomniał sobie, jak Czarownica %7łmii nagle zamilkła iznieruchomiała.- Czym ty jesteś? - spytała wtedy.W tunelu, w którym więziono zwierzęta ofiarne,wyczuła jakimś zmysłem jego dusze powracające do ciała; może już wtedy odgadła, że Torakpotrafi chodzić z duchami.Z daleka dobiegło ich basowe  puhuu-puhuu puchacza.Renn zamarła zrękawiczkami pełnymi śniegu.Twarz miała napiętą.- Szukają nas.- Wiem - powiedział Torak. Puhuu, puhuu.Wodził oczami po niebie, ale widział tylko mgłę. Renn była już w szałasie, a on został sam na lodzie.Dochodzące do jego uszu dzwiękibyły nienaturalnie głośne - jęk wiatru, odległy huk kruszącego się lodu.Głowa go bolała,piekły oczy.Nawet śnieżny szałas i wzgórze były dziwnie zamazane.Kątem oka dostrzegł jakiś ruch.Odwrócił się szybko.Coś małego i ciemnego, miotającego się między śnieżnymi graniami.Poczuł w ustachsuchy smak strachu.Czy to demon? %7łałował, że nie ma tu z nimi Wilka.Ale od południa niesłyszał wołania swojego wilczego brata.Wyjął nóż ojca i poszedł sprawdzić.Za śnieżnym wzgórzem niczego nie znalazł.Aleprzecież coś widział.Schował nóż do pochwy i wczołgał się do szałasu.Renn już się opatuliła w śpiwór.Nie powiedział jej, co zobaczył.Byli zbyt zmęczeni, żeby ubić focze sadło w lampie i zmusićsię do zjedzenia czegoś więcej niż kilku kawałków zmrożonego foczego mięsa.Rennnatychmiast zasnęła, ale Torak leżał z otwartymi oczami, myśląc o ciemnym kształcieprzeskakującym od grani do grani.Tu gdzieś są demony.Czuł, jak wysysają energię z jego dusz, miażdżą jego odwagę inadzieję.I to twoja wina, pomyślał.Ty zawiodłeś, a teraz one są na wolności.Wszystko napróżno.Obudził się sztywny i obolały.Miał wrażenie, jakby ktoś nasypał mu piasku podpowieki.Nie potrafił wymyślić ani jednego powodu, żeby wstać ze śpiwora.Demony były nawolności.Nie było sensu dalej walczyć.Słyszał, że Renn jest na zewnątrz i coś robi.Czy ta dziewczyna musi tak hałasować?Przecież wie, że każde skrzypnięcie butów na śniegu wbija mu w głowę kolejny twardylodowy sopel!Aby odwlec wyjście z lodowego szałasu, sprawdził, co zostało z jego rzeczy.Uciekaliw pośpiechu, posiał gdzieś toporek i łuk, ale skórzany bukłak z wodą miał wciąż na szyi, upasa woreczek z lekami, a nóż Taty tkwił bezpiecznie w skórzanej pochwie.Czubek noża byłdziwnie gorący w dotyku.Może to jakiś omen.Powinien chyba zapytać Renn.Ale ona będziesię chciała tylko pochwalić, że wie więcej od niego.Na tę myśl ogarnęła goniewytłumaczalna wściekłość.Kiedy już nie mógł dłużej tego odwlekać, wyczołgał się na zewnątrz. Przez noc oddech Ducha Zwiata połknął cały świat.Lód, Morze, wszystko.Nie byłowiatru.Bez wiatru chłód tak nie kąsał, ale wyrazniej dobiegał huk pękającego lodu.Tylkotego nam trzeba, pomyślał Torak.Nadchodzi odwilż.- Wyglądasz strasznie - rzuciła krótko Renn.- Twoje oczy.Trzeba było założyćochronne klapki z kości.- Wiem - warknął Torak.- Więc czemu ich nie założyłeś?Znów ten nieznośny, pełen pretensji głos.Ona zawsze mu mówi, co ma robić.Onaoczywiście cały dzień miała je na oczach, bo ona o niczym nie zapomina.W nieznośnej ciszy rozebrali śnieżny szałas i przenieśli łódz na skraj lodu, pózniejposzli po swoje rzeczy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •