[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Patrząc, jak niszczy jej wypieszczony tekst, Ellienajchętniej by go udusiła, ale przywołała na twarz uśmiech,który mówił:  Jesteś skończonym durniem, ale klient zawszema rację".Przyklejała go już dzisiaj tak często, że bolały jąszczęki i uszy.Teraz będzie musiała wrócić do agencji i szybko sklecić towszystko do kupy, inaczej minie termin wyznaczony przezdrukarnię.Jubbitt junior znów wetknął nos w kartki, a Ellie skorzystałaz chwili oddechu, by przypomnieć sobie wydarzenia ubiegłegotygodnia.Od telefonu Pauline Kennedy, która zdecydowała sięna pomysł z majtkami, wypadki potoczyły się błyskawicznie.Już odbyło się pierwsze spotkanie ze studiem animacyjnym, awczoraj ona i Lesley spędziły cały dzień z Dave'em, który miałskomponować melodię do piosenki majtasów.Przesłuchalidziesięć wykonawczyń, szukając najlepszych głosów dlakażdej pary majtek.Byli zmęczeni, ale właśnie dla takich chwilEllie wybrała branżę reklamową.153 Ale nie dla takich jak dzisiaj.Głos Jubbitta juniora, któryopowiedział wyjątkowo nieśmieszny dowcip, na kilka sekundprzywołał ją do terazniejszości, ale zaraz potem wróciła dowspomnień.Po zakończeniu przesłuchań Dave żegnał się z niąz takim zapałem, że choć lata temu wypadła z randkowegoobiegu, zorientowała się, co się święci.Wyraznie na nią leciał imierzył całusa tak, by wylądował na jej ustach.Ellie do tej pory nie była pewna, co właściwie o tym sądzi.Wciąż tęskniła za Samem, za jego obecnością w mieszkaniu,naturalną bliskością.Nie da się wyrzucić z pamięci latwspólnego życia.Poza tym upokorzenie, które czuła po jegozdradzie, wciąż paliło jak świeża rana.Równocześnie jednak podniecenie związane z przy-gotowaniem kampanii i nawał zajęć sprawiły, że zniknęły silneemocje, które czuła tuż po odejściu Sama.Jak to się mogłostać? Tyle wspólnie przeżytych lat, a wystarczyło kilkatygodni, by myślała o nich jedynie z żalem i smutkiem.Na moment skupiła się na Jubbitcie juniorze, by utwierdzićgo w przekonaniu, że uważnie słucha i ku swemu skrępowaniuzauważyła, że mężczyzna jedną rękę wsunął głęboko dokieszeni.Fuj! Tego jeszcze nie było.Wróciła do stosunkowo bezpiecznych rozważań o utraconejmiłości.Czy Sam miał rację? Rzeczywiście trzymało ich razemtylko przyzwyczajenie i lenistwo? Tutaj jednak zdecydowaniepostawiła granicę, bo takie rozważania nieuchronnieprowadziły do największego pytania, od którego lasował sięmózg:  Czym jest miłość?".Ona zaś wciąż nie potrafiła na nieodpowiedzieć.Wiedziała tylko, że gdyby Sam wróciłskruszony, błagając o drugą szansę, odmówiłaby.154 Nie warto.To, co ich łączyło, odeszło w przeszłość.Nic niemogło wskrzesić dawnego ognia.Skrzywiła się, poczuwszy na kolanie dłoń Jubbitta juniora.Fuj, czy to ta sama, którą trzymał w kieszeni?- O, spójrz tutaj, moja droga Eleanor - ucieszył się, jakbyodkrył jakieś egzotyczne zwierzę.- Myślę, że tutaj też możnaby wstawić średnik.Uśmiechnęła się grzecznie, wyobrażając sobie, gdzienajchętniej by mu wstawiła ten średnik.Ellie dotarła do agencji dopiero po ósmej.Recepcja świeciłapustkami.Nie przeszkadzało jej to.Lubiła atmosferę pustejagencji.Wieczorem wydawała jej się stokroć bardziejekscytująca niż za dnia, kiedy kręciły się tłumy.Zupełnie jakbynależała do elity, której firma zawdzięcza istnienie.To jej pracapózną nocą przesądzała o sukcesie bądz upadku agencji.Albo po prostu była stukniętą pracoholiczką.Podeszła do stanowiska Rachel sprawdzić, czy nie ma dlaniej wiadomości, i uśmiechnęła się na widok strategicznieukrytej kosmetyczki.Nagle drzwi windy się rozsunęły iwyszedł z niej Jack w smokingu.- Nie za szykownie jak na pub? - spytała, próbując nie gapićsię zbyt nachalnie.Ziewnął ostentacyjnie.- Interesy w Dorchester.O ile większość mężczyzn w smokingu upodobniała się dopingwinów, o tyle on przypominał nie do końca155 oswojoną panterę, która w każdej chwili mogła zaatakować.Ale pachniał bardzo przyjemnie.Ten zapach wdzierał sięgłęboko do jej świadomości, a mimo to nie potrafiła gonazwać.Rachel, jak to ona, swoim chrapliwym głosempowiedziałaby:  Esencja męskości".- Nocka nad broszurą Jubbitta?- Pracuję do świtu, by świat spał spokojnie: żaden przecineknie zaplącze się w niewłaściwe miejsce.Parsknął śmiechem.- Słyszałem za to, że wczorajsza sesja była całkiem udana.Podobno dobraliście świetne głosy.Zadowolona?- Tak, bardzo.Mnóstwo się nauczyłam.Teraz muszę tylkowypluć broszurę, zetrzeć z uda linie papilarne Jubbitta juniora ibędę szczęśliwą kobietą.Znieruchomiał.- Co Jubbitta juniora? - wysyczał.- Linie papilarne.Rozumiesz, to jeden z tych klientów,którzy lubią trzymać rękę na pulsie.Wpatrywał się w nią, na ułamek sekundy przenosząc wzrokw dół, a potem znów zatrzymał na twarzy.Z jego oczu niemogła nic wyczytać.Czyżby zrobiła coś złego? Nie odezwałsię, tylko skłonił zdawkowo i poszedł [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •