[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Moi rodzice to na swój sposób bardzo mądrzyludzie.Poza tym mają więcej doświadczenia.Sporo przeżyli, kiedy byli młodzi.- Nie, nie wierzę w to.Grace i ty idealnie do siebie pasowaliście.Jude wzruszył ramionami i przez dłuższy moment się nie odzywał.- Tak mi się wydawało.- Ona naprawdę cię kocha, Jude.- Zamień czas na przeszły.- Dobra, przechodzi teraz przez coś, czego nie jesteśmy w stanie wytłumaczyć, co sprawia,że odcina się od nas.Ale to nie znaczy, że powinniśmy powiedzieć:  no dalej, Grace, rób,co chcesz, tam, na Black Rock".Nie powinniśmy jej opuszczać.Ale to do niego nie dotarło, bo był zafiksowany na następnym pytaniu, tym, którezagniezdziło się w jego sercu i go zżerało.- Czy powiedziała ci wprost, że chce tam zostać? Kiwnęłam głową.- Ale to nie były jej słowa, tylko kogoś innego.Wiesz, co mam na myśli?Jude gapił się na mnie, jego brązowe oczy błagały o pocieszenie, podczas gdy jego usta niemogły się powstrzymać.- Ten gość, Ezra.Co Grace w nim widzi? - Nie będę ci kłamać, że jest brzydki - powiedziałam miękko, kładąc mu rękę na ramieniu.- Jest trzy, cztery lata starszy od nas, pracuje dla Zorana, sądzę, że to ma pewne znaczenie:urok sławy, ludzi, wśród których się obraca.Ale jest w tym coś więcej.- Teraz to jazamilkłam i zastanawiałam się, ile mogę powiedzieć Jude'owi bez straszenia go.Czypowinnam wspomnieć o ceremonii w kaplicy?- Jak to coś więcej?- Nie wiem dokładnie.Coś się z tobą dzieje, kiedy jesteś w posiadłości Black Eagle, to cięwciąga.- Co to jest, jakaś sekta? Chodzi o dziwne wierzenia, pranie mózgu? - Omawiałam temożliwości z Holly, ale dla Jude'a to był nowy pomysł i złapał się go obiema rękami.-Zoran przewodzi jakiejś sekcie.Wszyscy muszą go słuchać i robić dokładnie to, co imkaże.Jezu, Tania, to właśnie masz na myśli?- Holly podejrzewa to albo narkotyki.Tak czy siak, to jakiś rodzaj kontroli umysłu.- Boże, dlaczego o tym nie pomyślałem? To oczywiste, że Grace nigdy by się tak niezachowała! - Jude przemierzał pokój, gotowy zacząć działać.- Nienawidzę się.Byłemtotalnie głupi, że do tej pory na to nie wpadłem.- Poczekaj - poprosiłam.Widziałam, że zaczął się trząść i coraz płycej oddychać,rozpoznałam oznaki silnego ataku astmy.- Musimy zachować spokój, przemyśleć to.- Ona mnie potrzebuje, Tania, a ja tego nie widziałem.Mamy coraz mniej czasu.Muszępojechać na Black Rock, znalezć ją i zabrać stamtąd! - Mówił urywanie, oddychał płytko, chrapliwie.Włożył rękędo kieszeni, szukając inhalatora.Wypadł mu na podłogę.Szybko się schyliłam się i podniosłam, włożyłam przyjacielowi do ręki.- Oddychaj - powiedziałam.Zachwiał się i mocno wciągnął powietrze.Kiedy próbował się odezwać, pokręciłam głowąi kazałam mu jeszcze pooddychać.Tata wrócił z ogrodu i od razu zorientował się, co się dzieje.- Mam zadzwonić po pogotowie? - zapytał.Jude pokazał, że nie, będzie dobrze.Jeszcze kilka wdechów przez inhalator i będzie wstanie znowu mówić.Zanim to nastąpiło, mama otworzyła drzwi gabinetu.- Powiadomię twoich rodziców - zdecydowała.Zadzwoniła, zanim mógł ją powstrzymać.-Twój tata już jedzie -poinformowała.Posadziłam Judea na krześle.- Nie rób nic w sprawie Black Eagle - ostrzegłam.-Wiem, co czujesz, ale nie działaj podwpływem impulsu.- O czym rozmawialiście? - zapytała mama groznym tonem tygrysicy.- Tania, prosiłam,żebyś dziś została w domu.Nie chcę zwłaszcza, żebyś się wybierała w góry, słyszysz?Odwróciłam się do niej z podniesionymi rękami, ze spojrzeniem skrzywdzonejniewinności. - Właśnie dlatego mówię Judebwi, żeby trzymał się z daleka od posiadłości Zorana.Jeślichce się skontaktować z Grace, powinien wysłać esemes, mejla, umówić na spotkanie.- Jak tam, Jude? - chciał wiedzieć tata.- Możesz oddychać?Chłopak kiwnął głową.Wyglądał, jakby zderzył się z ciężarówką, ale upierał się, żewszystko w porządku.- Przyjechał twój tata - stwierdziła mama, wychodząc na werandę na spotkanie doktoraMediny.Doktor, czyli astrofizyk, nie lekarz medycyny.Jest ekspertem od czarnych dziur.Jego żona zajmuje się federalnymi podatkami, co jak sądzę, trochę tłumaczy ich stosunekdo  płytkiego" związku ich syna z olśniewającą Grace, co znowu zdradza chyba mojewłasne uprzedzenia dotyczące jajogłowych.Mój tata jest inteligentny, ale nie jest typem jajogłowego.Przyjechał do tego kraju jakoobcy i doszedł do czegoś.Nauczył się języka, pokochał wolność i kiedy podejmował siępracy na budowie, zawsze zostawał kierownikiem.Teraz pracuje dla jednej znajwiększych firm w Stanach.Każdego dnia chce zrobić coś nowego, nauczyć się czegoś z książek, od natury, od ludzi.- Tutaj jest napisane, że Zoran Brancusi jest właścicielem największej prywatnej kolekcjiartefaktów religijnych w Ameryce - powiedział mi po lunchu.Zalogował się na stronieZorana, szukając wszystkiego, co pomogłoby nam zrozumieć, co się dzieje z Grace.- Z Meksyku, Europy i Indii.- Wierzę w to.Pokazywał mi swój aztecki zbiór.Był oszałamiający.Tata czytał dalej.- Popatrz, wywiad w  Timesie" z ostatniego miesiąca.Ze zdjęciami.Spojrzałam na zdjęcia.Fotograf, który musiał jakoś ominąć zakaz fotografowania zapisanyw polisie ubezpieczeniowej, zrobił zdjęcia wnętrza domu, zdjęcia inkrustowanych złotemgreckich ikon, renesansowych piet oraz inne skarby wystawione w  odizolowanej górskiejkryjówce" Zorana.Było też zdjęcie samego właściciela, stojącego obokpiętnastowiecznego obrazu przedstawiającego archanioła Gabriela.Kolekcjoner sztukiwydawał się mroczny i surowy obok anioła ze złotą aureolą nad głową; patrzył prosto waparat.- A ten tu to Anioł Zmierci - stwierdził tata, wskazując ostatnie zdjęcie, przerażający obrazpostaci o czarnych skrzydłach przycupniętej obok jamy piekielnej.- Koszmarne - wzdrygnęłam się.- Co on sobie myśli, kupując te przedmioty?- Tu jest napisane, że studiuje mity, twierdzi, że wszyscy zawsze potrzebują wierzyć wjakąś siłę wyższą.Anioły są posłańcami Boga.- To mu chyba namieszało w głowie - mruknęłam.- Jak to się nazywa, kiedy identyfikujeszsię z mitologicznymi stworzeniami i zaczynasz wierzyć, że naprawdę jesteś jednym z nich?- To ma jakąś nazwę?- Urojenia wynikające z psychozy - zasugerowała mama, pojawiając się nagle z dzbankiemświeżo wyciśniętego, zimnego soku pomarańczowego.- Nie zabieraj Tani w pobliże tego szalonego gościa -nakazała mama Orlandowi, kiedyprzyszedł mnie odwiedzić.Zadzwoniłam i powiedziałam mu, że chcę się przejechać samochodem, posłuchać muzyki,pójść na lody - być normalną.- To może zabiorę ją do gorących zródeł? - zaśmiał się.- Idealnie - zgodziła się.Jeśli jest coś, co totalnie uwielbiam w Bitterroot, to są to naturalne zródła, które powstają zwytryskującej głęboko spod powierzchni wody w dolinie między miastem a jezioremTurner [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •