[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A mySmywtedy byli w najwy¿szym pogotowiu.PrzeæwiczyliSmy nawet awaryjnewyci¹ganie papie¿a ze Srodka t³umuna pok³adhelikoptera.276 Wiêc chyba ksi¹dz nie powinien mieæ za z³e, ¿ewykorzystaliSmytak¿e wszystkie mo¿liwe kontakty, ¿ebyzapewniæbezpieczeñstwoOjcu Rwiêtemu?To rzeczywiScie by³o prawdopodobne.Konrad po raz pierwszypomySla³ ze zdziwieniem, ¿e mo¿e jednakby³yesbek choætrochênie k³amie.- A wiêc tak go podeszliScie.- Pokiwa³ g³ow¹.- PodeszliSmy?Jest ksi¹dz pewny, ¿e to w³aSciwes³owo?ZaapelowaliSmy tylko do sumienia ksiêdza Tañskiego.Przyj¹³ to zezrozumieniem.Wykaza³prawdziwie obywatelsk¹ postawê, chybaksi¹dz to przyzna?Chcê ksiêdzu powiedzieæ, ¿e ksi¹dz Tañski zawsze stara³ siêzachowywaæ przyzwoicie.Teraz to dzia³a przeciwniemu.Mówi¹c miêdzy nami, zawsze by³ jakdziecko.Konrad ju¿ sobie wyrzuca³, ¿e pope³ni³ kolejny b³¹d, przychodz¹ctutaj.- Z pana to jestjednak kawa³ drania - powiedzia³.- Wykorzysta³ pan naiwnoSæ ksiêdzaTañskiego, a teraz jeszcze kpi pansobie z niego cynicznie.Poderwa³ siê zkrzes³a. By³y esbek by³ szybszy.Zanim Konradzdo³a³ zrobiæ nastêpny ruch, chwyci³ jego rêkê, jakkleszczami.- Ksi¹dz mnie xle zrozumia³.Chcia³em ksiêdzutylko daæwskazówkê, ¿e Tañski toatrapa, papierowyfantom, dla zmyleniazwiadowców przeciwnika.Niech ksi¹dz znajdzieprawdziw¹ armatê,zanim ktoS inny zniej wystrzeli.- W copan ze mn¹ gra?-Nie gramz ksiêdzem w nic.Pomagam ksiêdzu, jakmogê.Mam nadziejê, ¿e kiedy spotkamysiê nastêpnymrazem, bêdzieju¿ksi¹dzwiedzia³ wszystko.Rusza w górê ociê¿ale,ostro¿nie.MiêSnie, stawy, ca³e cia³o jest odrêtwia³e i sztywne, jednak s³ucha, ibêdzie s³ucha³o coraz lepiej.Wybieragarb, z którego Snieg jest wywiany,zapada siê ledwo po kostki,pod spodemwyczuwa lód i ska³ê.Raki zgrzytaj¹.Bardziej energicznie wbija przednie zêby.Coraz pewniej porusza siê po stromixnie.Wracaj¹ si³y,wracaj¹ prawid³owe nawyki, powoli wracado cia³a ciep³o.Wci¹¿ nic wokó³ siebie nie widzi, musi wiêc kierowaæ siê dogóry,w stronê grani. Tam pomySli, co dalej.Mapê Sciany ma z grubsza w g³owie.Musi postanowiæ, gdzie ich szukaæ, w któr¹ stronê pójSæ.Co wybraæ.277. Jak w bajce o rozstajnych drogach.JeSli xle wybierze, mo¿enie zd¹¿yæ.WtedyGajda bêdzie mia³ prawo go oskar¿aæ, ¿e wys³a³ Franka S³owikana Smieræ.Nie mia³ w¹tpliwoSci, ¿e ch³opakzarazi³ siê górami przez niego.Ma³ychcia³ byæ taki jakon, naSladowaæ go, dorównaæ mu.A on nie mia³ czasuani cierpliwoSci, ¿ebygo nauczyæ, jak mapostêpowaæ, ¿eby nie zap³aciæzbyt wysokiej ceny.¯ebynie przekroczyæ granicy.Zamiast tego robi³ rzeczy, których teraz siêwstydzi.10.AzylO Smierci Boles³awa Gutmana Konraddowiedzia³ siêdopierotydzieñ po pogrzebie,z "Przekroju", który z tejokazji zdecydowa³siê poSwiêciæ kilka s³Ã³w swemu zapomnianemu autorowisprzed lat.KiedyS egzemplarzez fragmentami polskiego t³umaczenia jego ksi¹¿ki oPoli Negri ludzie przechowywali jak skarby.Konrad wiedzia³ wprawdzie tylko o jednym takim wielbicielu,za toniez³omnym.Niejeden raz podpatrzy³,jak dziadek Kroll spycha³ na skraj biurka dzie³aDarwina, Mendla i innych swoichstarszych kolegów, rozk³ada³ przedsob¹ te stare szparga³y, puszcza³ na gramofonie "Tango Notturno" poniemiecku i zastyga³,wpatrzony w "Przekrojowe" zdjêcia bladej kobietyo podkr¹¿onych oczach. Dziwnym zbiegiem okolicznoSci robi³to tylko podnieobecnoSæbabciZosi.Zazwyczaj, kiedywychodzi³a dokoScio³a,a im by³a starsza, tym wiêcejczasu tam spêdza³a.Konrad pamiêta³ nawet, ¿e kiedyS dziadekokropniepok³Ã³ci³siêzpanem Gutmanem o jakiS szczegó³ z biografii gwiazdy.Tak,kiedyS Bolo Gutman dawa³ ludziom wiele wzruszeñ.A jak Konradgo potraktowa³?Podszed³ podstêpnie, wykorzysta³ jako donosiciela.No tak, w³aSciwie mo¿na by³o takpowiedzieæ.A¿otrz¹sn¹³siê z obrzydzeniem.Oto, do czego doszed³.Zacz¹³ stosowaæ te same metody, co tamci.Wiedziony impulsem pojecha³ na Cmentarz Rakowicki i odszuka³Swie¿y grób.Na pryzmie ziemi le¿a³ tylko jeden skromnywieniec z napisemnaszarfie: Bolowi Gutmanowi - przyjaciele.Tozwyczajne s³owo wyda³o siêteraz Konradowi pe³nealuzji.Najrozmaitszych.Pomodli³ siê, potem rozejrza³ siêukradkiem,wyj¹³278kawa³ek papieru i wetkn¹³ miêdzy ga³¹zki wieñca. Gdyby ktoSpodpatrzy³ tê scenkê,musia³bysiê bardzo zdziwiæ.Papier by³ wyrwan¹ z"Przekroju" stronic¹ zreprodukcj¹ zdjêciaRudolfaValentino z dedykacj¹ dla Bol¹ Gutmana.Choæ tak móg³ siê zrewan¿owaæ staremu.Mia³ nadziejê,¿e nikt siê o tonie obrazi.A jednak nie wykaza³ wystarczaj¹cej czujnoSci.Zza odleg³egoo kilkanaScie metrów nagrobka wy³oni³ siê MiszkaWroñski z aparatemfotograficznymw d³oni.- Rewelacyjne s¹ te nowe cyfrowe lustrzanki- powiedzia³.-Maj¹ takie d³ugieteleobiektywyi takie ciche migawki.- A tyco siêwyg³upiasz!- oburzy³ siê Konrad.- Wyczu³emciê,co?Mój nos nadal mnie nie zawodzi.- NastaroSæ naj¹³eSsiê jako paparazzo?-W dzisiejszych czasach trzeba wszystkoumieæ.Bêdzie piêkna ilustracja.Ksi¹dzHalickina Cmentarzu Rakowickim dziêkuje za pomocBolowiGutmanowi,który przed sam¹ Smierci¹ zd¹¿y³ mu wskazaædonosiciela poSród ksiê¿y.- Szaleju siê najad³eS?Nagle zrozumia³, ¿e dziennikarz mo¿e mówiæ powa¿nie. - Przecie¿ to k³amstwo!- wykrzykn¹³.- Bolo nie zaprzeczy.-Jak mo¿esz nawet tak ¿artowaæ!- Nie ¿artujê, przecie¿ wiesz.JeSli chcemy dotrzymaæumowyz Aksamitem, musimy jego informacjeprzypisaæ komuS innemu.Gutmanby³ uprzejmy zemrzeæ w idealnym momencie.No, chyba¿e nie masz zamiaru spe³niæobietnicy.W koñcu Aksamitto szuja.- I co ztego?Przecie¿ nie bêdêtaki, jak on!OczywiScie, ¿eumowy dotrzymamy.Wroñski westchn¹³.- Tego siê obawia³em [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •