[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wiedziała, żedopiero prawda może ją wyrwać z tego stanu nerwowegooszołomienia.Czekała dalszego ciągu.D'Ormessy miał za dużo doświadczenia życiowego, by nierozumiał doskonale, co się musiało w tej chwili dziać w duszytej młodej kobiety.Toteż przyśpieszył sformułowanieostatecznych wniosków: Na zasadzie informacji, które posiadam, mam prawotwierdzić, że pani Brack albo będzie zupełnie pozbawionaswego majątku, albo będzie go musiała ukrywać przeddochodzeniami władz sądowych.Nie czynię jej zresztążadnych zarzutów. Czy pan jest tego pewny?  zawołała Nelly. Czymoże pan wytłumaczyć to wszystko? Co? Dlaczego?  Ależ naturalnie.Wierzyciele Banku Huntler et Co, którzypotracili fantastyczne sumy, teraz, dochodząc swych praw,poszukują ukrytego majątku Huntlera i kwestionują transakcjezawarte między nim a panią Cissy.Uzyskali już nawet sądowezabezpieczenie swych należności na jej majątku, wszędzie,gdzie się on okaże.Przecież to wszystko opisane jest wamerykańskich gazetach, co prawda z ostatnich dni, ale mniesygnalizowano już przed miesiącem, że to jej grozi. Powiedz  zwrócił się Nawrecki do Piotra d'Ormessy co radzisz robić? Przestać myśleć o jej majątku jako o rzeczy realnej! Bezpudła  casse cou!Nelly próbowała jeszcze podważać twierdzenia d'Ormessy'ego. Mało co gazety wypisują! To może być jakaś zemsta.Czegośmy już o tym kraju nie słyszeli!D'Ormessy jakby się zniecierpliwił. Jeśli ja przychodzę jako przyjaciel  oświadczyłstanowczo  i to przyjaciel dobrze poinformowany, który mabezpośrednie wiadomości, i mówię, że nie ma czasu dostracenia, tylko wszystko trzeba zerwać, to wiem, co mówię.Nelly nie dała jeszcze za wygraną, ale w jej głosie słychaćbyło coraz silniejszą nutę zwątpienia: Ona przecież zgodziła się na wszystkie warunkifinansowe! Rozmówiła się z adwokatem Mikołaja.Układstanął! Wiem o tym  przerwał d'Ormessy. Jan, dla dobrasprawy, wtajemniczył mnie w te warunki.Dla mnie jest jasne,że albo ona nie będzie w stanie ich wykonać, albo, jeśli jewykona, to wciągnie was w skandal na całą Europę.Przykromi, ale nie ma innej rady, tylko trzeba w ogóle zejść z tej drogi.To ślepy tor!Gniew i oburzenie Nelly musiały się na kimś wyładować. A więc ona nas wszystkich wyprowadziła w pole! Todopiero awanturnica! Tytułów się zachciało linoskoczce! Ale wjakiej my teraz jesteśmy sytuacji!. Pomału, pomału  uspokajał Nawrecki. Trzebazrobić mądryplan, faire bonne mine au mauvais jeu.Cała historia winna się z wolna rozpłynąć weterze.  A krach, który przyjść musi?  krzyknęła Nelly.Nawrecki ściągnął brwi i znacząco popatrzył na Nelly, pragnąc uniknąć rozmowyna ten temat.Ale ona właśnie z całą świadomością chciała wciągnąć d'Ormessy'ego wnaradę obejmującą całość interesów.Nie bardzo to się jednak udawało.D'Ormessywyglądał tak, jakby ostatniego zdania nie dosłyszał.Nelly zwróciła się wprost do niego: Ja tak liczę na życzliwość pana! Proszę się nie dziwić, że zwracam się do niegoo radę i pomoc, ale tu chodzi nie tylko o sprawę tego idiotycznego ślubu, ale o interesyMikołaja i.moje  dodała szukając jego wzroku.Tak jak w fechtunku utrudnia się przeciwnikowi wykonanie zamierzeń przezunikanie skrzyżowania broni, tak samo d'Ormessy patrzył przed siebie w sposóbnieuchwytny.Przelotnie spojrzał na zegarek i podniósł się z miejsca. Zaledwie mi starczy czasu, by się przebrać na obiad w ambasadzie.Służę jutro.Teraz muszę uciekać.__ Jeszcze chwilkę!  nerwowo prosiła Nelly. Co pan radzi zrobić,by to zlikwidować?D'Ormessy, który rzeczywiście się śpieszył, cofał się małymi kroczkami kudrzwiom i improwizował naprędce: Brat księżny zachoruje.Coś poważnego.Zastanowimy się pózniej co.Księżnawyjedzie zaraz, tymczasem na wieś, albo od razu za granicę, na południe.przez Paryż dodał z uśmiechem. A pani Cissy on la fera tomber avec un bruit sec! Powie sięświatu, że wpływy rodziny przeważyły, że uratowano w ten sposób ród Holszańskichod mezaliansu, powie się.że biedny Mikołaj to bardzo odczuł, itd., itd. Ale jej trzeba coś powiedzieć! Deleguje pani do tej misji Jana, który przed objęciem placówki, jeszcze encharg d'affaires księżny, ureguluje to wszystko w drodze dyplomatycznej.Nie wiem,czy zdążył już księżnej powiedzieć, że jego nominacja jest ostatecznie zdecydowana.Tak się cieszę!__ Opuszczacie mnie, moi drodzy, a ja właśnie tak by ni nie chciaładzisiaj zostać sama! Czy ty, Janie, nie mógłbyś zajść pózno wieczorem?_____ Dobrze, ale chyba tak dopiero między dziesiątą a jedenastą.Wyszli obaj ku szczeremu zmartwieniu Nelly.Czuła nieodpartą potrzebęprzedyskutowania z kimś tej całej nowej sytuacji.Ale z kim? Z Julciu, z którym zachwilę będzie en tte tte spożywać obiad? Ach, tajego twarz z wyrazem wiecznej pogody i bezmyślności! Ale swoją drogą trzeba mupowiedzieć, jak sprawy stoją.Niech wie, że się wszystko wali! Skierowała kroki dogabinetu męża. Jul siedział w wygodnym fotelu i czytał gazety.Był tak pochłonięty lekturą, żerzucił tylko przelotne spojrzenie na żonę i wrócił do czytania, odezwawszy się tylkoautomatycznie: No cóż, miałaś gości? Są ważniejsze rzeczy niż goście!Głos Nelly brzmiał niepokojąco.Książę Juliusz, widząc zdenerwowanie żony,odłożył pisma. Nie rozumiem. Jesteśmy w sytuacji bez wyjścia!  wybuchnęła Nelly. Mów jaśniej! Wszystko w łeb wzięło.Mariaż Mikołaja musi być zerwany!  mówiła wpodnieceniu. No, choćby nawet.Ale właściwie dlaczego? D'Ormessy przywiózł wiadomości, że ona ma straszne komplikacje majątkowe.Czymże będzie ratować Mikołaja? Co? Czy powiedział, że ona nie ma pieniędzy? Prawie że tak.Książę Juliusz uśmiechnął się, wstał i prostując się, przybrał tajemniczą minę. Twój d'Ormessy jest cymbał.Ona nie ma pieniędzy? Co też on plecie!Nelly machnęła lekceważąco ręką. Po co ja w ogóle z tobą mówię! Co ty możesz wiedzieć! A właśnie, że coś wiem. Wyglądasz wprost komicznie, udając Sherlocka Holmesa.Ale ja jestemzanadto zdenerwowana, by słuchać twoich głupich żartów.Jeśli naprawdę coś wiesz, tomów od razu! Jeszcze w grudniu poprosiłem ją o żyro.Oczywiście, weksle poszły doprotestu.Odwołali się do niej, a ona najakuratniej zapłaciła.Właśnie przed kilkudniami. Co? Jak ty mogłeś zrobić coś podobnego? Duża suma? Sto tysięcy złotych.Więc widzisz teraz, że baba ma pieniądze. Pewnie wszystko puściłeś? Otóż mylisz się.To było genialne posunięcie.Rezerwa na życie.Nelly osunęła się na fotel i zupełnie zapominając o obecności męża,powiedziała na pół głośno do siebie: Tak, sto tysięcy mogła jeszcze mieć, aie mnie trzeba milionów! Julprzekonany, że w tych słowach kryje się wyrzut pod jego adresem,odrzekł z pewnym sarkazmem: Qui trop embrasse.manque le train!Kamerdyner Stanisław otworzył drzwi na oścież, meldując:  Obiad podany, proszę księżnej pani [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl