[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przebieg obrad nie zapowiadał ich sensacyjnego zakończenia.Dopiero bowiem w zamykającymprzemówieniu papież poruszył sprawę krucjaty.Po opisaniu w gorących słowach ciężkiego położeniawyznawców Chrystusa w Ziemi Zwiętej, wezwał obecnych do przyjścia z pomocą uciśnionym przezwyzwolenie Palestyny z jarzma tureckiego.Mówca potrafił wśród obecnych wzbudzić tak wielkientuzjazm, że zaczęli oni masowo zgłaszać swój udział w projektowanej krucjacie.Jako swegoprzedstawiciela (legata) wyznaczył papież Ademara z Monteil, biskupa Puy.Ze względu na stosunkowo niewielką liczbę feudałów świeckich obecnych na synodzie ustalono terminwymarszu na dzień 15 sierpnia 1096 r., na razie zaś podjęto energiczną propagandę celem powiększenialiczby zgłoszonych ochotników.Propaganda prowadzona tak przez duchowieństwo świeckie, jakzakonne nie cofała się przed użyciem notorycznych falsyfikatów, jak np.apokryficznej bulli Sergiusza Iv(1009-1012R), oraz wykorzystywaniem ciemnoty i fanatyzmu słuchaczy.Toteż jej wyniki przekroczyłynajśmielsze oczekiwania papieża.Krucjata ludowa Oprócz feudalnego rycerstwa, zaprawionego w boju, zgłaszali się masowo słabo wyekwipowani chłopi,będący w takiej wyprawie jedynie ciężarem.Liczne zgłoszenia napływały zwłaszcza z północnegopogranicza Francji i Cesarstwa.Na tym bowiem obszarze, dotkniętym klęską nieurodzaju, spodziewanosię głodu na przednówku w 1096 r.Przy ówczesnym zaś słabo rozwiniętym systemie wymiany ludnośćobszaru dotkniętego nieurodzajem nie mogła liczyć na żadną pomoc.Toteż wezwania wędrownegokaznodziei, nazywanego w zródłach pustelnikiem Piotrem z Amiens, padły na podatny grunt.Chłopiuznali je za ratunek zesłany im przez niebo.Nie orientowali się oczywiście w trudnościach wyprawy,wierzyli natomiast, że spowoduje ona radykalną poprawę warunków ich bytu.Cel swojej wędrówki,biblijne Jeruzalem, wyobrażali sobie jako wyśnioną ziemię obiecaną.Słabo wyekwipowani i uzbrojeni,zgłaszali się z żonami i dziećmi.W perspektywie grożącego głodu ludzie ci nie mogli oczekiwać wyznaczonego terminu wyruszeniakrucjaty.Toteż pustelnik Piotr z Amiens, w miarę napływania ochotników, kierował ich ku wschodowi.Powstało w ten sposób pięć różnych oddziałów, na których czele stanęli zaimprowizowani dowódcy.Ich liczebność oceniano bądz to bardzo wysoko (ok.180000 ludzi), bądz też śmiesznie nisko (ok.12000 ludzi).Obie jednak skrajności były chyba jednak dalekie od prawdy.Z ochotników chłopskich wyruszających na wschód dla wyzwolenia Ziemi Zwiętej nikt nie osiągnął celu,a znaczna większość uległa rozproszeniu już nad Renem z powodu grabieży i ekscesów antysemickich,których się dopuszczali.Dwa tylko oddziały, i to z wielkimi stratami, dotarły do Konstantynopola w dniu1 sierpnia 1096 r.Nie chcąc, wbrew radom cesarza Aleksego, oczekiwać na przybycie wyprawyrycerstwa, przeprawili się na brzeg azjatycki i w pierwszej bitwie stoczonej z Turkami zostali całkowiciewytępieni.Krucjata rycerskaInne były losy krucjaty rycerstwa.Jej rekrutacja przekroczyła również najśmielsze przewidywaniaorganizatorów.Sam Urban Ii obliczał zgłoszonych krzyżowców na 300000 głów.Ponieważ takolbrzymiej armii nie dałoby się w marszu wykarmić, organizatorzy zgodzili się na to, że doKonstantynopola ruszy ona w paru kolumnach, skupiających krzyżowców pochodzących z jednego itego samego terytorium, i będzie wędrować różnymi szlakami.Tak więc Lotaryńczycy, pod wodząksięcia dolnolotaryńskiego Godfryda z Bouillon i jego brata Baldwina, pospieszyli ku Bałkanom dolinąDunaju, a więc lądowym traktem pielgrzymów udających się do Ziemi Zwiętej.Normanowie włoscy,mając na swym czele syna Roberta Guiscarda - Boemunda oraz siostrzeńca tego ostatniego - Tankreda,przeprawili się przez cieśninę Otranto.Prowansalczycy, prowadzeni przez hr.Tuluzy Rajmunda z St.-Giles i legata papieskiego Ademara z Monteil, wybrali drogę przez północne Włochy i Dalmację.Wreszcie mieszkańcy północnej Francji i Flandrii, dowodzeni przez Roberta ks.Normandii, Stefana hr.Blois i Roberta hr.Flandrii, dotarli do portu Bari w południowych Włoszech, a stamtąd morzem doDurazzo.Stosunek Bizancjumdo KrzyżowcówWieść o nadciąganiu tak licznych zastępów rycerstwa zachodniego napawała niepokojem cesarzaAleksego.Sytuacja polityczna Bizancjum w tym czasie nie wymagała bowiem obcej pomocy.Zachodziła więc obawa, że przybysze zechcą podporządkować sobie osłabione Cesarstwo, a wnajlepszym razie zmusić je do uznania prymatu rzymskiego i wyrzeczenia się schizmy kościelnej.Abyzapobiec temu niebezpieczeństwu, Aleksy postanowił nakłonić krzyżowców do złożenia sobie przysięgilennej i obietnicy, że wszystkie odzyskane w walce z Turkami ziemie zostaną zwrócone prawowitemuwładcy, tzn.cesarzowi bizantyńskiemu.Stopniowe nadciąganie uczestników krucjaty doKonstantynopola ułatwiło realizację tego planu.Drogą perswazji wobec jednych, a nacisku wobecdrugich, udało się cesarzowi osiągnąć swój cel.Po złożeniu przysięgi, uczestnicy krucjaty zostalistopniowo przewiezieni na brzeg azjatycki.W dniu 6 maja 1097 r., po przekroczeniu pobliskiej granicytureckiej, stanęli pod murami Nicei.Kampania AnatolijskaW okresie, gdy krzyżowcy podejmowali kroki zaczepne przeciwko Seldżukom, ci ostatni znajdowali sięw pełni wojny domowej.Po śmierci bowiem sułtana Malikszacha (1092R) stworzone przez jego ojcapaństwo rozpadło się na szereg emiratów, walczących między sobą o hegemonię.Sąsiadujący z Bizancjum emirat Ikonium obejmował wprawdzie rozległe obszary, należała doń bowiemcała Anatolia (Azja Mniejsza), był jednak osłabiony długoletnią walką z emiratem Mosulu.Jego głównesiły były więc podówczas skoncentrowane na wschodzie.Toteż inwazja krzyżowców zastała obrońcówNicei słabo przygotowanych do obrony.W tych okolicznościach po sześciu tygodniach, kiedy odsieczze wschodu nie nadciągała, oblężeni zdecydowali się otworzyć bramy miasta, ale nie przed łacinnikami, którym nie ufali, lecz przed wojskami bizantyńskimi.Krok ten stał się zródłem nieporozumień międzyposiłkowym korpusem bizantyńskim a krzyżowcami.Powiększały się one w miarę dalszego posuwaniasię krucjaty w głąb obszarów okupowanych przez Turków.Słabą stroną wielkiej armii krzyżowców był brak jednolitego dowództwa.Każdy z panów feudalnychdziałał bowiem na własną rękę, a że oprócz oficjalnego celu krucjaty miał na widoku osiągnięcieosobistych korzyści, przez swoje samowolne poczynania narażał niejednokrotnie całość wyprawy napoważne niebezpieczeństwo [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •