[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ona nie spieszyła się, by się podnieść.Leżała rozleniwiona i zadowolona,patrząc, jak się ubiera; jej włosy rozsypały się na poduszce wokół głowy niczymaureola.Dopiero kiedy się ubrał, zauważył, że ona tego nie zrobiła.Odwrócił się i spojrzałna jej różowe ciało, niedbale rozciągnięte na łóżku.Omiatając ją wzrokiemuśmiechnął się powoli, z bolesną rozkoszą.- Ponieważ tak bardzo podoba się pani moim oczom, pani Vance, byłobyroztropniejsze, gdyby się pani ubrała.Słyszę odgłos automobilów, co - jak mi sięwydaje - oznacza, iż wracają nasi goście.- Już! - Usiadła.- Przecież dopiero co wyjechali.- Kilka godzin temu.Zarumieniła się na myśl, jak wiele czasu spędziła w ramionach swojego męża.- Och.- Wyjdę im naprzeciw.- Podał żonie ubranie.Jego ciemne oczy spojrzały na jejtwarz i ciało.- Chcę mieć z tobą dziecko, Trilby - powiedział dziwnie aksamitnymgłosem.- Nie jestem w stanie wyobrazić sobie niczego, co by mi sprawiło większąprzyjemność.Pochylił się i pocałował ją delikatnie.Niechętnie uniósł głowę; jego oczy znówbyły poważne, a twarz ponura.- %7łałuję, że nie jestem większym dżentelmenem, a mniejszym dzikusem -powiedział cicho.- Być może wówczas byłabyś tu szczęśliwsza. - Thorn, ja nie.- zaprotestowała.Jednakże w ciszę wdarły się głosy ludzkie i odgłos wyłączania silnika, Thornruszył więc w stronę drzwi, nie chcąc narazić Trilby na niezręczną sytuację.- Ubierz się szybko - rzucił jej przez ramię.- Ja wyjdę im naprzeciw.Trilby ubrała się pospiesznie i pościeliła łóżko, rumieniąc się przy tym.Zaledwieskończyła i wyszła z pokoju, nadszedł McCollum.Wydawał się znękany i ponury.- O co chodzi? - zapytała, wyczuwając nieszczęście.- Mam niedobre wiadomości.Zatrzymaliśmy się w rezerwacie - odparłspokojnie.- Wygląda na to, że pogłoski były prawdziwe.Przyjaciel Thorna, Naki,pojechał do Meksyku i przystał do rebeliantów.Trilby wyprostowała się.Nikt z nich nie miał od miesięcy żadnych wieści oNakim, z wyjątkiem Jorgego, który raz wspomniał coś o tym, że Naki przyłączył siędo Lopeza.Trilby nie napisała o tym do Sissy - po prostu nie byław stanie jej o tym powiadomić.- Słyszeliśmy, że jest w Meksyku - powiedziała wolno.- Przykro mi, że przynoszę takie wieści.Teraz jest tam bardzo niebezpiecznie.Tak w istocie było.Jeśli pogłoski były prawdziwe, rozstrzelano kilkurebeliantów, w tym również Amerykanów.Trilby nie mogła znieść myśli, że wśródnich mógł być Naki.Zmieniła kłopotliwy temat.- A pominąwszy to, jak wam poszły badania?- To pytanie wprawiło McColluma w dobry nastrój.Nic nie sprawiało muwiększej przyjemności niż rozmowa o własnej pracy.Zaczął się nad tym rozwodzićz wszelkimi szczegółami.Wkrótce potem przyłączył się do nich Thorn,i na jego twarzy nie pojawił się ani ślad zazdrości, że zastaje ich razem.Następnych kilka dni było fascynujących dla studentów McColluma, którzydzielili czas między badanie wczesnych indiańskich osad a zdobywanie wiedzy z pierwszej ręki o codziennym życiu Apaczów.Jednakże Thorn zalecał ostrożność,ponieważ donoszono, że w Meksyku doszło do zażartych walk, a małe miasteczkaprawie z dnia na dzień przechodziły w ręce to federales, to rebeliantów.Dochodziłysłuchy o coraz częstszych wysadzaniach torów i mostów.Na dodatek MinisterstwoWojny złożyło we Francji zamówienie na natychmiastowe dostarczenie dwudziestumilionów pocisków Mausera.McCollum ocenił sytuację jako poważną i kiedy pojechali do rezerwatu,pozwolił, by Thorn wraz z kilkoma kowbojami towarzyszył mu jako eskorta.Czekali na wzgórzach, aż McCollum i jego studenci skończą pracę.- To fascynujący ludzie - powiedział pod nosem Haskins do McColluma, kiedyspożywali z wodzem plemienia posiłek składający się z mięsa, fasoli i tortilli.- Istotnie - zgodził się z nim McCollum, spoglądając na pozostałych, równiezauroczonych studentów.- Nie tego się pan spodziewał, panie Greensboro, prawda? zapytał wysokiego, ciemnego mężczyznę.- Zupełnie nie tego - odparł Greensboro. Zetknąłem się z grupą ludzi z epokikamienia łupanego.Okazało się, że nie są tymi głupimi dzikusami, którychspodziewałem się znalezć.Mimo wiary w magię i przesądy, to inteligentnyi dumny lud.- Kiedy się przyjrzeć z bliska, większość plemion jest taka.Może ich obyczajeróżnią się od naszych, ale wiele moglibyśmy się od nich nauczyć na temat tego, jakprzeżyć w jednej z najsurowszych okolic na ziemi.- Dlaczego mit o ich ignorancji jest stale żywy? Aatwo można stwierdzić, że tu,na Zachodzie, wiele jest jeszcze przesądów - zauważył Haskins.- Rzeczywiście.- McCollum beknął, by pokazać gospodarzowi, że posiłek musmakował; pozostali zrozumieli, o co chodzi, i podążyli za jego przykładem.Poczym, poprosiwszy o pozwolenie, zapalił fajkę.- Wiesz, Haskins, trudno sięspodziewać, by całe wieki uprzedzeń zniknęły tylko dlatego, że weszliśmy w dwudziesty wiek.Obawiam się, że będziemy musieli z tym żyć jeszcze przez wielelat, zanim cywilizowani ludzie staną się na tyle oświeceni, że zaczną akceptować iszanować inne kultury.- My to robimy - wskazał Greensboro.- Oczywiście, ale my w końcu jesteśmy inteligentni - uśmiechnął się McCollum.- Niech pan beknie jeszcze raz, panie Greensboro.Martwi pan naszego gospodarza.Myśli, że jedzenie panu nie smakuje.- Och, przepraszam.- Greensboro beknął bardzo głośno.- W leśnych ostępach na Wschodzie bekanie po posiłku także uważa się zaprzejaw dobrych manier  powiedział McCollum, kiedy dostrzegł niepewność natwarzach swoich studentów [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •