[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.No i ten głos Toma Brokawa*, który nie powinien się pojawić o tej porze.Mokry wybiegł z łazienki i już nie mógłsię oderwać od ekranu.Siedział kilka godzin jak zahipnotyzowany, aż wyschły mu włosy i piana z mydła na ciele.Później, po kilkudniowym zamieszaniu okazało się, że nie ma jak wrócić do domu, bo samoloty są przepełnione i brakło miejsc.Opisał Joyce swoje perypetie z poszukiwaniem innego połączenia – dziesiątki telefonów, czekanie godzinami ze słuchawką w ręku, skargi wysyłane do centrali linii lotniczych w Atlancie – i zakończyłgorzko:– Delta kompletnie mnie zlekceważyła.– Hmm – westchnęła Joyce.Roger był mężczyzną słusznej postury o krzaczastych brwiach i dużych, pełnych ustach; wszystkie pieszczotliwe określenia, jakimi zwracała się do niego Linda, pochodziły od imion słynnych misiów.Z czworga TL Rprzyjaciół to on był zawsze najbardziej zrównoważony i rozsądny, a mimo to uznał się za znaczącego aktora, wręcz ofiarę, wrześniowych wydarzeń.A Joyce? Też była ofiarą.W końcu na własne oczy widziała upadające wieże.O mały włos, a byłaby na pokładzie jednego z porwanych samolotów.I co z tego? Każdy Amerykanin miał poczucie, jakby to jego osobiście zaata-kowali terroryści, co jest oczywiście objawem patriotyzmu, ale czy nie jest to też lekka paranoja?* Gwiazda wieczornego programu stacji NBC [przyp.tłum.].86Chyba jest różnica, czy się zginęło, czy nie? Naprawdę wszyscy w tym kraju są tak zarozumiali, że im się wydaje, iż zostali prywatnie uwikłani w zagładę World Trade Center?Przyglądała mu się uważnie, mając jednocześnie przed oczami jego widok, gdy nagi wybiega spod prysznica.To chyba nie miało być zaproszenie do łóżka, był na to zbyt skrępowany i przygnębiony.Gdy Joyce zadzwoniła i zwyczajnie poprosiła go o spotkanie, mało się nie rozpłakał.Kiedyś ich czwórka była nierozłączna, a wewnętrzne przyjaźnie szczere i trwałe.Joyce to wzruszyło, bo jej tak samo jest żal tamtych czasów.A jednak przed chwilą rzucił na stół swój nagi, ociekający wodą wizerunek.Lokal wypełnił się ludźmi i z kuchni zaczęły dolatywać korzenne zapachy.Joyce podniosła szklankę i pociągnęła przez słomkę długi łyk drinka.Wzdłuż jednej ze ścian wisiała półka, na której stała kolekcja miedzianych i mosiężnych czajniczków do herbaty, a ścianę naprzeciwko zdobiły gobeliny.Goście siedzieli na haftowanych poduszkach.Szmery rozmów ledwie przekraczały granicę słyszalności.Brodaci kelnerzy mieli na sobie luźne białe koszule, przewiązane w pasie i czarne kamizelki.Joyce TL Rzastanawiała się, czy nie chowają pod nimi noży, nie tylko takich do kroje-nia mięsa.– Ale pech z tymi Jankesami, co? – zagadnęła, żeby odciągnąć rozmowę od tematu 11 września, ale się nie dało.Na początku miesiąca w siódmym meczu opóźnionych rozgrywek World Series, New York Yankees przegrali z beniaminkiem turnieju, drużyną z Arizony.Spotkania, o których można było poczytać na ostatnich stronach gazet zdominowanych przez terroryzm i wojnę, rozgrywano w kosmicznej próżni, mimo że poprzedzały je ceremonie upamiętniające zamachy.Po tym, jak prezydent ubrany w 87bluzę nowojorskiego strażaka wyrzucił pierwszą piłkę – wymarzone uderzenie, jak pisała prasa – zawodnicy nie potrafili stanąć na wysokości zadania, a przecież ten mecz mógł się stać symbolem buntu przeciw tragedii lub aktem czci wobec ofiar.Jankesi powinni byli wygrać, demonstrując siłę i niezłomność największego miasta świata albo w ogóle nie powinni grać w finałach.W sumie niewielu graczy faktycznie pochodzi z Nowego Jorku.Roger skrzywił się z niezadowoleniem i sięgnął po drinka.Jednym haustem opróżnił szklankę, jakby wypijał lekarstwo.– Czy Linda czasem mnie wspomina? – wypaliła Joyce.Cholera, nie chciała tego powiedzieć.Miała nadzieję uniknąć rozmowy o niej.Poczuła, jak krew napływa jej do twarzy.Roger był zaskoczony tym pytaniem.Oznaczało, że jednak będą rozmawiać o rozwodzie.– Oczywiście – odparł marszcząc brwi.Roger zwykle lubi wyrażać się precyzyjnie, wcale nie chciał udzielić odruchowej odpowiedzi.Teraz się nad nią zastanowił.– To nie jest takie proste.Brakuje jej ciebie, brakuje jej waszej przyjaźni, ale ona zdaje sobie sprawę, że nie może być tak jak dawniej.TL RJoyce miała ochotę zapytać: „Dlaczego?".Co ma Marshall do ich przyjaźni? I jak oni mogli okazać taki brak kręgosłupa? Najchętniej by mu przyłożyła.Zawsze byli słabi.Przypomniały jej się różne sytuacje z ich życia [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •