[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Maja ma pra-wie dwa lata, a blizniacy Noel i Anton wkrótce skoÅ„czÄ… cztery miesiÄ…ce. Ojej, macie peÅ‚ne rÄ™ce roboty. Annie uÅ›miechnęła siÄ™, ale jej uÅ›miechnie objÄ…Å‚ oczu.PodaÅ‚a talerzyk z sucharkami. Niestety nie mam was czym poczÄ™stować. No wÅ‚aÅ›nie  powiedziaÅ‚ Patrik, wstajÄ…c. PrzywiozÅ‚em zakupy,o które prosiÅ‚aÅ›. DziÄ™kujÄ™, mam nadziejÄ™, że nie narobiÅ‚am wam kÅ‚opotu.Teraz, gdySam jest chory, wolaÅ‚abym nie ciÄ…gnąć go ze sobÄ… na lÄ…d, na zakupy.Wcze-Å›niej pomogli mi rodzice Mattego, ale nie chcÄ™ ich prosić za czÄ™sto.Patrik wskoczyÅ‚ do łódki i postawiÅ‚ na pomoÅ›cie dwie peÅ‚ne torbyz Konsumu. Ile jestem winna?  Annie siÄ™gnęła do leżącej obok torebki. WyszÅ‚o tysiÄ…c koron  odparÅ‚ przepraszajÄ…cym tonem Patrik.Annie wyjęła z portfela dwie pięćsetki i podaÅ‚a mu. DziÄ™kujÄ™ bardzo  powtórzyÅ‚a.Patrik kiwnÄ…Å‚ gÅ‚owÄ… i usiadÅ‚ na kocu. TrochÄ™ tu pusto, co?  RozejrzaÅ‚ siÄ™ po wysepce.Latarnia rzucaÅ‚a naskaÅ‚y dÅ‚ugi cieÅ„. Bardzo mi z tym dobrze  odparÅ‚a Annie, wypijajÄ…c Å‚yk kawy. Przezwiele lat w ogóle tu nie przyjeżdżaÅ‚am, mój syn nigdy nie widziaÅ‚ wyspy.UznaÅ‚am, że najwyższa pora. A dlaczego wÅ‚aÅ›nie teraz?  spytaÅ‚a Erika z nadziejÄ…, że nie jest nazbytwÅ›cibska.Annie nie spojrzaÅ‚a na niÄ…, utkwiÅ‚a wzrok w jakimÅ› punkcie na hory-zoncie.Lekki wiaterek, który od czasu do czasu jednak do nich docieraÅ‚,rozwiaÅ‚ jej dÅ‚ugie jasne wÅ‚osy.Odgarnęła je z twarzy niecierpliwym ru-chem. Mam do przemyÅ›lenia kilka spraw.UznaÅ‚am, że przyjazd tutaj do-brze mi zrobi.Nic tu nie ma, nic nie przeszkadza.Tylko myÅ›li i czas. I duchy, jak sÅ‚yszaÅ‚am  zauważyÅ‚a Erika, siÄ™gajÄ…c po sucharka.Annie siÄ™ nie rozeÅ›miaÅ‚a. Masz na myÅ›li tÄ™ nazwÄ™? Wyspa Duchów?  Gdyby coÅ› w tym byÅ‚o, na pewno zdążyÅ‚abyÅ› to zauważyć.PamiÄ™tam,jak najedliÅ›my siÄ™ strachu, gdy przyjechaliÅ›my tutaj jeszcze w liceum. Może i tak.Widać byÅ‚o, że nie ma ochoty o tym rozmawiać.Patrik zebraÅ‚ siÄ™ w so-bie.MusiaÅ‚ jej przekazać wiadomość.Nie mógÅ‚ tego dÅ‚użej ukrywać.MówiÅ‚spokojnie.Annie w pewnym momencie zaczęła dygotać, wpatrywaÅ‚a siÄ™w niego bez ruchu, jakby nie rozumiaÅ‚a.Nie odezwaÅ‚a siÄ™, ale nie mogÅ‚a za-panować nad drżeniem, jakby za chwilÄ™, na ich oczach, miaÅ‚a siÄ™ rozleciećna kawaÅ‚ki. Nadal nie mamy pewnoÅ›ci, kiedy zostaÅ‚ zamordowany.Dlatego pró-bujemy siÄ™ dowiedzieć jak najwiÄ™cej o ostatnich dniach jego życia.Jego ro-dzice mówili, że wybieraÅ‚ siÄ™ do ciebie w piÄ…tek. Tak, byÅ‚ tutaj. Annie odwróciÅ‚a siÄ™ i spojrzaÅ‚a na dom.Patrik odniósÅ‚wrażenie, że nie chciaÅ‚a pokazać twarzy.OdwróciÅ‚a siÄ™ do nich.Nadal miaÅ‚a szklany wzrok, ale przestaÅ‚a siÄ™trząść.Erika odruchowo pochyliÅ‚a siÄ™ i poÅ‚ożyÅ‚a rÄ™kÄ™ na jej dÅ‚oni.Annie byÅ‚atak krucha i delikatna, że budziÅ‚a opiekuÅ„cze instynkty. Zawsze byÅ‚aÅ› miÅ‚a  powiedziaÅ‚a Annie i nie patrzÄ…c na ErikÄ™, cofnęładÅ‚oÅ„. W piÄ…tek&  podpowiedziaÅ‚ ostrożnie Patrik.Annie drgnęła, patrzyÅ‚a jak przez mgÅ‚Ä™. PrzypÅ‚ynÄ…Å‚ pod wieczór.Nie wiedziaÅ‚am, że przyjedzie.Nie widzieli-Å›my siÄ™ od wielu lat. Od ilu?  Erika zerknęła na dom.NiepokoiÅ‚a siÄ™, że syn Annie mógÅ‚siÄ™ obudzić i wymknąć.Od kiedy sama miaÅ‚a dzieci, czuÅ‚a siÄ™ tak, jakbybyÅ‚a mamÄ… wszystkich dzieci Å›wiata. PożegnaliÅ›my siÄ™, gdy wyjeżdżaÅ‚am do Sztokholmu.MiaÅ‚am dzie-wiÄ™tnaÅ›cie lat.CaÅ‚e wieki temu. ZaÅ›miaÅ‚a siÄ™ krótko, gorzko. UtrzymywaliÅ›cie kontakt? Nie.Chociaż tak, z poczÄ…tku wysyÅ‚aliÅ›my sobie jakieÅ› kartki.Ale obo-je wiedzieliÅ›my, że to nie ma sensu, wiÄ™c po co siÄ™ mÄ™czyć udawaniem? Znów odgarnęła z twarzy kilka kosmyków. Które z was zdecydowaÅ‚o, że to koniec?  spytaÅ‚a Erika.ByÅ‚a tak cie- kawa, że nie mogÅ‚a siÄ™ powstrzymać.Tyle razy widziaÅ‚a ich razem, widzia-Å‚a bijÄ…cy od nich blask.ZÅ‚ota para. To sÅ‚owo chyba nigdy nie padÅ‚o.Ale to ja zdecydowaÅ‚am o wyjezdzie.Nie mogÅ‚am zostać, musiaÅ‚am stÄ…d wyjechać, pojechać w Å›wiat, żeby zoba-czyć i robić różne rzeczy, poznać innych ludzi. ZaÅ›miaÅ‚a siÄ™ tym samymgorzkim Å›miechem, dla Eriki i Patrika niezrozumiaÅ‚ym. PrzypÅ‚ynÄ…Å‚ w piÄ…tek.I co zrobiÅ‚aÅ›?  Patrik pytaÅ‚, choć nie byÅ‚ pewien,ani czy to coÅ› da, ani czy ma znaczenie dla Å›ledztwa.Annie wydaÅ‚a mu siÄ™tak krucha, baÅ‚ siÄ™, że mógÅ‚by jÄ… zÅ‚amać, mówiÄ…c coÅ› niestosownego. ZdziwiÅ‚am siÄ™, chociaż jego matka mi powiedziaÅ‚a, że wróciÅ‚ do Fjäll-backi.W gÅ‚Ä™bi duszy chyba siÄ™ spodziewaÅ‚am, że mnie odwiedzi. Czy to byÅ‚a miÅ‚a niespodzianka?  spytaÅ‚a Erika, siÄ™gajÄ…c po termos,żeby sobie dolać kawy. Z poczÄ…tku nie.ZresztÄ…, czy ja wiem& Nie wierzÄ™ w żadne powroty,a Matte należaÅ‚ do przeszÅ‚oÅ›ci.Ale&  Pomknęła gdzieÅ› myÅ›lami. Alechyba nigdy siÄ™ z nim naprawdÄ™ nie rozstaÅ‚am.Sama nie wiem.W każdymrazie przyjęłam go. PamiÄ™tasz, o której przypÅ‚ynÄ…Å‚?  spytaÅ‚ Patrik. Wydaje mi siÄ™, że byÅ‚a szósta, może siódma.Nie pamiÄ™tam dokÅ‚adnie.Czas nie ma tutaj wielkiego znaczenia. Jak dÅ‚ugo zostaÅ‚?  Patrik poruszyÅ‚ siÄ™ i lekko skrzywiÅ‚.Nie mógÅ‚ wy-trzymać tak dÅ‚ugo na twardych deskach.ZatÄ™skniÅ‚ za rozkosznÄ… ciepÅ‚Ä… kÄ…-pielÄ… z algami. OdpÅ‚ynÄ…Å‚ w nocy. Ból malowaÅ‚ siÄ™ na jej twarzy tak wyraznie, jakbygo wykrzyczaÅ‚a.Patrik poczuÅ‚ siÄ™ nieswojo.Jakim prawem wÄ™szy w prywatnych spra-wach dwojga ludzi, którzy kiedyÅ› siÄ™ kochali? Jakim prawem zadaje takiepytania? ZmusiÅ‚ siÄ™ jednak do zadawania kolejnych.Przed oczami miaÅ‚ le-żące w przedpokoju ciaÅ‚o z wielkÄ… dziurÄ… w potylicy, kaÅ‚użę krwi na pod-Å‚odze i pochlapane Å›ciany.Musi szukać tak dÅ‚ugo, aż znajdzie zabójcÄ™.Morderstwo i prawo do prywatnoÅ›ci nie ukÅ‚adajÄ… siÄ™ w jedno równanie. Nie wiesz, która byÅ‚a godzina?  spytaÅ‚ miÄ™kko.Annie przygryzÅ‚a wargÄ™, oczy jej siÄ™ zaszkliÅ‚y. Nie wiem, spaÅ‚am, kiedy odpÅ‚ynÄ…Å‚.MyÅ›laÅ‚am&  Raz za razem prze- Å‚ykaÅ‚a Å›linÄ™, próbowaÅ‚a siÄ™ opanować, nie stracić kontroli nad sobÄ…. PróbowaÅ‚aÅ› do niego dzwonić? Albo do jego rodziców, żeby o niegozapytać?SÅ‚oÅ„ce siÄ™ przesunęło i dÅ‚ugi cieÅ„ latarni padaÅ‚ coraz bliżej. Nie. Znów zaczęła dygotać. Czy powiedziaÅ‚ coÅ›, co mogÅ‚oby nam pomóc znalezć sprawcÄ™?Annie potrzÄ…snęła gÅ‚owÄ…. Nie.Nie potrafiÄ™ sobie wyobrazić, jak ktoÅ› mógÅ‚by chcieć mu zrobićcoÅ› zÅ‚ego.On byÅ‚& Erika, przecież ty wiesz.ByÅ‚ taki jak zawsze.Dobry,wrażliwy, kochajÄ…cy.Jak dawniej. SpuÅ›ciÅ‚a wzrok i przesunęła dÅ‚oniÄ… pokocu. No tak, wiemy, że Mats byÅ‚ bardzo lubiany  powiedziaÅ‚ Patrik [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •