[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Oczy zasnuwała mu mgiełkabólu.Morgan poczuła, jak ogarniają fala niekłamanego współczucia.Położyła dłoń na jegowyciągniętej ręce.- Kapitanie - powiedziała - czy wie pan.Ale on odezwał się niemal równocześnie.- Cóż to ja słyszę? Zdecydowała pani, że nie wyjeżdża z nami? Proszę, lady Morgan,aby zastanowiła się pani jeszcze raz.To nie do pomyślenia, aby młoda dama z pani pozycjąpozostawała bez przyzwoitki w obcym mieście.czy w ogóle w jakimkolwiek mieście -mówił ze ściągniętymi brwiami.- Nie wiem, co się stało z moim bratem - zaczęła.- Pojechał przedwczoraj.- Ale wie pani, co się stało ze mną - przerwał jej.- Czy nie jestem dla pani równieważny jak brat? Czy nie ma to dla pani żadnego znaczenia, że mogę kuleć do końca życia,jeśli lekarz nie zadba jak należy o moją nogę w ciągu najbliższych paru dni?Patrzyła na niego jak skamieniała.A więc to jest mężczyzna, który prosił ją, by miałzaszczyt walczyć w jej imieniu? Który błagał, aby nosiła po nim do końca życia żałobę, jeślipadnie w boju?Powinna jednak liczyć się z tym, że on cierpi.Znoszenie po schodach i umieszczenie w ciasnym wnętrzu powozu musiało na pewno sprawić mu dużo bólu.- Jeśli choć trochę panu na mnie zależy, lordzie Gordon - powiedziała szczerze -proszę przekonać pańską mamę i ojca, aby zostali tu państwo jeszcze przez jeden dzień.Proszę! Z pewnością dostanę dziś jakąś wiadomość od Alleyne'a.W tej chwili zprzebywaniem w Brukseli nie wiąże się już żadne niebezpieczeństwo, prawda? A pańskazłamana noga została fachowo złożona przez lekarza cieszącego się doskonałą opinią.Jestempewna, że kolejny dzień odpoczynku we własnym łóżku przyniesie panu znacznie więcejpożytku niż długa podróż powozem.Proszę, niech im ją pan wyperswaduje.Tak strasznie sięmartwię.Patrzył na nią równie szczerze, jak ona, i przez chwilę myślała, że się zgodzi.Uśmiechnęła się do niego.Zdała sobie sprawę, że ich dłonie wciąż są złączone.- Jestem zawiedziony - powiedział w końcu.- Sądziłem, że znaczę dla pani więcej niżbrat.Bo pani znaczy dla mnie więcej niż siostra.Gdybym uważał, że pozostanie na miejscucoś pani da, natychmiast spróbowałbym porozmawiać z rodzicami.Sam ruszyłbym nawet naposzukiwanie, tym powozem.Ale mężczyzni nie potrzebują, żeby kręciły się koło nich damy,kiedy są zajęci urzędowymi sprawami.Lord Alleyne Bedwyn na pewno będzie zakłopotany,kiedy się dowie, ile zamieszania narobiła pani w związku z jego nieobecnością.A tymczasemmama jest zmartwiona, Rosamond tonie we łzach, ojciec się złości, a ja czuję zawód.Liczyłem, że rozerwę się trochę w pani towarzystwie podczas podróży, która niewątpliwiebędzie dla mnie trudna i bolesna.Po powrocie, kto wie, może udałbym się do księciaBewcastle.Czy jest pani zdecydowana trwać w swoim uporze? Mama mówi, że to typowedla Bedwynów.Morgan cofnęła dłoń.- Proszę tylko o jeden dzień - powiedziała.- Jeden dzień, nic więcej.Wciąż jeszcze liczyła, że on będzie zdolny wyjść poza własne cierpienie i dostrzeże jejból.Miałaby wówczas trochę lepszą o nim opinię.On jednak spojrzał tylko ponad jejramieniem.- A, to pan, Rosthorn? Muszę panu podziękować, że przedwczoraj pojechał pan doBrukseli i uprzedził moją matkę, że wracam.Trochę się uspokoiła dzięki temu.Strach jesttrudny do zniesienia dla kobiet o słabych nerwach i trzeba robić, co się tylko da, żeby gozłagodzić.Z pewnością miło będzie panu usłyszeć, że mam się dosyć dobrze jak na mój stan,ale oczywiście chciałbym się jak najprędzej skonsultować z angielskim medykiem.Morgan odwróciła się, by spojrzeć na księcia.- Wyjeżdżają państwo już, tego ranka? I pani też, lady Morgan? - Musnął spojrzeniem jej prostą muślinową suknię.- Ja zostaję - odparła.- Dopóki nie dowiem się czegoś o Alleynie.Zamierzam sięzatrzymać u pani Clark albo u którejś innej żony oficera, jeśli zechcą mnie przyjąć pod swójdach.- A jak pani wróci do Anglii? - spytał.Morgan uniosła podbródek.- Znajdę kogoś, z kim będę mogła wyjechać.Albo znajdzie mi kogoś Alleyne.- A pani pokojówka?Morgan poczuła, że zalewa się rumieńcem.- Nie chciała ze mną zostać, odesłałam ją więc do domu.Książę Rosthorn uniósł brwi.- Niechże jej pan przemówi do rozsądku, Rosthorn - powiedział ze znużeniem lordGordon.- Niech jej pan powie, że nie może tu zostać bez opieki mojej matki [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •