[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Nie słyszał pan, że jest wojna?Esko puścił tę prowokacyjną uwagę mimo uszu. Więc może ze Sztokholmu do Liverpoolu?Młody człowiek spuścił głowę, chrząknął i zaczął skrobać coś na kartce papieru. Mogę popłynąć ze Sztokholmu do Liverpoolu? powtórzył Esko. Tak, to możliwe. A z Liverpoolu do Nowego Jorku?Urzędnik westchnął ciężko i zaczął tłumaczyć nieustępliwemu klientowi, jak wielkągłupotą jest wybieranie się w podróż w tak niebezpiecznym okresie.Ameryka pod wodząprezydenta Woodrowa Wilsona przystąpiła do wojny i drapieżne U-Booty Kaiserapatrolowały wszystkie szlaki wodne na Atlantyku. Chcę wykupić bilet oświadczył Esko. To będzie sporo kosztować. Urzędnik wsadził sobie do nosa brudny paznokieć. Popłynę czwartą klasą.Mam pieniądze. Niech pan przypomni sobie Lusitanię rzekł urzędnik, który właśnie wygrzebał coś znosa, uważnie obejrzał znalezisko i przylepił je do spodu blatu biurka. Poszła na dno wniecałe dziesięć minut, a razem z nią tysiąc dwustu pasażerów.Zginęli straszną śmiercią.Panna pewno też zginie. Posłuchaj mnie, przyjacielu warknął Esko, chwytając urzędnika za klapy marynarki.U-Boot przypomina fińskiego niedzwiedzia, który nie bardzo lubi zimę.Natomiast ja niedbam, jak wielkie ryzyko podejmuję.Jadę do Ameryki, a ty sprzedasz mi bilet, zrozumiano?Czwarta klasa, w jedną stronę.Jak na Esko była to długa przemowa, ale najwidoczniej perspektywa pozostawienia zasobą Starego Kontynentu natchnęła go śmiałością. Zrozumiano?Urzędnik wysunął do przodu szczękę i zmarszczył nos. Proszę wypisać bilet rzucił Esko. W tej chwili.Młody człowiek westchnął, chrząknął i bez słowa sięgnął po pióro.Niedługo potem Esko brnął przez śnieg do hotelu Kamp, w którym, jak wiedział, mimotak wczesnej pory miał wielką szansę zastać Oskariego Bromberga.I rzeczywiście, Oskarisiedział przy swoim stoliku, pod olejnym obrazem przedstawiającym trzech błyskotliwych iprzystojnych fińskich intelektualistów, którzy wydawali się myśleć głównie o sztuce orazśmierci.Ze śmiechem podnosił do ust francuski rogalik.Wyglądał na trochę zmęczonego iniewyspanego, lecz pełnego zwykłej energii.Obok niego siedziały dwie piękne młode kobietyi Oskari zwracał głowę raz ku jednej, raz ku drugiej, jakby nie mógł zdecydować się, czyugryzć którąś z nich, czy posmarowany dżemem rogalik.Esko rozpoznał jedną ztowarzyszących Brombergowi piękności miała czerwone jak płomień włosy, uczesane wkok i była aktorką szwedzkiego teatru.Widział ją w jakiejś sztuce Ibsena. Esko! wykrzyknął Oskari. Siadaj, chłopcze! Masz taki wyraz twarzy, jakbyś właśniepodjął ważną decyzję! Patrzysz na mnie jak kot na miseczkę śmietanki, aż się boję! A może toja jestem kotem? Niegrzecznym kocurem? Miau, miau! Co wy na to, moje panie? Czy Oskarijest niegrzecznym kocurkiem? Siadaj, Esko, siadajże wreszcie!Esko przysunął sobie krzesło. Kawy? zapytał Oskari. Nie, dziękuję. Koniaku?Esko pokręcił głową.Oskari z rezygnacją wzruszył ramionami. Widzę, że coś leży ci na wątrobie, młodzieńcze. Oskari, wyjeżdżam do Ameryki. Do Ameryki? Naprawdę? Oskari podniósł brwi ze zdziwienia, wytrzeszczając przytym oczy i zachęcając obie kobiety, aby przyłączyły się do zabawy. Co za niezwykłypomysł! I cóż spodziewasz się tam znalezć? Szansę.Oskari roześmiał się głośno.Wyciągnął z kieszeni skórzaną papierośnicę i poczęstowałwszystkich przy stole. Mówię poważnie. Wiem, Esko, ty zwykle mówisz poważnie.Ale tym razem robisz błąd.Esko pochylił się nad stołem. W Finlandii wybuchnie wojna domowa, Oskari.Przez wiele lat nikt nie będzie tu nicbudował, a ja muszę budować, i to teraz.Coś wielkiego, coś wspaniałego& Och, naturalnie, ależ ze mnie głupiec! Teraz wszystko już rozumiem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]