[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Wiesz co, nie musisz mówić teraz.Podaj mi swój numer telefonu, to wyślę ci sygnała.Dobra? Sam nie wiem. Podaj, co ci szkodzi.To tak na wszelki wypadek.No, jaką masz komórkę? Chłopak robił się natarczywy i widać było, że nie odpuści.A jego dwaj koledzy uważnieprzyglądali się całej scenie.Dawid dla świętego spokoju podał swój numer.Pyzaty wpisał goz szybkością, na jaką stać tylko dzieciaka, który wychował się z komórką w dłoni, i już pochwili telefon Dawida zawibrował pojedynczym dzwonkiem. No to teraz masz do mnie namiar.Trzymaj się.Chłopaczek klepnął Dawida po ramieniu i odszedł do swoich kumpli.Dawid ruszyłszybkim krokiem w stronę ulicy Zwycięstwa.Skojarzył dopiero po kilkudziesięciu metrach.Gdy już znalazł się w bezpiecznej odległości, wyciągnął zdjęcie Mateusza.Uważnie przyjrzałsię stojącej w tle trójce.Miał rację.Cholera, miał rację! To dlatego wykasowałeś zdjęcia, Mateusz?  powiedział szeptem. Też spotkałeś tegomałego alfonsa? 28Niedziela była dniem, w którym musiał pokłonić się Bestii.Odwlekał to tyle, ile się tylkodało, ale nadeszła chwila, kiedy nie mógł już kazać jej dłużej czekać.Wiadomość byłaprosta  chcesz się cieszyć darami Złego, musisz mu oddać rytualny pokłon.Złożyć ofiarę,upuścić własnej krwi, zbrukać się w jego mrocznej poświacie.Wiadomość została przekazana co prawda innymi słowami, ale jej sens był dokładnie taki. Ojciec tyle dla ciebie robi.Przyszedłbyś wreszcie na obiad i zrobił mu przyjemność naciskała przez telefon matka.W jej głosie brzmiała niewypowiedziana grozba.Dawidwiedział, że wraz z postępami choroby ojciec robił się coraz słabszy.Coraz więcej kontaktówz jego kolegami i współpracownikami brała na siebie matka oraz Ania.A byt Dawida zależałz kolei od tego, ilu z nich wezmie go jako swojego podwykonawcę.Wstał dość wcześnie, bo o dziewiątej.Wziął porządną kąpiel, ogolił się.Wybrał czysteciuchy, jedne z ostatnich, jakie znalazł w szafie, i obiecał sobie, że tego dnia to już na pewnozrobi pranie.Najpierw kościół.Sztuczne uśmiechy.Wymiana rytualnych uścisków dłoni ze znajomymi,bo przyjaciół przecież nie mieli.Udawanie, że są szczęśliwą, kochającą się rodziną.Ania szłaobok ojca.Dawid pozwolił, żeby matka wzięła go pod rękę.Msza była fajna.Nie musieli ze sobą rozmawiać.Wystarczyło, że siedzieli obok siebie,klepali formułki.Jedynym zgrzytem była taca.Matka rzuciła mu krzywe spojrzenie, bo jakojedyny z całej rodziny rzucił Mieszka zamiast Jagiełły.Ale to była tylko rozgrzewka.Lekkie poklepywanie się i grozne miny podczas ważeniazawodników.Teraz przyszła pora na wyjście na ring.Na pełne dwanaście rund ze srogimprzeciwnikiem  matka rozstawiła talerze i postawiła wazę z rosołem. Nałóżcie sobie  poleciła.Dawid poczekał, aż Ania sobie naleje, a potem sięgnął po chochlę.Nabrał rosołu i już miałwlać zupę do swojego talerza, kiedy powstrzymał go chrapliwy głos ojca. Matce nalej.Posłusznie wykonał polecenie.Potem oddał chochlę, żeby matka mogła obsłużyć ojca.Dopiero wtedy przyszła kolej na niego.Pracowali w milczeniu, nabierając cierpliwie kolejne łyżki pełne rosołu i makaronu. Dobra zupa  pochwalił ojciec, co było tradycyjnym sygnałem oznaczającym, że możnarozmawiać. Dziękuję. Co u ciebie słychać, Dawid?  zapytał ojciec. Bo u Ani to wiem. Dobrze.Dzięki. Pracujesz? Pracuję.  Dla Rosolskiego, słyszałem? Aha.I mam jeszcze jedną rozwodówkę. To dla Rosolskiego ciekawe? No. A rozwodówka? Też ciekawa. Studia byś wreszcie skończył, a nie bawił się w detektywa  włączyła się matka.Ojciec machnął dłonią, jakby odganiał natrętną muchę. Dajże spokój  zaprotestował. Pracuje przecież normalnie.Działalność ma.Podatkipłaci.Wszystko jest w porządku.Nie każdy musi być od razu adwokatem.Dawid był równie zszokowany, jak reszta rodziny.Matka spoglądała na niego nieufnie,jakby podejrzewała, że uknuł z ojcem jakiś wymierzony w nią spisek.Ania skołowana, niewiedziała, co się dzieje.I nic dziwnego.Rytualne najazdy całej rodziny na Dawida, frontalnaszarża z pretensjami, bombardowanie gorzkimi wyrzutami, huraganowy ostrzał dętychmorałów i wreszcie, w momencie, kiedy przedpole zostało już oczyszczone, brutalna okupacjarodzicielskimi kazaniami, były u nich tak naturalną częścią niedzielnych obiadów, jak u innychwspólne oglądanie Familiady.Tymczasem ojciec przerwał to wszystko, zanim pozostalizawodnicy zdążyli się rozgrzać i w spokoju skończyć rosół.Matka z Anią posprzątały przy stole.Wyniosły wazę i zamiast tego przyniosły roladywołowe z kluskami i modrą kapustą.Ojciec do tego dostał jeszcze kieliszek wódki. Dawidowi też nalej  polecił matce. Przecież& Duży już jest, nie?  nie pozwolił jej dokończyć [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •