[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Walić zgodnie ze wskazaniami Buddy! Uwaga, nasze pancernikiciągle skaczą, przemieszczają się! Nie ładować tam, gdzie widzicie czerwone pola! DziesiątaDekuria! Osłaniajcie pozostałe! Ognia!Zauważyłem coś kątem oka.O nie.Na orbicie Cheronei zaroiło się od wrogich statków.Koncentracja floty.Chryste, iletego jest.Setki, setki.Budda zareagował natychmiast, przeliczył tory lotów pojazdów i pocisków.Kosmos zakryła tak gęsta sieć animowanych dróg, że zniknęła czerń.Admirał Geoffrey Hawk wydał rozkaz:- Uwaga, do wszystkich flot, koncentracja sił na orbicie Cheronei, koordynaty wzałączniku, wykonać natychmiast! Lokować się na zewnątrz, powtarzam, na zewnątrz flotynieprzyjaciela! Zgrupowanie Ranów w środku tego piekła niech będzie gotowe, bywyskoczyć także na obwód, na mój znak! Budda będzie przemieszczał nasze jednostki, byzoptymalizować pola ostrzału i wykorzystać lasery wroga! Oni się jeszcze nie zorientowali!Hrabia Risus Sardonicus zacisnął szczęki i wziął głęboki wdech.Jego serce uradowałwidok skoncentrowanej w jednym miejscu floty Manestrum.Cóż za potęga! Ponad tysiąc stoflagowych statków! Teraz przewaga Armii Porannej Gwiazdy była miażdżąca! Przypatrywałsię przez chwilę poszczególnym jednostkom wyświetianym przez komputer i pieścił jewzrokiem.Nie były tak bogato zdobione jak okręty robaków, bo robiono je w świętympośpiechu, z myślą o Pugna Magna, nie o paradzie.Rozpoznawał poszczególne giganty poniewielkich różnicach w budowie, konstruowano je wszak przez blisko sto lat! Z pewnościąlarwy nie potrafiły odróżnić, które są nowocześniejsze, które starsze, zresztą czy to miałoznaczenie? Cóż mogą im uczynić pędraki w tych swoich śmiesznych skorupkach?Trójwymiarowy ekran pokazujący okręty floty zaczął migać.Kilkanaście pancernikówoznaczył na czerwono.Nie, nie kilkanaście.Komputer wskazał, że pięćdziesiąt czterypancerniki uległy niezrozumiałym uszkodzeniom.- Co się dzieje?! Trafienia?!- Mamy odczyty, panie.- odezwał się główny kontroler.- Jakie, mów!- Nasze pancerniki doznały niespecyficznych zniszczeń w trakcie skokuhiperprzestrzennego.Część układów uległa destrukcji.Mają bardzo głębokie pęknięcia.- Jak to?! To się nigdy nie zdarzyło!- Zdarzało się, panie, ale na dużo mniejszą skalę.- Udało się, admirale - Hawk usłyszał zmęczony, jakby odległy głos głównegoCharona.- Wsparli nas imperialni Narowie.Ale proszę, nigdy więcej mnie o to nie proś.Admirał zacisnął usta.- Nie mogę ci tego obiecać, przyjacielu.- Módlmy się do wszystkich bogów, żeby to, co zrobiliśmy, nie zemściło się na nas.Nie wiem, ile czasu trwała ta podróż, bo ćmiło mi w oczach, gdy wykonywałemostatni skok.Skymour wskazywał trzydzieści procent uszkodzeń.Wyłoniłem się, rotując jakjagnię na rożnie, nad bordową planetą.Frin i mózg Skymoura twierdziły, że to Spes, a świecące w dali słońce nosi z pewnoścą nazwęFides.Gnałem nad wypukłą powierzchnią, modląc się, by zza widnokręgu wyłoniłosię coś na kształt zabudowań, cokolwiek, cokolwiek, panie boże Imperatorze, wszyscy święci,sprawcie, by informacja była dobra, by wysiłek Skyranów nie był jakimś kiepskim żartem,łańcuchy górskie przemykały pod brzuchem Skymoura, błyskały morza, jest woda.Todobrze.Planeta ma atmosferę, den, świetnie.Tak, widzę lasy, widzę lasy! Ozyrysie i Jezusie,jeśli to jest Spes.Wreszcie wyłania się zza linii widnokręgu, zza gęstych, płaskich chmur, w blaskuczerwonego słońca, spowita rdzawą poświatą.iglica.Zoom Iglica wieży.Nad nią majaczyjakiś statek.Ezro, spraw, żeby to było wielkie miasto, a nie jakiś outpost.Schodzę poniżej pułapu pędzących brunatnych chmur, Skymourem targa porywistywiatr, odrywają się od jego krawędzi strzępy smug kondensacyjnych, widzę więcej wysokichwież, ich szczyty płoną, dymią, wyłania się wierzchołek jakby piramidy, za nim drugi, trzeci,to połączone kompleksy, mózg pancerza decyduje o wysłaniu szybszych, małych sond.Obrazy z ich kamer lokują się w górnej części pola widzenia.Jedne aparaty lecą wzwyż, innekierują się w dół.Wyhamowuję, włączam aktywny kamuflaż, zwalniam, obniżam pułap.Wdzę budynki ozdobione zagiętymi ostrzami.Wszędzie brzeszczoty.Morze kling.Laurusowiby się podobało.Trudno to nazwać miastem To fabryki połączone chyba z modułamimieszkalnymi.Jedna z kamer ukazuje coś na kształt boiska.Arena? Jest otoczona wielomabasztami0opasłych podstawach, jakby coś w nich przechowywano.Bryły domów zawierają wsobie niewielkie podwórce, ogrodzone, także poznaczone głowniami.O mój boże.Ja znam ten obraz.Znam to miasto.Pokazał mi je Lee Roth w grzeOtchłań.Jakim cudem?! Robi mi się słabo.Ląduję wśród gęstych drzew, chyba sekwoi albo cedrów.Ich szczyty kończą się nawysokości mojego pasa.Kucam, łamiąc kilka pni.Prawie się chowam Wdech, wydech,wdech, wydech.Jak to możliwe?Widzę swojego demona.Czai się wśród cieni.- Lee, jakim cudem?Uśmiecha się.- Czas jest iluzją.Przestrzeń jest iluzją.- Wiedziałeś, że powstaną Thirowie? Jeszcze w Warsaw City? Na Ziemi?- Ciągle te same schematyczne pytania.Znika.Jak zwykle.Jak zwykle, kurwa, znika. Nie przywołuję go.Nie ma sensu i czasu.Zawiadamiać już dowództwo?Jeszcze kilka cetni, jeszcze kilka zdjęć, żeby mieć pewność.Patrzę w ekrany.Wszędzie dostrzegam plamy krwi.Budynki są rudoczerwone,miejscami malowane w rubinowe kleksy.Karmazyn, szkarłat, purpura, karmin, wszystkieodcienie krwi, ognia, ziemi.1wszędobylska złota litera V ozdobiona laurowymi liśćmi.Budowle najczęściej wkształcie wież.Frin oblicza, że mogło tu mieszkać blisko miliard ludzi.Wdzę w oddali dokitak wielkie, że nikną za horyzontem Tam konstruowano te wielkie pancerniki.Weże portu sąpospajane łącznikami, przyporami, chodnikami, ale nie ładnymi, artystycznymi jak wWayEmpire.Tu króluje prostota, funkcjonalność.Gołe łączenia, siermiężne wsporniki.To Spes.To, kurwa, Spes.Nie mam bezpośredniego dowodu, napisu, ale wiem Niemogę się mylić.Wysyłam dane skoków i obrazy z sond bezpośrednio na Daymio.Puchnie wemnie duma.Udało się.Dopiero teraz czuję, jak w tętnice wali krew.Znowu patrzę w ekrany.Fabryki są ewidentnie nadrzędne, najważniejsze, pną się jak góry, do nichprzyczepione jest wszystko inne.Niewielu ludzi.Przepraszam, Thirów.Wyludniona polia.Gdzieniegdzie widoczna kobieta, ale raczej wewnątrz ogrodzeń, nikogo poza.Jedna z kamerrobi najazd.Droidy.Nisko nad chodnikiem lecą dwa roboty.Mikrofony wychwytują głośny szum i sapanie maszyn.Musi tam pachnieć olejami,ogniem.W powietrzu wędrują holobimy, także z zadziorami i grotami, z animowanyminapisami: PUGNA MAGNA, ZEMSTA.Zza baszty, którą okrąża jeden z próbników,wyłania się szyld głoszący: WSPINAJ SI, ASPIRUJ DO POZYCJI NOBILITES.Za chwilęnapis się zmienia.TYLKO AMBITNI PRZE%7łYJ, a potem: ZABIJAJ, ABY NIE ZOSTAZABITYM.Tak, to Spes, to musi być Spes.Jeden z próbników obniża lot [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •