[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wujek Will utrzymywał, że łódz jest zamała dla trojga.Czerwona farba, którą wujek uzupełniał każdej wiosny, wyblakła i odłaziła całymipłatami; pająki utkały na dziobie misterne sieci.Hal złapał łódz i pociągnął ją po pochylni na maleńki prostokąt plaży.Wyprawy wędkarskiestanowiły jedno z najprzyjemniejszych przeżyć dzieciństwa, spędzonego w domu wujka Willa iciotki Idy.Podejrzewał, że Bill myśli tak samo.Wujek Will był zazwyczaj niezwykle małomówny,kiedy jednak ustawił już łódkę tak, jak lubił, jakieś sześćdziesiąt-siedemdziesiąt metrów od brzegu,gdy zarzucili wędki, a spławiki tańczyły na wodzie, wówczas otwierał dwa piwa - jedno dla siebie,drugie dla Hala (który rzadko wypijał więcej niż pół dozwolonej przez wujka puszki i zawsze czyniłto przy akompaniamencie rytualnych ostrzeżeń, by nigdy nie wspomniał o tym ciotce Idzie, bo gdyby wiedziała, że daję wam piwo, zastrzeliłaby mnie jak psa ) i rozgadywał się niepomiernie.Opowiadał wtedy najróżniejsze historie, odpowiadał na pytania; kiedy trzeba, nakładał nowąprzynętę na haczyk Hala, a łódz dryfowała swobodnie, unoszona przez wiatr i łagodny prąd.- Czemu nigdy nie wypływasz na środek, wujku? - spytał pewnego dnia Hal.- Spójrz tutaj - odparł wujek Will.Hal posłuchał.Ujrzał błękitną wodę i żyłkę własnej wędki, znikającą w czerni w dole.- Patrzysz na największą głębię jeziora Crystal - oznajmił wujek Will, zgniatając w jednejdłoni pustą puszkę po piwie.Drugą ręką sięgnął po następną.- Trzydzieści metrów, bez dwóchzdań.Gdzieś tam leży stary studebaker Amosa Culligana.Kompletny dureń, zabrał go na jezioro w grudniu, kiedy lód nie zdążył jeszcze stwardnieć.Miał szczęście, że wyszedł z tego żywy.Nigdy niezdołali wyciągnąć jego wozu i nie zobaczą go aż do dnia, gdy zagrają trąby na Sąd Ostateczny.W tymmiejscu ten kurwi syn jest najgłębszy, Hal.Tu są największe ryby.Nie ma sensu płynąć dalej.Pokaż,jak wygląda twój robak.Dawaj tu tego kurwiego syna.Hal posłuchał, i podczas gdy wujek Will wyciągał ze starej puszki po smarze, która służyłamu za pojemnik z przynętą, świeżego robaka, on zafascynowany wpatrywał się w wodę, próbującwypatrzyć studebakera Amosa Culligana, pordzewiałą skorupę, zasnutą wodorostami, którewpływały do środka przez otwarte okno od strony kierowcy (tędy właśnie, absolutnie w ostatniejchwili, Amosowi udało się uciec).Wodorosty oplatały kierownicę niczym gnijący naszyjnik, zwisałyz lusterka i kołysały się jak niezwykły żywy różaniec.Widział jednak tylko błękit, przechodzący wczerń, i dżdżownicę owiniętą wokół haczyka wujka Willa, wisząca pośrodku świata w swej własnejrozsłonecznionej rzeczywistości.W umyśle Hala pojawiła się na moment oszałamiająca wizja -wisiał bezwładnie nad bezdenną otchłanią - i musiał zamknąć oczy, aby pozbyć się nagłego lękuwysokości.Jeśli dobrze pamiętał, tego dnia wypił całą puszkę piwa.największa głębia jeziora Crystal.trzydzieści metrów bez dwóch zdań.Na moment przystanął, zdyszany, i spojrzał na Peteya, który obserwował go z lękiem.- Pomóc ci, tato?- Za minutkę.Złapał oddech i znów zaczął ciągnąć łódz przez wąski pas piasku do wody, zostawiając zasobą głęboki ślad.Farba się łuszczyła, ale łódz przechowywano w zamknięciu.Wyglądała solidnie.Kiedy wypływali z wujkiem Willem, wuj przeciągał łódz po pochylni i plaży, a gdy dzióbzanurzył się w wodzie, gramolił się do środka, chwytał wiosło, gotów się odepchnąć, i mówił: Popchnij mnie, Hal.tak zarobisz na utrzymanie.- Podaj mi torbę, Petey, a potem popchnij - polecił Hal, i z lekkim uśmiechem dodał: - takzarobisz na utrzymanie.Petey nie odpowiedział uśmiechem.- Ja nie płynę?- Nie tym razem.Kiedyś zabiorę cię na ryby, ale nie dziś.Chłopiec zawahał się.Wiatr zmierzwił jego brązowe włosy.Kilka żółtych liści, sztywnych,wyschniętych, wirując w powietrzu, przeleciało mu nad ramieniem i wylądowało w wodzie, gdziezakołysały się jak miniaturowe łódeczki.- Trzeba było je zapchać - powiedział cicho.- Słucham? - Hal był niemal pewien, że rozumie, o co chodzi synowi.- Obwiązać watą talerze.Obkleić taśmą.%7łeby nie mogła.robić hałasu.Hal przypomniał sobie nagle Stokrotkę, zbliżającą się ku niemu - nie szła, lecz potykała sięchwiejnie.Nagle z jej oczu trysnęła krew, strumienie krwi, które zmoczyły sierść na szyi i rozlały się po podłodze stodoły, a ona osunęła się na przednie łapy.i Hal usłyszał niosący się w nieruchomym,deszczowym, porannym powietrzu, dziwnie wyrazny odgłos, dobiegający z odległego o pięćdziesiątmetrów strychu: Dżang-dżang-dżang-dżang!Zaczął histerycznie krzyczeć, upuszczając naręcze drew, które miał zanieść do domu.Pobiegłdo kuchni po wujka Willa, który jadł właśnie grzanki i jajecznicę, i nie zdążył jeszcze nawetnaciągnąć szelek na ramiona.- Była starą suką, Hal - powiedział wujek ze zbolałą, nieszczęśliwą miną; sam równieżwyglądał staro.- Miała dwanaście lat; to dużo jak na psa.Tylko się nie maż.Starej Stokrotce by sięto nie spodobało.- Stara - powtórzył weterynarz, ale i tak wyglądał na zdumionego, bo psy nie zdychają zpowodu gwałtownych wylewów do mózgu, nawet jeśli mają dwanaście lat.( Jakby ktoś wsadził jejw głowę fajerwerk - powiedział do wuja weterynarz; Hal podsłuchał te słowa.Wujek Will wykopałdół za stodołą tuż obok miejsca, gdzie w 1950 pochował matkę Stokrotki. Nigdy czegoś takiego niewidziałem, Will ).Pózniej, przerażony do szaleństwa, nie mógł się powstrzymać.Zakradł się na strych.Witaj, Hal, co słychać? Małpa uśmiechała się z mrocznego kąta.Jej talerze unosiły się,oddalone od siebie o kilkanaście centymetrów.Poduszka z kanapy, którą Hal wsunął między nie,leżała po przeciwnej stronie strychu.Coś, jakaś siła, odrzuciło ją tam tak mocno, że z rozerwanegoobicia wysypała się gąbka.Nie martw się o Stokrotkę, szeptała małpa w jego głowie; szklaneorzechowe oczy patrzyły wprost w niebieskie oczy Hala Shelburna.Nie przejmuj się, Stokrotka byłastara, Hal, nawet weterynarz tak mówił, a przy okazji, widziałeś, jak krew popłynęła jej z oczu?Nakręć mnie, Hal.Nakręć, pobawimy się, i kto nie żyje? Czy to ty?Kiedy znów zaczął jasno myśleć, odkrył, iż jak zahipnotyzowany czołga się ku małpie,wyciągając rękę, gotową pochwycić klucz [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •