[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Po tradycyjnym:  Czy chcesz tę kobietęza żonę? Czy chcesz tego człowieka za męża? zapytał niespodziewanie: Wiele dusz zniszczyłeś, synu? Och, padre, dużo!  przyznał się Jason. W tym uroczystym dniu wybaczam ci wszystkie grzechy. Co to są dusze?  szepnęła do Jasona Meta, speszona na dzwięk nieznanego słowa. Ma na myśli ludzi wyjaśnił Jason, też szeptem. Nie bardzo dużo, padre,  odpowiedziała teraz Meta, która po raz pierwszy użyłatradycyjnego łacińskiego zwrotu, starając się w ten sposób sprostać powadze chwili.Ale zdarzałosię, nie ukrywam tego. W tym uroczystym dniu wybaczam ci wszystkie grzechy, córko moja.Grały organy.Płonęły świece.Pachniało spaloną żywicą boswelii, żarzącą się w specjalnychmałych garnuszkach, podwieszonych na łańcuchach.Na planecie, gdzie minęło dzieciństwo Jasona.też rosły takie drzewa.Chłopcy bardzo lubili wrzucać ich korzenie do ogniska, bo dawałyaromatyczny dym, który przynosił dziwne, tajemnicze i smutne uczucia.Potem wstąpili do sklepu, gdzie kupili dużą butelkę tortugskiego rumu i pojemniknaturalnej gazowanej wody ze zródeł Cumha na Cefei, którą bardzo lubił Jason.I jeszcze koszykowoców.Po świadectwo ślubu kazano im przyjść pod koniec dnia, a na razie młoda para razem zeświadkami ruszyła prosto do pałacu Henry ego Morgana.Tak po prostu, bez telefonicznegouprzedzenia.W domu wprawdzie zostały ich bransoletki, ale nie chciało im się tam wracać.Wkońcu dziś jest dzień ich ślubu, Morgan powinien to zrozumieć.Tym bardziej że flibustierzy teżmieli dzisiaj święto stłumili kolejny bunt.Morgan rzeczywiście się nie rozgniewał.Przyjął ich jak rodzinę.W pałacu już kończonopracę i zabierano się do świętowania.A uroczystości szykowały się niemałe.Zwycięstwo nadprywatierami zbiegło się z jakimś świętem religijnym; Jason nie był pewny.czy to było ZwiętoObjawienia, czy Zwiastowania, zawsze myliły mu się te pojęcia.Wino i mocniejsze alkoholeniedługo poleją się strumieniami.Jason pożałował przez chwilę, że wydali pieniądze na rum.No,ale wesele to wesele.Trzeba ponieść jakieś wydatki.Odkąd Jason związał się z witalierami i wykopał swój pierwszy decyreal, skończyły sięproblemy z pieniędzmi.W pierwszych dniach wszystko wyglądało dużo gorzej.Gotówkę, którą wzięli ze sobą na drogę z Pyrrusa, zabrano im jeszcze podczas napadu naDarkhanie i nikt nie miał zamiaru jej zwracać.Zabrać coś przeciwnikowi w walce to wedługflibustierów uczciwa sprawa.Ale tutaj, na Jamajce, nie wolno kraść, bo wszyscy są swoi.Prawojest prawem.Jason nie chciał się upokarzać i prosić o pieniądze Morgana, tym bardziej że swojączęść zdobyczy piratów podobno już dostał  w postaci uwięzionej dziewczynki. A zatem już drugiego dnia udał się do lokalnego kasyna.Przechytrzył dwóch czy trzechgraczy grając o drobne stawki, ale szybko się zorientował, że ma do czynienia z profesjonalistami.Na Jamajce dziewięciu na dziesięciu graczy okazywało się szulerami.Trudno by było ich ograć.Jeżeli jeden szuler czuł, że drugi jest od niego sprytniejszy, wykorzystywał zupełnie inne środki nie talię kart, lecz szablę.Do czegoś takiego Jason nie chciał dopuścić.Następnego dnia zamiastgrać, postanowił sprzedawać sekrety trików karcianych, których znał bardzo dużo.Publiczność wsaloniku okazała się bardzo chętna do tego rodzaju nauki i Jason w ciągu jednego wieczoru zarobiłwięcej niż się spodziewał.Ale to nie miało przyszłości.Meta, oprócz zajęć z walki wręcz, niewymyśliła innych sposobów zarabiania pieniędzy.Potem zaczęła polować razem z bukanierami.Zarzadkie zwierzęta nie najgorzej płacili w magazynach SZ, to znaczy służby Howarda.Ale dopierosprzedaż irydu pozwoliła im poczuć się niezależnymi.Ten biznes był bezkonkurencyjny.Do rozpoczęcia świątecznych obchodów została najwyżej godzina, ale Morgan chętnieprzyjął u siebie w gabinecie całą grupę.Co za szczęście! Byli o krok od zwycięstwa. Włączaj się, mała,  szepnął Jason do Dolly. Jak tylko zaczniemy rozmawiać opoważnych sprawach, postaraj się wejść w jego mózg.Dolly kiwnęła milcząco głową.Zwietnie wszystko rozumiała.Morgan zaproponował gościom, by usiedli, obrzucił ich grupę zdziwionym spojrzeniem izapytał: Jasonie, czy przyszedłeś mi opowiedzieć o swoim genialnym pomyśle? W pewnym sensie, sir Henry  zaczął Jason wymijająco. Pomysł jeszcze nie jest dokońca dopracowany, ale możemy o nim porozmawiać.Najpierw jednak chciałbym przedstawić cimoją żonę, Metę. Gratuluję, gratuluję  podskoczył w swoim fotelu Morgan.Bardzo się cieszę.W którymkościele wzięliście ślub? W kościele Bogurodzicy, w Gordelskim Zaułku.Zdaje się, właśnie tam radziłeś mipójść, prawda, Henry? Radziłem ci po prostu wziąć ślub kościelny  burknął Morgan, dając do zrozumienia, żezawsze pamięta każde swoje słowo.Właśnie, pomyślał Jason, nie ma sensu mydlić mu oczu. Napijesz się z nami, Henry? Daj kieliszki, a ja zacznę opowiadać.Nalali, wypili, ocenili wykwintny bukiet, zjedli po owocu. Poznałem przywódcę buntowników  zaczął Jason. Po co ci to było?  ze szczerym zdumieniem zapytał Morgan. Przecież tłumaczyłem ci, Henry.Muszę wiedzieć o twojej planecie wszystko, inaczej. W porządku.A co z tym pomysłem? Za chwilę.Nie interesuje cię moja opinia o Zdenku i innych prywatierach? Nie interesuje  uciął Morgan. Zdenek też mnie nie interesuje.Jeżeli twój pomysłpolega na tym, żeby prywatierów wysłać w kosmos, a do prac polowych wykorzystywać roboty, todziękuję, ale nie do mnie z tym.Planowaniem zajmuje się u nas Peter Davis, a Richard Scott jestkierownikiem SS, możesz sobie z nimi pogadać.Pamiętaj tylko, że planecie te bunty są potrzebne.Rozumiesz? Bez nich naród się ostatecznie rozleniwi. Więc sam organizujesz te bunty?  nie mógł uwierzyć Jason.  To niezupełnie tak wygląda.No, ale teraz pora na twój pomysł, Jasonie. Uważam, że powinniście zdobywać na innych planetach i na statkach w przestrzenimiędzygwiezdnej nie dobra materialne, tylko coś innego.To będzie o wiele trudniejsze, ale za to owiele bardziej rentownie.Gwarantuję, że potem w ogóle przestaniecie myśleć o wartościachmaterialnych. Chodzi ci o narkotyki?  zapytał Morgan. Głupi żart, Henry. No dobra, dobra, mów dalej.Co to takiego? Powiem, ale uprzedzam, że mój pomysł jest jeszcze niedopracowany.Podam ci kilkaprzykładów do teoretycznego rozważenia.We Wszechświecie można znalezć prawie wszystko,jeżeli dobrze poszukać.Wehikuł czasu, duplikat każdej materii, łącznie z żywą i rozumną, środkiodmładzające, przenośne urządzenia do hiperprzejść, i tak dalej.Zastanów się nad tym, Henry.Przecież to właśnie ty ukierunkowałeś w ten sposób moje myślenie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl