[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jada się je z herbatnikami iczekoladą.87 Never Cry Werewolf- No tak, nigdy nie chodzi o mnie - powiedziała Ariel iwestchnęła.Włożyła ręce do kieszeni swojej kangurki.- Chyba żeliczyć tego chłopaka, którego poznałam dzisiaj na łucznictwie.Prica.Prica Fentona.Pochodzi z Georgii.Myślę, że jest trochędziwny.- Wszyscy kolesie tutaj są dziwni - powiedziałam.- Noo, super& - powiedziała Ariel gdy jej pianka na patykuzajęła się ogniem.- Mogłabyś.oh, dobra, zapomnij.- Nagleupuściła kijek i przysunęła się do mnie bliżej.- O co chodzi?Ariel kiwnęła głową, wskazując Charlesa po drugiej stronieogniska, gdzie rozglądał się za miejscem.- Ooo nie! Tutaj na pewno nie posadzi swojego tyłka.- Ej, przecież to kolejny pozer - powiedziałam.- Nie przejmujsię nim.W mojej szkole było takich na pęczki.- Ciągle zapominam Shelby, że jesteś nowa.Tutaj jest znaczniegorzej - powiedziała Ariel.- Ludzie potrafią być bardzo okrutni.Wykorzystają twoje słowa przeciwko tobie.Albo zrobią cośpodobnego.Obserwowałyśmy Charlesa jak zajmuje miejsce na ławce obokgotów.- Widzisz.Jesteśmy bezpieczne.- Podniosłam kijek Ariel ipodałam jej go do rąk.- Wolne? - zapytał niewysoki chłopak z południowymakcentem.Nawet w słabym świetle ogniska mogłam zobaczyć rumieńceAriel.- Oh.nie, wolne - powiedziała posyłając mi spojrzenie.Po chwili zajął miejsce, i on i Ariel, zaczęli rozmawiać.Tobyło naprawdę słodkie.Mogłabym powiedzieć, że Ariel go lubi, bo88 Heather Davisrumieńce nie znikały.Była całkowicie zaabsorbowana jakąśopowieścią o kocie Prica.Czułam się jak piąte koło u wozu.I wtedy zobaczyłam Cynthie, która pojawiła się ze swoimfuterałem na gitarę.Zwietnie.Teraz najbardziej ze wszystkiego,pragnęłabym znalezć się w jakimś cichym miejscu.W domu wieleczasu spędzałam sama.Niemal każdego wieczoru Priscilla gdzieśwychodziła albo robiła zakupy z przyjaciółmi, a tata miał wielespotkań o dość póznych porach.A to oznaczało, że miałam cały domdla siebie.Cichy i spokojny dom, dobrą książkę i opakowanieżelowych robaczków były komfortem, którego potrzebowałam.Niebyłam przyzwyczajona do hałasów, które idą za mieszkaniem zinnymi ludzmi albo do odgłosów tego gównianego obozu, którestawały się wokół coraz intensywniejsze.Wiedziałam, że łamię zasady, ale czułam, że potrzebuję chwilisamotności.Zwróciłam się do Ariel.- Ej, jeżeli ktoś będzie o mnie pytał, to czy możesz mnie kryći mówić, że poszłam do łazienki?Wcale jej to nie przeszkadzało, nie spuściła nawet wzroku zPrica.- Ok, to niedługo wrócę - wyszeptałam.Poczekałam, aż grupadzieciaków poszła po więcej pianek i wtedy się wymknęłam.Nigdy nie bałam się ciemności.Czasami mam nawet takiechwile kiedy to, to czego najbardziej pragnę, to zatopić się wwannie przy zgaszonym świetle.Bez świec.Bez muzyki.Tylkoodgłos kapiącej wody z kranu.To takie kojące.Czułam się tak teraz,stojąc wśród tych wszystkich drzew.Mogłam oglądać płonąceognisko w oddali, gdzie ledwo słyszalne były te okropne dzwiękitworzone przez gwar nastolatków, i zostać tak z dotrzymującą mitowarzystwa ciemnością.A przynajmniej przez chwilę.Podczasdrugiego refrenu 'YMCA'26, który, jestem przekonana, że nie był26 http://www.youtube.com/watch?v=CS9OO0S5w2k jeśli ktoś nie zna i chce posłuchać :&89 Never Cry Werewolfnapisany do odgrywania go na gitarze, poczułam dłoń na ramieniu.Podskoczyłam wysoko i omal nie krzyknęłam.Austin.- Wielkie dzięki! - powiedziałam, uderzając go w ramię za to,że mnie przestraszył.- Ciebie też jest miło widzieć - odpowiedział.Zapięłam bluzę, jakbym dopiero teraz poczuła chłódwieczornego powietrza.Austin uśmiechnął się.- Mrok.Przyjemny, prawda?- Powinieneś być przy ognisku.- Tak jak i ty - powiedział wzruszając lekko ramionami.Odwróciłam się i oparłam się o pień drzewa.Chciałam przesłaćmu w sposób niewerbalny komunikat typu 'odejdz, ale już', ale mojegłupie usta w ogóle się nie zamykały.- Jeszcze raz, dzięki za pomocAriel.Uśmiechnął się.- Potrzebowała jedynie trochę zachęty, to wszystko.- Na tej ściance byłeś sporo nad nią.Jak ci się udało dotrzeć doniej tak szybko?- Jestem dość zwinny - powiedział z domieszką uśmiechu.- Wkażdym bądz razie - Powiedział - dzięki za obronę mojego honoruprzed Charlesem.Widziałem jak cię nękał.Przypuszczam, że poszłoo mnie.- Tak.- W głowie zadzwięczało mi to, co powiedział wcześniejCharles.Nie chciałam uwierzyć w jakieś głupie plotki, ale częśćmnie zastanawiała się, co naprawdę stało się Jillian Montrose.Chciałam zapytać o to Austina, ale nie chciałam, żeby pomyślał, żenależę do grona tych osób, które wierzą we wszystko co usłysząalbo o czym dowiedzą się z brukowców.90 Heather Davis- Wyczułem, że należysz do lojalnych osób, Shelby.Doceniamto, że pomagasz mi trzymać moją rodzinę z dala od błysku fleszy.- Oczywiście.Nie mogłabym mu przecież czegokolwiekpowiedzieć - odparłam.- Dziękuję.Staliśmy tak przez moment, żadne z nas nic nie mówiło.Zapach palącego się cukru przenikał powietrze wokół nas.W końcu Austin się odezwał.- Shelby, byłaś strasznie miła, i zdaję sobie sprawę, że to możetrochę za szybko, ale potrzebuję twojej pomocy.Zajęczałam.No i proszę.Oto prawdziwy powód, dla któregoAustin odnalazł mnie w ciemności.A najgorsze w tym wszystkimbyło to, że naprawdę chciałabym mu pomóc, chociaż nawet niewiedziałam, o co konkretnie chodzi.Posłałam mu twarde spojrzenie.- Czego ode mnie chcesz?- Mojego serum.Muszę je odzyskać, a nie mogę tego zrobićsam.Szczęka mi opadła.- Chcesz, żebym pomogła ci ukraść twoje prochy? Nie noświetnie, po prostu wspaniale.- To nie tak.- Jego oczy ściemniały.- To bardzo ważne, żebymzażył lek.Muszę to zrobić zanim., cóż, powiedzmy, że muszę jewziąć najszybciej jak to tylko możliwe.Dawka, którą wziąłem wlimuzynie przestaje działać, czuję to.Na początku będzie miniedobrze, ale po tym jak ulotni się z mojego organizmu, nastaniechaos.- Prosisz mnie o pomoc przy kradzieży.To jak bilet w jednąstronę na ten piekielny pustynny obóz, który wybrała mi macocha!Nie mogę tam jechać [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •