[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.WszÄ™dzie panowaÅ‚ idealny Å‚ad i porzÄ…dek, ale tutaj jakimÅ›sposobem bardziej przerażajÄ…cy niż w pozostaÅ‚ej części domu.Na Å›cianach wisiaÅ‚y plakaty przemijajÄ…cych gwiazd filmowychi zapomnianych zespołów muzycznych.Na biurkach staÅ‚y kom­putery o kilka pokoleÅ„ starsze od współczesnych modeli.Szczo­teczki do zÄ™bów stojÄ…ce w Å‚azience nie byÅ‚y używane od lat.Omal nie spadÅ‚em ze schodów, pÄ™dzÄ…c z powrotem na dółdo sypialni małżeÅ„skiej.W sÄ…siadujÄ…cej z niÄ… Å‚azience wszyst­ko wyglÄ…daÅ‚o podobnie.MÄ™skie przybory toaletowe byÅ‚y nie­dawno używane, ale kobiece staÅ‚y zakurzone, z dawno mi­nionymi datami przydatnoÅ›ci do użycia.W koszu na brudnÄ…bieliznÄ™ nie byÅ‚o żadnych elementów damskiej garderoby.Serce Å‚omotaÅ‚o mi w piersi coraz szybciej, a otaczajÄ…ca mniecisza zdawaÅ‚a siÄ™ szumieć niczym le na Å›rodku oceanu.Szu­miaÅ‚a coraz gÅ‚oÅ›niej z każdym moim krokiem.PognaÅ‚emz powrotem do drzwi balkonowych, wyskoczyÅ‚em na patioi ruszyÅ‚em pÄ™dem do samochodu.Tak pochÅ‚aniaÅ‚ mnie ten na­rastajÄ…cy szum w uszach, że dopiero po jakimÅ› czasie uzmy­sÅ‚owiÅ‚em sobie, że wibruje mój tele n komórkowy w kieszeni.Bastilla próbowaÅ‚a siÄ™ ze mnÄ… poÅ‚Ä…czyć po raz kolejny.I terazjuż odebraÅ‚em.123 41Jonna Hill siedziaÅ‚a w przyjemnym, urzÄ…dzonym na beżo­wo pokoju na posterunku policji okrÄ™gu Mission na samymkoÅ„cu doliny San Fernando.Marx ukryÅ‚ jÄ… tak daleko odwÅ›cibskich Å›ródmiejskich oczu i uszu, jak tylko byÅ‚o to moż­liwe.Pokój ten, przytulny, z tÅ‚oczonÄ… tapetÄ… na Å›cianach, byÅ‚wykorzystywany do rozmów z ofiarami gwaÅ‚tów i przemocyrodzinnej.Typowo kobiece otoczenie prawdopodobnie wpÅ‚y­waÅ‚o pozytywnie na stan psychiczny przebywajÄ…cych tu lu­dzi.PrzyglÄ…daliÅ›my siÄ™ Jonnie przez półprzepuszczalne lustro.Obecnie byÅ‚a sama, w zamyÅ›leniu obracaÅ‚a w palcach nakrÄ™t­kÄ™ od butelki z wodÄ….WiedziaÅ‚a, że jest obserwowana.Bastillai Munson wypytywali jÄ… prawie przez dwie godziny, lecz w tymwypadku przytulne otoczenie nie pomogÅ‚o.Jonna do niczegosiÄ™ nie przyznaÅ‚a, odmówiÅ‚a nawet potwierdzenia swojej znajo­moÅ›ci z Levym.Munson potarÅ‚ oczy, oparÅ‚ siÄ™ ramieniem o Å›cianÄ™ i popa-trzyÅ‚ na mnie, marszczÄ…c brwi.- JesteÅ› pewien, że to byÅ‚ Levy?-Tak.- Może miaÅ‚ tylko podobny gÅ‚os.- To byÅ‚ Levy, Munson - rzekÅ‚em z naciskiem.- Dobrzeznam jego gÅ‚os.Po tej stronie lustra nie byÅ‚o ani tapet na Å›cianach, ani przy­tulnego wystroju wnÄ™trza.Stalowoszary pokój obserwacyjnyprzypominaÅ‚ kajutÄ™ na okrÄ™cie bojowym, pod oknem staÅ‚o po­obijane biurko, na nim magnetofon, przed nim żelazne krzeseÅ‚­ka.ZostaÅ‚em z Pike'em i Munsonem, podczas gdy Bastilla poje­chaÅ‚a po oryginalny album Byrda ze zdjÄ™ciami.Marx wchodziÅ‚i wychodziÅ‚, rozmawiajÄ…c telefonicznie ze swoim znajomym313 z kancelarii Barshop & Barshop.Nie wciÄ…gali nikogo innegow to dochodzenie, nie chcÄ…c, by wyszÅ‚o na jaw.Marx wróciÅ‚ kilka minut pózniej, trzymajÄ…c przed sobÄ… te­lefon komórkowy dwoma palcami, jakby byÅ‚ gorÄ…cy.SpojrzaÅ‚od drzwi na Munsona i zapytaÅ‚:- Zaczęła mówić?- Nie, milczy jak grób.- Pewnie ciÄ…gle mu wierzy - wtrÄ…ciÅ‚ Joe.Munson uniósÅ‚ wzrok do nieba.- Daj spokój, Pike.Jest zwyczajnie stukniÄ™ta.- Może i jest stukniÄ™ta - powiedziaÅ‚em - ale przy tym wie-rzy, że Levy pomógÅ‚ jej ukarać czÅ‚owieka, który zamordowaÅ‚jej siostrÄ™.Uważa, że sÄ… po tej samej stronie barykady.Na biurku leżaÅ‚y porozkÅ‚adane akta z dochodzenia w spra­wie Å›mierci Yvonne Bennett.Ocena psychiatryczna sporzÄ…­dzona w trakcie pierwszego pobytu dziewczyny w areszcieopisywaÅ‚a caÅ‚Ä… gamÄ™ przemocy seksualnej, jakiej padaÅ‚a ofiarÄ…ze strony mężczyzn, których jej matka sprowadzaÅ‚a do domu.Skoro ci mężczyzni mogli swobodnie napastować Yvonne,zapewne przynajmniej usiÅ‚owali podobnie wykorzystywać jejmÅ‚odszÄ… siostrÄ™.ZastanawiaÅ‚em siÄ™, czy Yvonne nie próbowa­Å‚a chronić Jonny, oddajÄ…c siÄ™ im dobrowolnie.PatrzyÅ‚em napÄ™kniÄ™te serce wytatuowane na ramieniu dziewczyny i roz­myÅ›laÅ‚em, że może to być bardzo prawdziwy symbol.Zawsze byÅ‚a zÅ‚a i zÅ‚e nawyki doprowadziÅ‚y jq do zguby.już zamÅ‚odu nie byÅ‚a lepsza od kotki w rui.Nawet nie trzymaÅ‚abym tutajtego z Ä™cia, gdyby nie Jonna.ZezÅ‚o iÅ‚a siÄ™, kiedy je schowaÅ‚am.Munson traktowaÅ‚ to sceptycznie.- No cóż, byÅ‚oby miÅ‚o z jej strony, gdyby zechciaÅ‚a zÅ‚ożyćoficjalne zeznania.Bez tego nadal nie wierzÄ™ w tÄ™ historyjkÄ™.PowinniÅ›my trzymać na celowniku Wiltsa.Marx nerwowo obróciÅ‚ w palcach telefon komórkowy i skrzy­Å¼owaÅ‚ rÄ™ce na piersi.314 - Niekoniecznie.Mniej wiÄ™cej w tym samym czasie, gdyzginęła Frostokovich, wspólnicy z kancelarii Barshopa zbiera­li pieniÄ…dze na kampaniÄ™ wyborczÄ… Wiltsa.To po pierwsze.Po drugie, na tym przyjÄ™ciu z dziwkami, które parÄ™ lat póz­niej Wilts wydaÅ‚ dla zau nych przyjaciół, także byÅ‚o kilkuwspólników z tej kancelarii.CzÅ‚owiek, z którym wÅ‚aÅ›nie roz­mawiaÅ‚em, byÅ‚ przekonany, że Levy w nim uczestniczyÅ‚.Wy­glÄ…da wiÄ™c na to, że Levy mógÅ‚ poznać zamordowane kobietyza poÅ›rednictwem swojej kancelarii.- Czy uczestniczyÅ‚ też w uroczystym bankiecie na cześćWiltsa, kiedy zostaÅ‚a zamordowana Repko?- Jeszcze to sprawdzamy.Powinienem wkrótce dostać tÄ™wiadomość telefonicznie.Munson rozÅ‚ożyÅ‚ szeroko rÄ™ce, a że w pokoju byÅ‚o ciasno,omal nie uderzyÅ‚ przy tym Pike'a.- I co z tego wynika? MyliliÅ›my siÄ™ co do Wiltsa czy teżnadal uważamy go za podejrzanego?- Podejmiemy decyzjÄ™, kiedy ona zacznie mówić.-Jezu.Czyżby Levy peÅ‚niÅ‚ rolÄ™ naganiacza ofiar dla Wiltsa?PokrÄ™ciÅ‚em gÅ‚owÄ….- Do takiej roboty nie angażuje siÄ™ wspólników, wszystko prze­prowadza siÄ™ samemu.JeÅ›li to Levy dostarczyÅ‚ zdjÄ™cia do albumu,bÄ™dzie to Å›wiadczyÅ‚o jednoznacznie, że musiaÅ‚ sam je zrobić.Marx popatrzyÅ‚ na JonnÄ™, wciąż bezmyÅ›lnie obracajÄ…cÄ…w palcach nakrÄ™tkÄ™ od plastikowej butelki.- Kiedy po raz ostatni miaÅ‚eÅ› z nim kontakt?- RozmawialiÅ›my wczesnym popoÅ‚udniem.NalegaÅ‚, żebymjÄ… odszukaÅ‚.- Jasne.A wczeÅ›niej?- Wczoraj byÅ‚ u mnie.TwierdziÅ‚, że byÅ‚o mu przykro, żetak mnie potraktowaliÅ›cie, i też pytaÅ‚ o dziewczynÄ™.Munson jÄ™knÄ…Å‚ gardÅ‚owo.- A wiÄ™c ciÄ™ wykorzystaÅ‚.315 - Masz racjÄ™, tylko co z tego?- To nie byÅ‚ przytyk.ObróciÅ‚em siÄ™ do Marksa.- WedÅ‚ug mnie, zamierzaÅ‚ jÄ… zabić.Nie odpowiadaÅ‚a najego tele ny, wiÄ™c może też nabraÅ‚a takich obaw.Nie wiem,czy wÅ‚aÅ›nie nie z tego powodu wróciÅ‚a do Sylmar [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •