[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Chyba żeby iść dookoła i zajrzeć przez ogrodzenie, znaczy przelezć, alenieznacznie to się nie da.I nie wiem, czy warto. Głowę daję, że tam się coś dzieje.Wystarczyło popatrzeć, jak oni patrzyli.Szczególnieten drugi. Myślisz?  zastanowił się Pawełek. To może by spróbować&Urwał nagle i umilkł.W trakcie rozmowy szli wolno wzdłuż straganów, przed każdymzatrzymując się na chwilę i obrzucając jego wnętrze uważnym spojrzeniem.W kolejnymujrzeli coś, co zastopowało ich na amen.Stragan zapchany był najrozmaitszymi rupieciami.Obok garnków, termosów, talerzyków iszklanek, nowych i poobtłukiwanych, wśród pasków, nici, naszyjników i bransolet, przystosach jakiegoś żelastwa, narzędzi, kawałków blachy, dzbanków i amforek, wśródkosmetyków, mydła, pasty do zębów i kolorowych buteleczek henny, stała sobie średnichrozmiarów, stara, miedziana lampa.Wszystko inne występowało tam w wielu egzemplarzach, lampa była tylko jedna.Z bogatoornamentowanej podstawy wyrastała noga, na której mieścił się zbiorniczek na oliwę,również zdobiony arabeskami.Wystawały z niego cztery knoty, nad knotami umieszczonybył jakby ażurowy daszek, z boku zaś tkwiła pionowa, odblaskowa tarcza.Janeczka i Pawełek wrośli w ziemię.Z jakich przyczyn i na jakiej podstawie odgadli, iżprzedmiot jest lampą, żadne z nich nie umiałoby powiedzieć, niemniej nie mieli co do tegonajmniejszej wątpliwości.Od pierwszego rzutu oka obydwoje wiedzieli, że jest to lampa,bardzo stara, prawdopodobnie oliwna, z całą pewnością arabska.I obydwoje, w tym samymułamku sekundy, doznali tego samego piknięcia w sercu.Skojarzenie eksplodowało w nichpotężnym błyskiem. Jeżeli cokolwiek, to tylko to  wyszeptał Pawełek, nie odrywając oczu odzaśniedziałej nieco miedzi. Lampa Aladyna& W żadne duchy nie wierzę!  odszepnęła energicznie Janeczka. Ale masz rację.Nawszelki wypadek musimy to mieć! Ja stąd nie odejdę.Chaber&Chaber plątał się u ich nóg, ożywiony i zainteresowany mnogością zapachów. Chaber, idz po tatusia!  rozkazała Janeczka, nie spoglądając nawet na niego.Przyprowadz tatusia! Prędko!Napięcie w jej głosie wywarło na psa natychmiastowy wpływ.Przebierająca w kłębkachbawełny o kilka straganów dalej pani Krystyna została nagle oderwana od swojego zajęcia.  Pies czegoś chce  powiedział stojący obok niej zaniepokojony pan Roman. Chybacoś z dziećmi&Pani Krystyna z miejsca porzuciła bawełnę.Chaber domagał się pośpiechu.Odbiegał,oglądał się, zatrzymywał, wracał i znów odbiegał z wyraznym zniecierpliwieniem.PaniKrystyna i pan Roman pośpieszyli za nim prawie biegiem, usiłując nie wpadać na kręcącychsię wszędzie ludzi.Już po kilkunastu krokach ujrzeli swoje dzieci.Dzieci tkwiły w bezruchu przed jarmarczną budą, pełnym napięcia wzrokiem wpatrzone wjej głąb.Nie groziło im żadne niebezpieczeństwo i państwo Chabrowiczowie doznali dużej inatychmiastowej ulgi. Tatusiu, kup nam to!  powiedziała Janeczka, nie odrywając oczu od straganu, zanimpan Roman zdążył zapytać, o co chodzi. My nic innego nie chcemy, tylko to jedno.Ja cięproszę, kup nam to. Co mam wam kupić? Tę lampę.Pan Roman spojrzał i bez chwili wahania odgadł, który przedmiot jego córka ma na myśli.Lampa tak bardzo wyglądała na lampę, że nikt nie mógł się omylić.Zastanawiał się przezchwilę. Dobrze, zapytam, ile kosztuje.Ale nie patrzcie tak na to i odejdzcie stąd. Nie ruszę się za skarby świata  odparł Pawełek z tak straszliwą stanowczością, że panRoman od razu zrezygnował z oddalenia dzieci.Wzruszył ramionami. Jeżeli ten handlarz będzie wiedział, że wam na tym zależy, wymyśli jakąś potwornącenę.Utrudniacie mi targowanie. To my sami będziemy się targować. Przecież to rupieć  powiedziała pani Krystyna. Nie może chyba być drogie? A wogóle po co wam ta lampa? Na pamiątkę&Pan Roman niechętnie porozglądał się po straganie, wziął do ręki kilka przedmiotów i wkońcu wskazał lampę. Ile kosztuje?  spytał po francusku. Tysiąc dinarów  odparł spokojnie kupiec, który od początku doskonale wiedział, naczym zależy tym cudzoziemcom. Zwariował  powiedział pan Roman po polsku z lekką zgrozą.Cała jego rodzina doskonale zrozumiała tę krótką konwersację, ale poruszenie okazałatylko pani Krystyna [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •