[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kiedy wrócili do wielkiego łoża i leżeli obok siebie, Katherine, wtulona plecami w szeroką pierś Jace a, zaczęłanagle żałować tego, co się stało.Czyż jest aż tak naiwna i tak bujająca w obłokach, że uważa seks za transmisję miłości? Kocha Jace a ioczywiście seks jest elementem tej miłości, ale wie przecież, że on jej nie kocha.Jednak z pewnością coś do niej czuje.Lubi z nią przebywać, a o Allison bał się nie mniej niż ona.Może towłaśnie jest miłość?Jace, jak gdyby to potwierdzając, poruszył się we śnie i przesunął rękę z jej brzucha na pierś.Na krótką chwilęzamknął na niej delikatnie dłoń, po czym jego palce rozgięły się i wyprostowały.Katherine powiedziała cichutko:- Kocham cię, Jace.Siedziała przy maszynie patrząc w dal.Miała pracować nad pierwszą serią reklamówek, ale wspomnieniaostatniej nocy zasnuły mgłą jej umysł i tak oddziaływały na ciało, że jakiekolwiek sensowne myślenie stało siępraktycznie niemożliwe.Allison czuła się już o wiele lepiej.Lekarstwo przepisane przez doktora Petersena podziałało lekko nasennie imała spała teraz spokojnym, zdrowym snem.Katherine wyznaczyła sobie na dziś pewien cel i zdecydowana była go osiągnąć, zanim zajmie się obiadem.Ledwie jednak napisała kilka słów, zadzwonił telefon.Zdziwiła się, słysząc szorstki głos Billy ego.- Cześć, Billy - powiedziała radośnie.- Czym mogę ci służyć?- No właśnie, przykro mi, Katherine, że muszę do ciebie dzwonić.Katherine boleśnie ścisnęło się serce.Coś się stało Jace owi.Nie! Wypadek? Jest ranny?- Jace? - spytała dziwnie wysokim głosem.Billy odgadł chyba jej myśli, bo zapewnił ją szybko:- Z Jace em wszystko w porządku.To znaczy nie jest ani ranny, ani zabity, ani nic w tym rodzaju.Pod Katherine ugięły się nogi i z ulgą osunęła się na krzesło.- Ależ mnie nastraszyłeś.- Bardzo mi przykro, Katherine.- wydawało jej się, że słyszy w słuchawce strzyknięcie sokiem tytoniowym -.ale Jace kazał mi zadzwonić i cię uprzedzić, że może nie wrócić dziś na noc do domu.- Czy są jakieś kłopoty z wierceniem?Znowu strzyknięcie.- Niezupełnie - próbował kręcić Billy.- Więc co? - spytała, zdenerwowana tym owijaniem w bawełnę.- Pojechał do Longview wyciągać z kłopotów tę cholerną sukę, tę Newton - powiedział.- Rozumiem - mruknęła Katherine.Nie ryzykowała już dalszych pytań.Bała się, że nie przejdą jej przez zaciś-nięte gardło.- Ni cholery nie rozumiesz - burknął Billy.- Ale to sprawa twoja i Jace a.W każdym razie ta dziwka dzwoniła tujakąś godzinę temu, beczała i zawracała mu głowę.Chyba wpadła w tarapaty w jakiejś kowbojskiej mordowni dlasamotnych sfrustrowanych damulek.Błagała Jace a, żeby przyjechał.No więc Jace pojechał - zakończył zwyraznym niesmakiem.- Oczywiście - westchnęła Katherine.- Dziękuję ci za telefon.Bardzo bym się denerwowała, gdyby nie wrócił nanoc bez powiadomienia, co się z nim dzieje.- Nie wiem, kiedy masz się go spodziewać.Ta suka.to znaczy.- Billy urwał.64 Katherine oszczędziła mu dalszego zakłopotania.- Rozumiem, Billy - odparła i odłożyła słuchawkę, zanim zdążył jeszcze cokolwiek powiedzieć.Ukryła twarz w dłoniach potrząsając głową.To niemożliwe, żeby Jace rzucił ją dla Lacey.Po takiej nocy? Nie, towykluczone! I po tym, jak rano pobiegł do apteki, jeszcze przed otwarciem, po lekarstwo dla Allison? Nigdy!Czy mógł ją całować tak czule, tak namiętnie i za parę godzin rzucić się w ramiona Lacey? Czy tak już miałoteraz wyglądać ich życie? Czy miała dzielić tę namiętność z Lacey, do której należało jego serce?- Nie wiem, czy potrafię - powiedziała głośno, i w tym momencie zdała sobie sprawę, że już podjęła decyzję.Rozdział 12- Cześć, kochanie - powiedział Jace, wchodząc do mieszkania.Pochylił się nad Katherine i pocałował ją w policzek.Zamarła przy biurku, zdziwiona i zła.- Jestem wykończony.Znajdzie się trochę kawy?- Sam zobacz - odparła chłodno.Widziała jedynie jego plecy, kiedy wchodził do kuchni.Rozmawiał z nią tak, jakby tylko wyskoczył po gazetę.dwa dni temu.Mówił coś o pogodzie, pytał o zdrowie Allison, był wyraznie rozczarowany, że śpi, ale ani słowa otym, gdzie był przez ostatnie dwa dni i co porabiał z Lacey Newton Manning.Od telefonu Billy ego Katherine żyław kompletnej niewiedzy.Jace przez dwa dni nie pisnął ani słowa.Uważał pewnie, że ot tak sobie wróci do domu, iżycie potoczy się dalej.A teraz zachowuje się jakby nigdy nic.Ale to nie takie proste, Jasonie Manning.- Jak robota? - spytał Jace.Przyniósł sobie z kuchni kubek parującej kawy, opadł na kanapę, oparł głowę i zamknął oczy.Po chwili otworzyłje i spojrzał na nią.Zauważyła, że wyglądał bardzo mizernie.- Dobrze - odrzekła.- Dostałam od pana Newtona list z uwagami na temat pierwszych szkiców, które muposłałam.Rozmawiałam również z kierownikiem produkcji w telewizji.Wybiera już miejsca do zdjęć.- To wspaniale.Wiedziałem, że dasz sobie radę.Jestem z ciebie dumny.Wstała od maszyny i podeszła do okna.Nie odwracając się do niego powiedziała:- To dla ciebie chyba ulga.Nie musisz się już czuć tak bardzo za mnie odpowiedzialny.W powietrzu zawisło długie, pełne napięcia milczenie.Gdy się w końcu odezwał, w jego głosie słychać byłowyraznie irytację:- Co ma znaczyć ta dziwna uwaga?Katherine wyprostowała się, przybrała chłodny wyraz twarzy i odwracając się do niego zmusiła się, by spojrzećmu w oczy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •