[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gordon zamrugał powiekami na jej nieoczekiwane pytanie.Nie była głupią dziewczyną.Takie rzeczy się wyczuwało.Dlaczego więc wszystko, co powiedział po przybyciu tutaj ipózniej na przyjęciu, zrozumiała w całkowicie błędny sposób? Nadal uważała, że jestlistonoszem.Podobnie sądzili niemal wszyscy mieszkańcy tej niewielkiej osady, poza maleńkągarstką.Od kogo, jej zdaniem, mogliby otrzymać listy?Zapewne nie zdawała sobie sprawy, że te, które miał ze sobą, wysłali od dawnanieżyjący już mężczyzni i kobiety do innych, również nieżyjących mężczyzn i kobiet, i że zabrałje dla.własnych celów.Mit, który spontanicznie narodził się w Pine View, przygnębił Gordona.Był to kolejnyznak degeneracji cywilizowanych umysłów.Wielu z tych ludzi skończyło ongiś szkołę średniąlub nawet college.Zastanowił się, czy nie powiedzieć jej prawdy, tak brutalnie i szczerze, jaktylko zdoła, by raz na zawsze skończyć z tą fantazją.Zaczął mówić.- Nie ma dla was żadnych listów, ponieważ. Przerwał.Ponownie zdał sobie sprawę z jej bliskości, zapachu oraz łagodnych krzywiznjej ciała.A także jej zaufania.Westchnął i odwrócił wzrok.- Nie ma dla was żadnych listów, ponieważ przychodzę ze wschodu, z Idaho, a tam niktnie zna mieszkańców Pine View.Stąd udam się na wybrzeże.Możliwe nawet, że ocalały tamjakieś większe miasta.Może.- Może ktoś stamtąd napisze do nas, jeśli my pierwsi wyślemy do nich listy! - OczyAbby zalśniły.- A jeśli będziesz wracał tędy do Idaho, będziesz mógł przekazać nam ich listy imoże znowu zagrać dla nas, jak dzisiaj.Damy ci tyle piwa i ciasta, że pękniesz! - Podskoczyłalekko na brzegu łóżka.- Do tego czasu nauczę się lepiej czytać.Obiecuję!Gordon potrząsnął głową.Uśmiechnął się.Nie miał prawa niweczyć podobnychmarzeń.- Możliwe, Abby.Możliwe.Ale, wiesz co, może będziesz mogła nauczyć się wprostszy sposób.Pani Thompson zaproponowała, że podda pod głosowanie, by pozwolono mitu zostać przez pewien czas.Oficjalnie pewnie byłbym nauczycielem, ale musiałbym teżdowieść, że jestem nie gorszym myśliwym i rolnikiem od innych.Mógłbym udzielać lekcjistrzelania z łuku.Przerwał.Abby rozdziawiła szeroko usta ze zdziwienia.Energicznie potrząsnęła głową.- Nic nie słyszałeś! Przegłosowali to, kiedy poszedłeś się wykąpać.Pani Thompsonpowinna się wstydzić, że próbowała w ten sposób przekupić kogoś, kto ma do wykonania takważną pracę!Usiadł nagle.Nie wierzył własnym uszom.- Co powiedziałaś?%7ływił nadzieje, że zostanie w Pine View przynajmniej przez porę chłodów, albo nawetrok czy więcej.Kto wie? Być może opuściłaby go żądza wędrówki i mógłby wreszcie odnalezćdom.Jego płynące z nasycenia odrętwienie prysło.Gordon z wysiłkiem powstrzymał gniew.Utracił szansę przez dziecinne fantazje tych ludzi!Abby zauważyła jego poruszenie.Kontynuowała pośpiesznie.- To nie był jedyny powód, oczywiście.Poruszono też ten problem, że nie ma dla ciebieżadnej kobiety.A potem.- ściszyła wyraznie głos.- A potem pani Howlett przyszło do głowy,że doskonale nadawałbyś się do tego, by pomóc mnie i Michaelowi wreszcie mieć dziecko.Gordon zamrugał powiekami. - Hm - powiedział, wyrażając to, co nagle stało się jedyną zawartością jego umysłu.- Próbujemy już pięć lat - wyjaśniła.- Bardzo chcemy mieć dzieci.Ale pan Hortonmyśli, że Michael nie może, dlatego że chorował naprawdę ciężko na świnkę, kiedy miałdwanaście lat.Pamiętasz naprawdę ciężką świnkę, prawda?Gordon skinął głową, wspominając zmarłych przyjaciół.Wywoływana przez tę chorobębezpłodność wszędzie, dokąd dotarł, była przyczyną niezwykłych układów towarzyskich.Mimo to.Abby szybko mówiła dalej:- Byłyby problemy, gdybyśmy poprosili któregoś z naszych mężczyzn, żeby.żeby jespłodził.To znaczy, kiedy żyje się z ludzmi tak blisko, trzeba patrzeć na mężczyzn innych niżtwój mąż tak, jakby nie byli naprawdę mężczyznami przynajmniej nie pod tym względem.Nie,nie myślę, żeby mi się to podobało.Mogłyby być kłopoty.- Zaczerwieniła się.- Poza tym,powiem ci coś, jeśli obiecasz, że dochowasz tajemnicy.Nie myślę, by któryś z naszychmężczyzn był w stanie dać Michaelowi takiego syna, na jakiego zasługuje.No wiesz, on jestnaprawdę bardzo bystry.Z nas młodych on jeden umie porządnie czytać.Strumień niezwykłej logiki płynął zbyt szybko, by Gordon mógł w pełni za nimnadążyć.Część jego jazni zauważyła beznamiętnie, że wszystko to w rzeczywistości jestskomplikowanym i subtelnym sposobem używanym przez plemię celem rozwiązania trudnegoproblemu społecznego.Niemniej owa część - ostatni dwudziestowieczny intelektualista - wciążbyła lekko pijana, a reszta jego osobowości zaczynała tymczasem zdawać sobie sprawę, doczego zmierza Abby.- Ty jesteś inny - uśmiechnęła się do niego.- To znaczy, nawet Michael zauważył to jużna początku.Nie jest zbyt uszczęśliwiony, ale myśli sobie, że będziesz tędy przechodził mniejwięcej raz na rok, a to da radę wytrzymać.Lepsze to niż gdyby nigdy nie miał mieć dzieci.Gordon kaszlnął.- Jesteś pewna, że tak sądzi?- O tak.Jak sądzisz, czemu pani Howlett przedstawiła nas sobie w taki dziwny sposób?Chciała nawiązać do sprawy, nie mówiąc nic głośno.Pani Thompson nie podoba się to zbytnio,ale myślę, że to dlatego, że chciała, byś został.Gordon poczuł suchość w ustach.- A jakie są twoje odczucia w tej sprawie?Wyraz jej twarzy był wystarczającą odpowiedzią.Popatrzyła na niego tak, jakby byłjakimś wędrownym prorokiem albo przynajmniej bohaterem z czytanek. - Będę zaszczycona, jeśli powiesz  tak - odparła cicho i spuściła wzrok.- I będziesz mogła patrzeć na mnie jak na mężczyznę  pod tym względem?Uśmiechnęła się.Odpowiedziała mu, wczołgując się na niego i przyciskając mocno ustado jego ust.* * *Gdy wysuwała się z ubrania, Gordon odwrócił się, by zdmuchnąć świece stojące nastoliku przy łóżku.Obok nich leżała szara czapka listonosza.Jej mosiężna odznaka rzucałaliczne odbicia w migotliwych płomieniach.Postać jezdzca, przed brzuchatymi workamipochylonego do przodu na końskim grzbiecie, zdawała się galopować w ich blasku [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •