[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Niemogłem się nadziwić, że tak szybko zmieniłem status podglądacza na status podglądanego.Oglądanego.Prawie podrywanego.Jak słodka jest chwila, w której uświadamiamy sobie, żepodobamy się komuś, kto podoba się nam! Chwila, w której ktoś wciąga sweter, gdy jesieniąna wsi zaczyna się robić zimno.Ja nie zdawałem sobie sprawy, że nie podobam się Jelenie,ona bowiem dawała mi do zrozumienia coś wręcz odwrotnego.Zanim do mnie podeszła, wypluła gumę do żucia, pokazując, że moja osoba jest dla niej ważniejsza niż apartheid.Patrzyła na mnie z zafascynowaniem, które zwiodłoby i sprytniejszych ode mnie.Nawet jej jasne włosy wydawały się oczarowane moją osobą.Falowały i połyskiwały na mojąintencję.Zaprosiłem Rosjankę na kolację.Poprosiłem, by wybrała restaurację, bo ja wBrazzaville nie znałem żadnej.Zabrała mnie do Mistrala, miejsca spotkań lokalnej burżuazji,przyjezdnych białych biznesmenów i polityków, ministrówSassou.Lokal znajdował się niedaleko dawnego budynku Radia, w którym, odgrudnia 1940 do czerwca 1943 roku, miała swoją siedzibę służba informacyjna WolnejFrancji.ZanimBrazzaville zostało gderliwą i chaotyczną stolicą, zaklinowaną wskutek braku dróg ilinii kolejowych w kraju, stanowiło centrum Afryki frankofońskiej.De Gaulle byłczłowiekiem z Brazzaville, zanim został człowiekiem z Colombey.Przybył tam 24pazdziernika 1940 roku i od razu zrobił przegląd wojsk w obozie CapitaineGaulard.Nazajutrzzgromadził przedstawicieli organów administracyjnych, cywilnych, militarnych iduchownych.Powołał Radę Imperium.Ustanowił Order Wyzwolenia.Brazza jest w takimsamym stopniu jak Londyn kolebką Ruchu Oporu i gaullizmu.Przy stoliku - kuchnia francuska Madame Mahe, zwanejKrólową Matką, która zdążyła wrócić do metropolii, aby ponownie wyjść za mąż zamężczyznę niedawno z nią rozwiedzionego - opowiedziałem Jelenie in extenso swoje życie,chcąc jej oszczędzić przespania się ze mną tylko po to, by uzyskać informacje, których już jejdostarczyłem podczas posiłku.Rozwodziłem się o narodzinach, kształtowaniu się i rozwojumoich poglądów politycznych, aż wreszcie KrólowaMatka, która pózniej stanie się jedną z moich najserdeczniejszych brazzawilskichprzyjaciółek, musiała nas osobiście wyrzucić z restauracji.W owym czasie wszystkozamykano o pierwszej w nocy, zarówno ngandy w ubogich dzielnicach, jak i nocne kluby wluksusowych hotelach.Socjalizm naukowy wstawał wcześnie.Ponadto Sassou nie należy donocnych marków, a takimi byli w większości cierpiący na bezsenność dyktatorzy (Kaligula,Stalin, Hitler, Idi Amin Dada).To dowodzi, że on nie jest jednym z nich.Wbrew legendzie,którą określiłbym jako rasistowską, gdyby to słowo nie spowszedniało od końca ubiegłegowieku, Afrykanie nie są noktambulikami.Noc poczytują za grozbę.W wiosce: grozbę, żezaatakuje ich bawół lub lampart.W mieście: że sobie złamią nogę na nieoświetlonej ulicy,pośliznąwszy się na ludzkim gównie.- Odwiozę pana do hotelu - powiedziała Jelena.- Mogę wrócić sam. - Zdziwiłoby mnie to.- Przecież jakoś tu dotarłem.- Ale za dnia.Spróbuję pocałować Rosjankę, zanim wsiądę do auta, już siedząc w aucie czywysiadając z auta? Targały mną sprzeczne uczucia, bo z jednej strony byłempodekscytowany, wiedząc, że nie może mi odmówić pocałunku, z drugiej nie chciałem się znią przespać, dopóki sama nie zdradzi na to ochoty.Jelena otworzyła drzwi nowego białego R-21 - ten model wypuszczono we Francji narynek z początkiem roku.- Radzieccy dyplomaci jeżdżą francuskimi wozami? - zapytałem.- Jeżdżą, czym mogą.Ten samochód to prezent od kongijskiego przyjaciela.Pomyślałem o prezydencie, ale R-21, nawet nowy, wydawał mi się pojazdem zbytskromnym jak na jego kiesę napęczniałą od ropy naftowej.Minister? Jeden z szefówHydroCongo, krajowej spółki zajmującej się poszukiwaniem i eksploatacją złóż ropy,założonej przez Mariena Ngouabiego w 73 roku?Gdy wsiadałem do renault, Jelena z niego wysiadła.Podbiegła ze dwadzieściametrów, pochyliła się i zwymiotowała.Przecież jedliśmy to samo, a ja czułem się dobrze, jakza każdym razem gdy w następnych latach chodziłem na obiad lub kolację do Mistrala.- Przepraszam - powiedziała Jelena, znów siadając za kierownicą R-21.- Jak mniechwyci, to przepadło.Okropność.- A przecież potrawka cielęca była wyśmienita.- To nie wina potrawki, tylko moja.Spodziewam się dziecka.Przy kolacji mówiłem tylko o sobie, aczkolwiek Jelena była z pewnością tematembardziej interesującym: Rosjanka w Brazzaville.W ciąży.Nic więcej o niej nie wiedziałem.Ani jaki rodzaj muzyki wprawia ją w rozmarzenie, ani jakie filmy ją poruszyły, ani jakiepowieści preferuje.- Moje gratulacje.Miałbym tyle pytań do pani, ale zastanawiam się, czy to dobrymoment.- Nie: zły.Obawiam się, że opowiadając tę historię, znów dostanę wymiotów.Bardzo chciałem się dowiedzieć, czy ojciec jest Rosjaninem, czy Afrykaninem.Jeśliw ogóle jest biały lub czarny.Pójść do łóżka z kobietą ciężarną, od biedy można.Z ciężarną, która przed chwilązwymiotowała? Nie. Wszystko pani o sobie opowiedziałem w restauracji, pozwoli to panizdać raport, niekoniecznie spędzając noc w moim pokoju.Staliśmy pod Mbamou.Rosjanka wyłączyła stacyjkę.Ponownie ją włączyła. Uff - westchnęła.Potem pocałowała mnie w ustai nazwała megalomanem.Dodała, że w trudnej sytuacji, w jakiej znajduje się ZSRR, kraj niema czasu sporządzać raportu o francuskim intelektualiście ani go czytać.- Miałam ochotę na jeden wieczór zapomnieć o kłopotach i pomyślałam, że pan jestodpowiednią osobą, która mi w tym pomoże.Nie pomyliłam się.Uważam, że jest panrozrywkowy i spędziłam z panem parę miłych chwil.- Zobaczymy się znowu?- Nie.Będę miała dużo pracy aż do końca kongresu.- Po kongresie?- Wróci pan do Francji.- A gdybym został?- Po co? %7łeby asystować przy porodzie?Wysiadłem z auta, które ruszyło pełnym gazem.Rosyjskie kobiety za kierownicąmyślą, że uczestniczą w 24-godzinnym wyścigu samochodowym Le Mans.Dlaczego Jelenapocałowała mnie w usta? Wszyscy Rosjanie całują się w usta.NawetStalin i Mołotow, kiedy się witali, nazajutrz po czystkach.Mój referat spotkał się z obojętnością, co było dobrym znakiem.Referat poruszającypubliczność wywołuje śmiechy i oklaski, przestaje nim być, stając się przemową, oracją.Odrazu autor traci aurę uniwersyteckiego nudziarza.Przypinają mu łatkę fantasty.Wróciłem naswoje miejsce w chłodnej ciszy, harmonizującej z klimatyzacją.Byłem przekonany, żezyskałem jeden punkt w nowej karierze prelegenta, jaka się przede mną otwierała.Niczym sięnie wyróżniłem: to najlepsza metoda, by zostać zauważonym przez organizatorówsympozjów, seminariów i kongresów.Domyślałem się, że między sobą już chwalą mojąneutralność, moją szarzyznę.Zerknąłem na Jelenę.Sprawiała wrażenie, że żuje nie jednągumę, lecz dwie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •