[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nasłuchiwałam, dopóki nie dotarł domnie dzwięk otwieranych i znów zamykanych drzwi Lucy.Dogadamsię z nim następnego dnia, jak się trochę uspokoi, pomyślałam.I takbędzie jadł jutro u mnie.Lecz następnego dnia Verlan nie pojawił się na śniadaniu.Widziałam, jak pracuje w polu.W porze obiadu poszedł do Charlotte.Kilkakrotnie w ciągu dnia przechodził koło mojego domu, ale niewstąpił.O zmierzchu doił krowy.Wiedziałam, że potem pójdzie do Lucypowiedzieć jej dobranoc, ponieważ przypadała właśnie noc Charlotte.Mnie nie powiedział jeszcze nawet dzień dobry.Stałam w drzwiach,mając nadzieję, że następnym razem, gdy będzie przechodził, ustąpi.Mimo wszystko w Biblii było napisane, by nie pozwalać słońcuzachodzić nad własnym gniewem.Dosyć się tego dnia wycierpiałam.Nie chciałam cierpieć i następnego.Widziałam, jak Verlan nadchodzi,nie zatrzymał się jednak, więc zagrodziłam mu drogę. - Hej, nie przywitasz się nawet?- A chcesz tego? - zapytał, wciąż wściekły.Sama nie wiedziałam, czego chcę.- Rób, jak uważasz, ale jeśli chodzi o mnie, możesz wejść -powiedziałam.Poszedł za mną.Nie dotykał mnie jednak.Poczułamulgę.Chociaż nigdy dotąd nie skarcił mnie bardziej, niż zwracając sięnieco podniesionym głosem, trochę się bałam, że tym razem możepodnieść na mnie i rękę.- Zrujnowałaś Lucy całą noc.Biedna, czuje się fatalnie.Dlaczego ją tak strasznie traktujesz?Nie odpowiedziałam.- Muszę położyć temu kres - zapowiedział, udzielając miostrzejszej niż zwykle reprymendy.- Musisz się nauczyć szanować jejprawa.Nie będę z tobą spał przez trzy kolejne twoje noce.Dam jeLucy.- Wytoczył najmocniejszy argument męża poligamistypragnącego za wszelką cenę utrzymać porządek w stadle.- To niesprawiedliwe! - krzyknęłam.- To dziewięć nocy, a jarzuciłam tylko dwa kamienie!- Wszystko mi jedno.Powiedziałem już Lucy i nie zmienię tego.- I odszedł.Verlan był szczerze wstrząśnięty, ale i rozczarowany, żedziewczyna taka jak ja, wychowana w rodzinie poligamicznej odczterech pokoleń, zachowuje się tak skandalicznie, tak niezgodnie zuznanymi regułami życia.Byłam zbyt wściekła, by przejmować się jegooczekiwaniami. Pomyślałam sobie, że może Charlotte również chciałaby, żebymrzuciła parę kamieni w jej drzwi, to dostanie kilka nocy ekstra.Dogłowy przychodziły mi inne nieokiełznane, diabelskie myśli, kiedywrzeszczałam i z bezsilności kopałam łóżko.No, może nie powinnambyła tak postąpić, to prawda, ale jeśli kiedykolwiek przyjdzie mi topowtórzyć, zrobię to lepiej - trafię w samą Lucy.*Pewnego dnia, pomiędzy incydentem z rzucaniem kamieniami inarodzinami mojego trzeciego dziecka, wieszałam pranie, rozmyślającna swój ulubiony temat, to znaczy o nienawiści do Lucy za to, że skupiana sobie uwagę Yerlana i że pierwsza dała mu syna.Zazdrość, jakąwobec niej czułam, tak bardzo weszła mi w krew, że stała się mojądrugą naturą.Nie miałam już nawet z jej powodu wyrzutów sumienia.Kiedy zdałam sobie z tego sprawę, zrozumiałam, że muszę to zmienić.Ito nie dla dobra Verlana, Lucy, czy nawet samego Boga, ale dla mojegowłasnego dobra muszę natychmiast przestać żywić wobec niej toohydne uczucie.Kiedy z oczu wreszcie spadła mi zasłona, odkryłam wLucy bratnią duszę - siostrę, łagodną, dobrą, współczującą, gotową doprzyjazni.Była taka zawsze.*** ROZDZIAA OSIEMNASTY.Dzięki ciężkiej pracy Verlana ranczo stało się całkiemdochodowe ( Zakon Jedności" zawarty pomiędzy braćmi poszedł poczęści w zapomnienie, bo żaden z pozostałych Le-Baronów niewykazywał ani podobnego samozaparcia, ani równie ostrej etyki pracy).Na naszych polach rosły pomidory, fasola, zielona papryka, lucerna, aod czasu do czasu nawet bawełna.Za zgodą męża zbierałyśmypomidory i zieloną paprykę, które następnie sprzedawałyśmyznajomym i sąsiadom.Wówczas po raz pierwszy w małżeńskim życiumiałam jakiekolwiek własne pieniądze.Ponieważ znów oczekiwałam, ito całkiem niedługo, dziecka, odkładałam dosłownie każdy grosz, bykupić łóżeczko.Pewnego razu zebrałam wszystkie oszczędności,pojechałam do domu towarowego w El Valle i zarezerwowałam je,wpłacając zadatek.Kiedy tylko uzbierałam resztę pieniędzy,pojechałam znowu i przywiozłam je do domu.Było niebieskie - miałamnadzieję, że tym razem urodzę chłopca.Po następnych paru tygodniachw podobny sposób kupiłam komodę.Sam zakup tych rzeczy był dlamnie absolutną nowością.Czułam się cudownie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •