[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Możecie postawić ją normalnie powiedział. Przez najbliższe dni będę pracowaćwewnątrz kadłuba.Chłopcy odwiązali linę, usunęli kołki i ustawili łódz w normalnej pozycji.Hal otrzepałręce, zadowolony z rezultatów pracy. A teraz sprawdzmy, co Edvin przygotował na kolację.Przez kolejne dni chłopcy trenowali pod okiem Thorna, Hal zaś nadal pracował nadpłetwą dla Czapli.Wygładził ją i dopasował, a potem zbudował skrzynkę, wsunął ją doprzygotowanego otworu i przymocował z jednej strony do stępki, a z przodu i z tyłu do listewszkieletu.W środku wybił skrzynkę skórą i baranim futrem, co miało na celu utrzymać płetwęw miejscu i uszczelnić skrzynkę.Hal krytycznym okiem przyjrzał się skromnemu zbiorowi materiałów.Kiedy opuszczaliHallasholm, zabrał ze swego warsztatu nad strumieniem wszystkie narzędzia oraz zapas desek,sznurka, gwozdzi, płótna i kawałków żelaza.Teraz wszystkiego zaczynało brakować. Niedługo trzeba będzie uzupełnić braki mruknął do siebie.Wcześniej sprawdził namapie, że w odległości dnia żeglugi na południe znajduje się port handlowy.Kiedy tylko pogodasię poprawi, mogliby wypłynąć na morze, by przetestować płetwę.Przy okazji mógłby kupićpotrzebne rzeczy.Szczególnie odczuwał brak żelaznych pasków, których używał dowzmocnienia pocisków.A musiał przygotować ich sporo.Podczas ćwiczeń stracił już trzypociski.Westchnął.Pomyślał, że z tym problemem trzeba poczekać, aż wiatr się uspokoi.Wyprostował plecy i rozciągnął obolałe mięśnie.A potem wrócił do pracy klejenia,wbijania gwozdzi, uszczelniania złączeń kawałkami natłuszczonej liny i wełny.Akurat kiedywciskał na miejsce ostatnie pasmo, zgasło światło dnia. To powinno wystarczyć stwierdził. Jutro sprawdzimy, czy działa.Hal obudził się w środku nocy.Przez chwilę leżał, zastanawiając się, co było tegoprzyczyną i słuchając nocnych odgłosów w chacie.Ktoś pochrapywał lekko, przypuszczalnieIngvar.Ktoś inny od czasu do czasu mruczał coś niezrozumiale.Ale to nie te dzwięki gozbudziły.Odsunął płachtę u wejścia i wyjrzał.Księżyc wisiał nisko nad ziemią, więc musiało byćpo północy.Hal po cichu wysunął się spod okrycia, włożył kubrak i wyszedł.Wiatr ustał.To właśnie go zbudziło.Wycie wiatru z południowego zachodu towarzyszyło im przezcały czas pobytu w obozie.Wiatr nieustannie potrząsał koronami drzew, porastających cyple,czemu towarzyszył dzwięk podobny uderzeniom fal o brzeg. Oddaliwszy się od chaty, Hal stwierdził, że nadal słyszy fale, rozbijające się o skały.Wiedział, że trochę czasu zajmie, nim się uspokoją.Ale drzewa już nie szumiały, a kiedy spojrzałw niebo, zobaczył gwiazdy, a nie, jak wcześniej, pędzące ciemne chmury.Niebo było czyste. Najgorsze chyba minęło.Hal aż podskoczył.Odwrócił się i zobaczył Thorna, który stał kilka metrów za nim. Czemu tak się skradasz? Mógłbyś dać jakiś znak powiedział trochę kapryśnym tonem. Przyzwyczajenie odparł Thorn i wykrzywił się w uśmiechu.Spojrzał na gwiazdy,lśniące pośród czerni nieba. Jutro chyba możemy wypłynąć stwierdził. Wydaje mi się, żesztorm wreszcie się uspokoił.Przynajmniej na kilka dni.Hal wciągnął nosem powietrze.Sam nie wiedział, dlaczego.Widział, jak starzy żeglarzetak robią, ale nie miał pojęcia, jaki to zapach pozwala im przewidzieć pogodę. Chyba masz rację powiedział.Nie potrafił stwierdzić na żadnej podstawie, czy Thornrzeczywiście ma rację, czy nie.Po prostu ufał jego intuicji.Thorn spędził na morzu wiele lati rozumiał prawa, rządzące pogodą. Potrzebuję paru rzeczy.Jutro wypłyniemy na morze.Widziałem na mapie, że o jakiś dzień żeglugi stąd na południe znajduje się miasto o nazwieSkegall.Thorn skinął głową, po czym zaczął bić się rękami po bokach.Miał na sobie spodniei wełnianą koszulę, nic poza tym.Teraz, gdy pokrywa chmur znikła, temperatura spadłagwałtownie. Zimno mruknął. Nie mogłem znalezć swojego kubraka.Nie widziałeś goprzypadkiem?Hal zawahał się. Kiedy? spytał.Thorn popatrzył na niego z oburzeniem. A jak myślisz? Dzisiaj, rzecz jasna.Hal potrząsnął głową. Nie, nie widziałem.Odwrócił wzrok, by umknąć spojrzeniu Thorna, który znów zadrżał z zimna. Co za utrapienie.Zamarznę na śmierć. Może kupisz sobie nowy w Skegall podsunął mu Hal.Thorn prychnął z irytacją. Nie chcę nowego.Lubię tamten. Był dość zniszczony. Właśnie dlatego go lubię.Pasuje na mnie odparł Thorn.Po chwili zapytał: Dlaczegopowiedziałeś: Był zniszczony ? Yyy& Bo był.I jest.Gdziekolwiek jest.Idę się położyć.I pospieszył w stronę chaty.Thorn odprowadził go podejrzliwym spojrzeniem.Rozdział 13 Kruk kołysał się na falach.Kilka dni wcześniej przejaśniło się i Zavac postanowił wypłynąć na morze. Kruk byłdużym okrętem, większym od Czapli , miał też większą załogę, która w razie czego, gdybymorze znów się wzburzyło, mogła szybko wybrać wodę z pokładu, więc Zavac nie musiałobawiać się zmiany pogody.A jego instynkt łowcy znów się rozbudził.Wiedział, że po tak długo trwającym sztormie kupcom będzie się spieszyć.Ci, którzypierwsi dotrą do portów handlowych, mieli prawo żądać wysokich cen, bo z powodu opóznieńspowodowanych niepogodą wszędzie brakowało towarów
[ Pobierz całość w formacie PDF ]