[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ten zimny przedmiotw jego dłoniach staje się niesamowicie erotyczny. Właściwie nie. Czemu nie? Nie wiem, wydaje mi się, że by mi się niespodobało. Wydaje ci się?  i siada koło mnie na łóżkuze znaczącym spojrzeniem.Jeszcze nie się pozbierałam po poprzednim or-gazmie.Ten mężczyzna mnie wykończy! Głaskamnie między nogami, przesuwając palcami w góręi w dół, jakby włączał i wyłączał jakieś urządzenie.Moje gniazdko znowu bucha ogniem, wciąż ni-enasycone, i nagle czuję, że wypełnia mnie coś 449/547o konsystencji szkła.Gładkie i chłodne, ślizga sięszybko, aż wyrywa mi się jęk.Leonardo wsuwa go głębiej.Porusza nim wsuwa i wysuwa  a następnie wprawia gow wibracje.To nowe uczucie, bezgraniczne i ek-scytujące, jak wszystko, co robię z nim.Otwieramoczy i patrzę na wibrator.Skrzy się w świetle rzu-canym przez żyrandol.Widok tego nieożywionegoprzedmiotu zagłębiającego się w moje żywe ciałojest wyobcowujący, ale jednocześnie, nie wiemczemu, podoba mi się.Leonardo wysuwa go ze mnie i wkłada mi godo ręki. Skończ sama, Eleno  mówi, ujmując w dłońswój członek. Chcę patrzeć, jak to robisz.Jego oczy znów płoną pożądaniem.Spełniam jego życzenie jak zahipnotyzowana,nie znajdując siły, by się przeciwstawić.Kryształdostarcza mi lubieżnej przyjemności, którą jeszczepogłębia spoczywające na mnie spojrzenieLeonarda.Niczego już nie rozumiem, jestem 450/547bezbronna  w głowie mi się kręci, a rękom brak-uje siły.On patrzy na mnie przez chwilę, a potemuwalnia mnie od zabawki, chwyta mnie za udai wchodzi we mnie zdecydowanym ruchem.Jęczę,głośniej niż wcześniej. Wolisz tak, prawda?Z moich ust dobywa się wszystko mówiącyjęk.Wysuwa się ze mnie i wziąwszy na ręce,zanosi do łazienki.Woda dotarła już prawie dokrawędzi wanny.Schyla się, by zakręcić krani wrzuca do wody musującą kulkę o zapachupaczuli, która topi się, wypuszczając mnóstwopachnących bąbelków.Brawo, Leonardo.Ty za-wsze wiesz, co mi się spodoba.Biorę głęboki wdech i jako pierwsza zanurzamsię w pianie.On pożera mnie zmysłowymspojrzeniem, a potem usadawia się przodem domnie, sprawiając, że trochę wody wylewa się napodłogę.Moja wanna jest mała, sprzyja kontak-towi.Nasze nogi się splatają. 451/547W jego oczach rozpala się pożądanie, gdyzbliża się do mnie, by mnie pocałować.Ujmujew dłonie moją twarz i bierze sobie moje usta. Chodz tu  mruczy, sadzając mnie na sobieokrakiem.Głaszcze mały pieprzyk pod moją pier-sią i uśmiecha się do mnie. Za każdym razem,gdy o tobie myślę, myślę także o nim.Teraz go czuję.Znowu zagłębia się w mojemokre ciepło.Siedzę na nim spokojnie, a kiedy onatakuje, by wypełnić mnie całą, wyginam plecyw łuk z głośnym jękiem.Potem obejmuję jegogłowę i przyciskam ją do piersi, podsuwając musutki.Chcę czuć na sobie jego usta i chcę, bywiedział, jak mocno go pragnę.Poruszamy się w jednym rytmie w wąskiejprzestrzeni wanny, nasza skóra jest mokra i śliska,oczy szkliste od przyjemności, usta chciwie spijająrozkosz.A woda rozlewa się wokół nas.Nowy orgazm rozprzestrzenia się po moimciele, trawiąc moją duszę i ciało.Te emocje mnieprzerastają i czuję, że Leonardo także traci 452/547kontrolę.Dochodzimy jednocześnie, całując sięw usta.Należę do niego.A on jest mój, przynajmniejna tę jedną noc.Aazienkę wypełnia para.Woda powoli staje sięznowu przejrzysta, w miarę jak piana znika.Leżymy razem przez chwilę  ja na brzuchu,uwięziona między jego nogami, jak w miękkiejkołysce. Zmieniłaś się, Eleno, wiesz?  mówi, bawiącsię moimi włosami. Co masz na myśli? Kochasz się inaczej.Jesteś bardziej wyz-wolona, zmysłowa. To ty mnie odmieniłeś. Być może po części.Ale ja tylkowyciągnąłem na wierzch to, co i tak było w tobie.To niespodziewany komplement, którywypełnia mnie dumą i czułością.Nie wiedząc zabardzo, co powiedzieć, uciekam się do sarkazmu: 453/547 A więc zdam do następnej klasy, panieprofesorze?W odpowiedzi on wpycha mnie na chwilę podwodę, przyciskając ręką moją głowę.Wynurzamsię z okrzykiem i rzucam się na niego, by ugryzćgo w ramię.Zmiejemy się.Potem podnosi mnie nieco i przesuwa gąbkąpo moich plecach, masując mnie.Kiedy chce, po-trafi być niesamowicie łagodny.Zamykam oczyi rozluzniam się, pieszczona jego dłońmii dzwiękiem kropli spadających powoli do wody. Zostaniesz na noc?Te słowa wypłynęły mi na usta spontanicznie,zanim zdążyłam je zatrzymać.Obawiam się, żepopełniłam poważny błąd.Nie pyta się o tomężczyzny takiego jak on. Tak.Ze zdziwienia otwieram szeroko oczy.Niespodziewałam się takiej odpowiedzi.Na ogółkochankowie nie zostają na noc [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •