[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale kiedy się okazało, \e nie miał on \adnejrodziny, a nikt z ocalałych nie znał go poprzednio, przywłaszczył sobie osobowość Dermodarazem z jego plakietką.Teraz czuł, jak tę\eje na myśl, \e Stra\nik był tak blisko odkrycia jegosekretu.Zaraz jednak uznał, \e i tak nie robi to większej ró\nicy.Zabrnął ju\ za daleko. Widzę, \e miałem rację  powiedział Stra\nik, który uwa\nie go obserwował. Pańskietalenty wskazują na to, \e był pan kiedyś zdolnym, choć leniwym studentem przygotowującymsię do otrzymania Obywatelstwa Galaktyki, lecz znudziły pana takie suche i trudne wykłady jakhistoria innych światów, socjologia i etyka, podobnie jak i te wszystkie inne przedmioty, któretrzeba opanować, aby zrozumieć obcych i czasem wizualnie odra\ających współmieszkańcównaszego wszechświata, i nauczyć się z nimi współ\yć.Wobec tego poszukał pan ucieczkiw zgłębianiu historii Ziemi.Będąc studentem miał pan dostęp do kronik i ksią\ekniedozwolonych innym jako niebezpieczne, ale zamiast ocenić je właściwie, zaczął pan nimi \yć,snuć oparte na nich marzenia i tak dalej.U zwykłego kolonisty taka lekka dewiacja nie miałabyznaczenia  ciągnął psycholog. Ale pan był niedoszłym Obywatelem Galaktyki, który nazajęciach z psychologii i socjologii posiadł bardzo niebezpieczną wiedzę i umiejętnośćsterowania tłumem.Jak sądzę, mieszkańcy kolonii obudzili w panu romantyczne uczucia,podobnie jak rzeczywiste i zmyślone fakty z przeszłości, a ju\ wstąpienie do ich armii byłokrańcową głupotą.Ale teraz, kiedy przekonał się pan, \e zabijanie cywilizowanych istot nie jest anipodniecające, ani romantyczne, dlaczego nie chce pan okazać odrobiny rozsądku czy mo\e raczej człowieczeństwa i nie odwoła pan tego wszystkiego?Przez chwilę Dermod czuł, \e zaczyna się wahać.Zadał sobie pytanie, czemu miałby sięnara\ać na fizyczne niebezpieczeństwo i coraz większe psychiczne udręki, starając się za wszelkącenę uratować Plan? Zwłaszcza \e generał dostał pietra i wyglądało na to, i\ sam chętnie by sięwycofał.Z wywodów Stra\nika jasno wynikało, \e odwołanie wszystkiego byłoby jedyniesłusznym i logicznym krokiem.Ale zaraz przypomniał sobie, \e przecie\ mówi to Stra\nik,a wiadomo, \e Stra\nicy potrafią wmówić ka\demu cokolwiek zechcą. Traci pan tylko czas  powiedział Dermod.Wychylił się z auta i wydał rozkaz zatrzymaniakolumny.Kiedy powoli przeje\d\ali wzdłu\ niej z powrotem, megafony audiomistrzów milkłyjeden po drugim, a ciszę wypełniły odgłosy szurających nóg i prowadzonych półgłosem rozmów\ołnierzy zbierających się wokół transporterów.W tej ciszy głos Stra\nika zabrzmiałnienaturalnie głośno. Ale dlaczego?. Poniewa\ wszystko, co pan mówi, uwa\am za bez znaczenia odparł Dermod spokojnie.Jest pan hipokrytą, cała Stra\ to nic innego tylko banda hipokrytów, wyniosłych tyranów,którzy. Tyranów!  wybuchł Stra\nik. Ale\ jesteś wolny, człowieku! Ludzie mają teraz większąwolność ni\ kiedykolwiek w historii.Mogą robić, co tylko zechcą.Je\eli ktoś ma ochotę szybkimtruchtem udać się do piekła, to proszę bardzo, dostarczymy mu nawet konia, ale pod warunkiem,\e nie będzie ciągnął tam ze sobą nikogo wbrew jego woli.Tego nie tolerujemy. A co się dzieje, kiedy chcemy walczyć?  zapytał Dermod cierpko. Inspekcjanieprzyjaciela dopuszcza do walki tylko najsłabszych.Psycholodzy Stra\y niszczą potem doreszty ich morale i wszystko obraca się w zwykłą farsę, w której zostajemy wystawieni napośmiewisko.Pan to nazywa wolnością? Musi pan jednak przyznać, \e skrupulatnie przestrzegamy reguł gry  zaznaczył szybkoStra\nik. Poza tym, skoro ju\ nie da się wojen uniknąć, przyświeca nam w nich podwójny cel:dopilnować, aby jak najmniej ludzi zginęło, i strachem lub perswazją nauczyć \ołnierzy rozumu.Nic tak nie przywraca zdrowego rozsądku i poczucia rzeczywistych wartości jak grozba śmierci,zwłaszcza w przypadku chwiejnych, ulegających wpływom jednostek, które do tego stopnia dałysię omamić czyimś poczuciem krzywdy albo zranionej dumy, \e chcą jakoby toczyć o to wojnę.Przy czym zwykle ten, którego duma tak ucierpiała, nie wyrusza jakoś na front, kiedy zaczynająsię działania wojenne.Dermod zniecierpliwiony uciszył go ruchem ręki.Powiedział: My i nam podobni przedstawiciele innych gatunków na innych planetach to prześladowanamniejszość, którą chcecie wytępić, bo jesteśmy dumni, uparci i niezale\ni, co stanowi zródło waszej nieustannej irytacji. Myli się pan głęboko!  przerwał mu gwałtownie Stra\nik.Ka\dy z was mo\e zostaćObywatelem Galaktyki, pod warunkiem, \e skończy studia i potrafi bez konfliktów współ\yćz istotami pozaziemskimi. Większość z nas uwa\a, \e niewarta skórka za wyprawkę  uciął sucho Dermod,wprawiając rozmówcę w konsternację, co go bardzo ucieszyło.Chcąc zakończyć dyskusjęwyskoczył z samochodu i ruszył szybko z powrotem w kierunku środka kolumny [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •