[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Jeszcze nie widziałaś niespodzianki.Zobacz, co jest podmoim łóżkiem.Philippe przyniósł to dla ciebie, dobry chłopak.Schyliłam się i wyciągnęłam tę niespodziankę  pewien rodzaj łóżka na kółkach, tylkobez kółek, z materacem, który był dość cienki, ale za to czysty. Wypróbuj to posłanie  zachęciła mnie Ccile. Uważam, że jest wygodniejsze, niż nato wygląda.Posłusznie się położyłam i wyciągnęłam nogi.Och, jakże mi było dobrze.Chciałam przezchwilę odpocząć.Na pewno miałam jeszcze kilka minut.Tylko momencik& To była ostatniaświadoma myśl, jaką zabrałam ze sobą do krainy snu.Gdy się ocknęłam, przez chwilę myślałam, że jestem w domu.Zaraz tato zawoła, że mamjuż wstawać, bo spóznię się do szkoły.Potem uświadomiłam sobie, że to wcale nie mój dom,tylko Paryż, i że moja szkoła jest o kilkaset lat stąd.Mrugając, popatrzyłam w górę.Ccile stała obok mojego łóżka w świetle świecyi patrzyła na mnie z sympatią.W pierwszej chwili niemal jej nie poznałam.W szeleszczącejjedwabnej sukni o barwie antracytu była wysoka i piękna jak bogini, z błyszczącymi jasnoblondwłosami i perfekcyjnie uszminkowanymi na czerwono ustami.Tyle że różu na policzkach miałaza dużo, brwi uczernione zbyt silnie, a twarz stanowczo za jasno upudrowaną.Ale taki byłwłaśnie styl w tych czasach.Biała skóra była w siedemnastym wieku modna, choć wyglądałanienaturalnie. Która godzina?  zapytałam schrypniętym głosem. Dochodzi dziesiąta  powiedziała.Spojrzałam na nią z przerażeniem. Wieczorem? Oczywiście.Spałaś jak aniołek.Nie chciałam cię budzić.Poza tym nic nie straciłaś.Z muszkieterami lepiej nie spotykać się po ciemku.Ci panowie potrafią być szarmanccy, ale sąteż pozbawieni sumienia.Oni wszyscy myślą tylko o tym, żeby zaciągnąć w krzaki młodeniewinne dziewczęta.Zasłużyłaś na coś lepszego.Usiadłam oszołomiona.Najwyrazniej przespałam randkę w Ogrodzie Luksemburskim. W zamian możesz mi teraz towarzyszyć.  To miłe z twojej strony, ale nie mam dziś wieczorem ochoty na teatr.Zciśle biorąc, nie miałam ochoty na nic, poza tym, żeby się położyć i dalej spać.Czułamsię zupełnie rozbita i już na samą myśl, że jutro pójdę znowu do Złotego Koguta i przez całydzień będę kelnerować, wszystko zaczynało mnie boleć dwa razy bardziej. Och, nie, dziś wieczorem nie ma przedstawienia.Wybieram się na soire3 do markizyde Rambouillet.Ccile spojrzała na mnie wyczekująco  najwyrazniej należało znać tę markizę. Przykro mi, ale jeszcze nigdy nie słyszałam tego nazwiska.Kto to jest? Catherine prowadzi najbardziej wzięty salon w Paryżu.Ludzie zabijają sięo zaproszenia. A więc& ekhm, mówiąc salon, nie masz chyba na myśli czegoś& no wiesz, czegośzakazanego.Ccile uśmiechnęła się szeroko. Och.Myślisz o pejczach i innych ukrytych skłonnościach.Pisałabyś się na coś takiego? W żadnym wypadku. A więc się nie martw.U Catherine spotykają się jedynie godne szacunku osoby, a tespotkania służą wyłącznie rozwojowi duchowemu.Rozmawia się o literaturze, teatrze,malarstwie i muzyce.I salon naprawdę oznacza salon, w bardzo eleganckim pałacu przy rueSaint Thomas du Louvre, w Htel Rambouillet.A najlepsze jest to, że Catherine nie uznajegranic społecznych, właśnie to czyni te spotkania tak niezwykłymi i tak popularnymi.Szlachtadyskutuje z prostymi mieszczanami, nikt nie jest wykluczany.Wręcz przeciwnie, zróżnicowanepochodzenie gości robi wielkie wrażenie szczególnie na wysoko postawionych osobach.Nieuwierzysz, kto należy do grona stałych bywalców!  Ccile zrobiła krótką dramatyczną pauzę.Kardynał Richelieu we własnej osobie!Nagle zupełnie się rozbudziłam. Dziś wieczorem też będzie? Najprawdopodobniej.Kardynał rzadko opuszcza te spotkania.Uwielbia prowadzićambitne dysputy z uczonymi, inteligentnymi ludzmi, a nigdzie indziej nie znajdzie ich tylu narazna tak małej przestrzeni.Przypomniały mi się słowa Philippe a:  A kardynał nie zrobi w Paryżu kroku bez swojejgwardii przybocznej.A więc zapewne pojawi się na tej imprezie ze swoimi stałymi ochroniarzami.Z czego można było wnioskować, że Sebastiano też tam będzie.Zerwałam się z posłania. Idę z tobą  oznajmiłam zdecydowanie. Możesz mnie tak po prostu zabrać? Oczywiście!  Oczy Ccile lśniły z podekscytowania. I to tak, jak stoisz, w skromnymcodziennym ubraniu, z nieumalowaną twarzą [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl