[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pozwoliłem ci pójść do szkoły oddalonej cztery godziny jazdy od domu,żebyś poczuła się wolna.Pamiętaj o naszej umowie. Tak, tak. Usiadłam na łóżku i jęknęłam. Albo wezmiesz się do roboty, albodo widzenia.Jego chichot mnie uspokoił. Właśnie.Nie radzisz sobie z bólem tak, jak trzeba.Powinnaś przestać braćantydepresanty, nie możesz być taka skryta.Na litość boską, Kiersten, maszosiemnaście lat! Jestem stara. Jesteś dzieckiem. Wyobrażałam sobie, jak krąży po kuchni. Korzystajz życia.Wyjdz na piwo, ale tylko jedno.Oszukaj śmierć, bo oni tego nie zrobili.Przebiegnij się nago po akademiku.Zrób coś.Wszystko jest lepsze od gapienia sięw cholerną ścianę, jak to robiłaś przez ostatnie dwa lata.1 Oglądałeś  Doktora Phila ?  Może  roześmiał się. Chodzi o to, że musisz zacząć żyć.Po raz pierwszy ktoś mi na to pozwolił.Odkąd pamiętam, czułam, że muszęcierpieć, bo oni cierpieli.Głupie, prawda? Ale konstrukcja ludzka jest głupia.Zadręczamy się po to, żeby poczuć się lepiej  to właśnie robiłam.Zadręczałam się,bo to było niesprawiedliwe. Przestań  sarknął wujek Jo. Co mam przestać? Myśleć. Ja nie& Właśnie, że tak  westchnął i ciągnął cichym, spokojnym głosem:  Kochanie,twoi rodzice chcieliby, żebyś robiła różne szalone rzeczy.Oni ryzykowali.Ty sięzadręczasz, ale musisz wiedzieć, że nadmierna ostrożność nie ochroni cię przedzłem.I tu dochodzimy do sedna rzeczy.Byłam przerażona.Czułam, że muszę wszystko kontrolować.Jeśli będę miałakontrolę nad tym, co jem, co na siebie zakładam, jak się zachowuję i z kimrozmawiam, nie podzielę ich losu. Kochali cię  podkreślił.Słowa utknęły mi w gardle. Chcieliby, żebyś żyła.Starałam się panować nad emocjami. A jeśli nie będę żyć? Jeśli umrę?  Czułam nadciągający mrok.Usiadłam nałóżku i włożyłam głowę między kolana.Lekarz zawsze mi powtarzał, że niepokójto forma depresji.Nie wierzyłam mu, ale w ciągu ostatnich dwóch lat niepokóji depresja były moimi jedynymi przyjaciółmi.Może dlatego Wes próbował mniezmotywować. %7łyj  wychrypiał wujek Jo. Schrzań coś.Zostań aresztowana.Niech cięprzyłapią, jak bierzesz narkotyki.Słysząc to, roześmiałam się. Chcę tylko wiedzieć, że nic ci nie jest. Nic mi nie jest, wujku Jo, naprawdę.Wiesz, że jesteś najgorszym rodzicem naświecie?Westchnął i zachichotał. Albo najlepszym.Zależy, jak na to spojrzeć. Właśnie kazałeś mi sięgnąć po narkotyki.Na chwilę w słuchawce zapadła cisza. Tylko nie mów cioci  odparł w końcu. Bez obaw. Dobra, dzieciaku  rzucił na zakończenie.Nasze rozmowy nigdy nie byłydługie.Wujek Jo nie był zbyt rozmowny, więc byłam zaskoczona tym, co mi dziś powiedział. Zrób coś głupiego. Dzięki za rozmowę, wujku Jo. Po to tu jestem.Rozłączyłam się i spojrzałam na drzwi.Zrobić coś głupiego? W porządku.Zamierzałam zrobić coś szalonego.Zanim zdążyłam zmienić zdanie, wybiegłam nakorytarz, pognałam po schodach i stanęłam przed drzwiami do pokoju Wesa.Bałam się, że serce wyskoczy mi z piersi, kiedy zapukałam raz, drugi i trzeci. Chwileczkę  usłyszałam jego głos.Drzwi się otworzyły i zobaczyłam Wesa, który uśmiechał się od ucha do ucha. Mam gdzieś listę. Wiem, już to mówiłaś. Zrobiłam swoją. Mówiąc to, zadziornie zadarłam brodę. Tak?  Splótł ramiona i chichocząc, oparł się o futrynę. I co na niej jest? Nie mogę ci powiedzieć.Zciągnął brwi. Muszę ci pokazać. Rozumiem  odparł powoli.Przymknął oczy i rozciągnął usta w seksownymuśmiechu. W takim razie pokaż mi.Cholera.Spociłam się.Nie mogłam stchórzyć.Wujek Jo chciał, żebym zrobiłacoś szalonego? Proszę bardzo.Stanęłam na palcach i musnęłam wargami ustaWesa.Byłam tak zdenerwowana, że czułam, jak drżę, i niemal natychmiast chciałamsię cofnąć.Jednak Wes ujął mnie pod brodę i spojrzał mi w oczy. Ja też mam swoją listę, wiesz?  oświadczył. Naprawdę?  Czując go tak blisko siebie, nie mogłam wprost oddychać. Tak. Tym razem to on mnie pocałował.Wodził językiem po moich wargach,jakby chciał, żebym je rozchyliła, wiedziałam jednak, że z chwilą, gdy to zrobię,nie będę w stanie go odepchnąć i ta świadomość mnie przerażała. Otwórz się. Delikatnie chwycił zębami moją wargę. Nie skrzywdzę cię.A jednak to robił.Każda chwila spędzona w jego towarzystwie była dla mnie jakkubeł zimnej wody.Nie wiedziałam, w co wierzyć i czy mogę mu zaufać.Czymożna zaufać komuś tak pięknemu? Tak utalentowanemu? Tak idealnemu?Jego ręce ześlizgnęły się po moich ramionach, przyprawiając mnie o dreszcze.Poczułam na twarzy jego oddech.Z trudem łapałam powietrze.I nagle wszystkoprzepadło.Przywarł ustami do moich ust, nasze języki dotykały się i smakowały.Jęknęłam, a on coś mruknął i objął mnie mocniej.Z tego, co było potem, pamiętam tylko to, że znalezliśmy się w jego pokoju,drzwi zatrzasnęły się za nami, a dłonie Wesa spoczywały na moich biodrach.Zachwiałam się i nachyliłam w jego stronę.Nie do końca wiedziałam, czegowłaściwie chcę, ale pragnęłam być blisko niego. Wes się odsunął; oddychał ciężko.Przełknął ślinę, odwrócił się i zaklął. Przepraszam.Przepraszał? Za to, że mnie pocałował? Podeszłam do drzwi, otworzyłam je, aleon szarpnięciem zatrzasnął je z powrotem.Odwróciłam głowę, poczułam na szyijego gorący oddech, a chwilę pózniej usta.Zamknęłam oczy.Jego dotyk sprawiałmi rozkosz.Było mi tak dobrze, że miałam ochotę krzyczeć.Nigdy dotąd niezbliżyłam się aż tak bardzo do drugiej osoby.Nigdy nie czułam takiego przypływuadrenaliny jak wtedy, gdy nasze języki się spotkały, a jego palce pieściły mojebiodro. Zostań  szepnął schrypniętym głosem. Zostań ze mną. W twoim pokoju? Nie.Na dachu  roześmiał się cicho. Tak, w moim pokoju [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •