[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nikomunie jest teraz potrzebny, w końcu jest noc.Owinąłem go w koc, żeby nikomu nieprzyszły do głowy niepotrzebne myśli.Pesik porusza uszami, a jego nozdrza drżą odnatłoku zapachów miasta.Na skraju lasku poniżej ryneczku, przy drodze za miasto zsuwam z wózka osłonę.Zciągam Pesikowi obrożę i luzuję szelki, które trzymały go w wózku.Leży w środkuzwinięty w kłębek, czarny i nagi, i trzęsie się, pojedyncza śnieżynka opada powoli najego czarny grzebień i wnet spływa łzą.- Idz - szepczę.- Idz.Pesik drży teraz jeszcze gwałtowniej, czuję to drżenie w rękach, gdy stawiam go naśniegu, obracam wózek i ruszam z powrotem do miasta, powstrzymując się, żeby niespojrzeć za siebie.Zcieżka skrzypi mi żałośnie pod stopami.Naraz z tym skrzypieniem miesza się innyodgłos, wściekłe drapanie pazurami, i nie zdążyłem się nawet obrócić, a już jakiś zwierzz silą tygrysa uderza mnie w prawe udo.Pesik wiesza mi się wszystkimi czterema łapami na nodze i spogląda w górę, i jegospojrzenie jest tak intensywne, że odczuwam je jak uderzenie.Z krtani wydobywają musię krótkie miauknięcia.Drży tak mocno, że rezonans wytrąca mnie z równowagi.Nie przeżyje zimy.Jest nagi i to ja go rozebrałem.B 140 Mikael Agricola, przedmowa do fińskiego przekładu Psałterza, 1551Y chylki takoż na nyeich żertwy brali Bo szye z wdowy kładli itheż o nye ftali.Zaż fzye ten naród nye zowye pfzeklętem, czfoż szye jim modli ywierzy iak we szwyęte.Do tego ich fzatan zez grzechem przywyęli, azim szye klanyacz i wierzyć poczęli.B 141 AniołLustro leży na dywanie w przedpokoju.Nie podnoszę go, lecz zdyszany przykucamobok i tak pozostaję; nie wiem, co robić, nie znajduję żadnej sensownej choreografii.Koc jest znów na sofie.Pesik jeszcze się trochę trzęsie, ale wyraznie się uspokaja.Oparł się plecami o grzejnik, ogon drży nieznacznie niczym igła czułego instrumentu.A potem przychodzi do przedpokoju, ostrożnie, dziwiąc się mojemu znieruchomieniui zwieszonej na piersi głowie.Lustro jest jak mała okrągła kałuża na puszystymdywanie.Pochylam się nad lustrem, w którym uwidacznia się moja twarz.Obok niej wynurza sięmniejsza, ciemna i jajowata, a w jej czerwono-żółtych oczach skrzy się ciekawość.Pesik ostrożnie bada łapą lustro.Patrzy na mnie, a potem znów na zwierciadło.Odsłaniazęby i cofa się szybko, gdy troll w lustrze odpowiada na jego grymas, ale potempodkrada się z powrotem do krawędzi lustra i znów bada łapą zimne szkło.Patrzymy na siebie, ja i troll; światło lampy roztacza wokół mojej głowy jasną poświatęi Pessi rysuje się obok mnie czarnym konturem; patrzymy na siebie i w lustro, i nasiebie.H 142 Eino Leino, Troll Ciemności.Zpiewy panieńskie, druga seria, 1916Raz surowy Troll Ciemności poczuł słońca powrótrychły na lapońskie połoniny, na wiosenneponowiny.Myśl o zbrodni mąci w głowie:  Ja to słońce snadz zabiję,zgładzę przecie przykre światło, w święte imię ciemnejnocy, co się w moim sercu mroczy".Trolle słońca nienawidzą.Poszedł troll na połoninę, gdzie płomień polarnej zorzypożogę na niebie nieci, usta uśmiechem ugładził: Szczęście moje niepojętsze, radość moja bardziej błoga,nad bogów światła biesiady, nad dzieci ich pląsy ipieśni".Noc szeroką była wkoło.B 143 Zalśniły w mroku kryształy, jak klątwa w sercu posępnym,morze pobladłe zawyło, jak jadem myśli zatrute, podniosła sięśnieżna puszcza, z ziemi od śmierci ciężarnej, niczym mężapomsta zimna, nienawiścią lśniąca klinga.Zaśmiał się Troll Ciemności:  Wychylże swą szyję, słońce,sczezniesz snadnie tu po stokroć, tysiąc toporów cię strupi!".W dali jutrznia zajaśniała.I wtem poczuł Troll Ciemności, że mu serce młotem wali,łapami się w głowę wczepił:  Dokąd myśli moje dążą?" [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •