[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Myślisz, że jestem nie tylko stara, ale i ślepa? - Czerwone plamywykwitły na policzkach Maeve.- Płonęłam ze wstydu, widząc, jak sięobłapiacie publicznie!- Tańczyliśmy - powiedziała Brianna.Czuła, jak wargi jej sztywnieją ibledną.- Uczyłam go kroków.- Widziałam, co widziałam.I pytam cię teraz, czy mu się oddałaś?- Czy.? - Kłębek różowej wełny stoczył się na podłogę.- Jak możeszmnie o to pytać?- Jestem twoją matką i mogę cię spytać, o co mi się spodoba.Już półwsi mówi o tym, że jesteś tu sama z mężczyzną, noc w noc. Zrodzona z lodu 90- Nikt o tym nie mówi.Prowadzę pensjonat, a on jest gościem.- Wygodna wymówka, by grzeszyć - oto, co ci powiedziałam, kiedyuparłaś się prowadzić ten interes.- Pokiwała głową, jakby obecność Graysonautwierdziła ją tylko w tym przekonaniu.- Nie odpowiedziałaś na moje pytanie,Brianno.- I nie powinnam odpowiadać, ale zrobię to.Nie oddałam się ani jemu,ani nikomu.Maeve odczekała chwilę, po czym skinęła głową.- Nigdy nie byłaś kłamczuchą, więc ci wierzę.- Nie obchodzi mnie, czy wierzysz, czy nie.- Przemówił przez niągniew.Kolana pod nią drżały, kiedy podniosła się z fotela.- Myślisz, że jestemdumna i szczęśliwa z tego, że nie zaznałam miłości, że nie znalazł się nikt, ktoby mnie pokochał? Wcale nie pragnę przeżyć życia samotnie, bez końca szyjącubranka dla dzieci innych kobiet.- Nie podnoś na mnie głosu.- Jakie to ma znaczenie? - Brianna zaczerpnęła głęboko powietrza,pragnąc zachować spokój.- Pomogę Lottie przy herbacie.- Zostaniesz tutaj.- Maeve zacisnęła surowo usta.- Powinnaś dzię-kować Bogu na kolanach za życie, jakie prowadzisz.Masz dach nad głową iwłasne pieniądze.Może nie podoba mi się sposób, w jaki je zarabiasz, aleprzyznaję, że odniosłaś mały sukces w czymś, co wielu ludzi uznałoby zagodziwy sposób zarabiania pieniędzy.Myślisz, że mąż i dzieci potrafią ci tozastąpić? Przyjmij do wiadomości, że się mylisz.- Maeve, o co znowu zadręczasz tę dziewczynę? - Lottie weszła dobawialni i postawiła na stole tacę z zastawą do herbaty.- Nie wtrącaj się, Lottie.- Proszę! - Powiedziała Brianna chłodno, spokojnie.- Pozwól jejskończyć.- Oczywiście, że skończę.Miałam kiedyś coś, co mogłam nazwaćwłasnym.I straciłam to.- Usta Maeve zadrżały, ale zacisnęła je szybko.-Straciłam szansę zostania kimś, kim chciałam być.%7łądza, namiętność, grzech.Z dzieckiem w brzuchu, kim mogłam zostać, jeśli nie żoną?- %7łoną mojego ojca - powiedziała Brianna z wolna.- Poczęłam dziecko w grzechu i zapłaciłam za to całym swoim życiem.- Poczęłaś dwoje dzieci - przypomniała jej Brianna.- Tak.Pierwsze, twoja siostra, jest naznaczona.Zawsze była rozwy-drzona i taka już zostanie.Ale ty byłaś dzieckiem małżeństwa i obowiązku.- Obowiązku?Z dłońmi wspartymi na oparciach fotela, Maeve pochyliła się w przód.W jej głosie brzmiała gorycz. Nora Roberts 91Myślisz, że pragnęłam, by mnie dotknął? Myślisz, że byłoby miprzyjemnie przypominać sobie, dlaczego nigdy nie dostanę tego, czegopragnęłam najbardziej? Ale Kościół mówi, że małżeństwo powinno zaowo-cować dziećmi.Wypełniłam więc swój obowiązek.- Obowiązek - powtórzyła Brianna i poczuła, jak ogarnia ją chłód.-Bezuczucia, bez przyjemności.Więc tak się poczęłam?- Kiedy dowiedziałam się, że jestem z tobą w ciąży, nie było jużpotrzeby, by spać z nim w jednym łóżku.Odcierpiałam jeszcze jeden poród idziękowałam Bogu, że był moim ostatnim.- Nie sypiałaś z nim.Przez te wszystkie lata.- Postanowiłam, że nie będzie więcej dzieci.Rodząc ciebie, zrobiłamwszystko, by zmazać swój grzech.Nie masz w sobie porywczości Maggie.Jesteś chłodna, opanowana.To ci pozwoli zachować czystość, chyba żepozwolisz się skusić jakiemuś mężczyznie.Omal tak się nie stało z Rorym.- Kochałam go.- Ze złością stwierdziła, że chce jej się płakać.Nadojcem, pomyślała, i nad kobietą, którą kochał i której się wyrzekł.- Byłaś dzieckiem, - W ten sposób Maeve skwitowała młodzieńcząmiłość córki.- Ale teraz jesteś kobietą, dość ładną, by przyciągnąć uwagęmężczyzny.Chcę, żebyś pamiętała, co może się wydarzyć, jeśli dasz sięomamić.Ten tam, na górze, odejdzie i nawet się nie obejrzy.Zapomnisz o tym,a wylądujesz sama, z dzieckiem rosnącym pod fartuchem i ze wstydem wduszy.- Tak często się zastanawiałam, dlaczego nie ma miłości w tym domu.-Brianna odetchnęła głęboko, próbując opanować drżenie głosu.-Wiedziałam,że nie kochasz taty, że po prostu nie możesz.Ta świadomość bolała.Ale kiedydowiedziałam się od Maggie o twojej karierze, o tym, że chciałaś śpiewać imusiałaś się tego wyrzec, pomyślałam, że cię rozumiem i mogę ci współczuć.- Nigdy nie zrozumiesz, co to znaczy stracić jedyną rzecz, jakiej w życiupragnęłaś.- Nie, nie zrozumiem.Ale nie mogę również zrozumieć kobiety, któranie ma miłości w sercu dla własnych dzieci.- Brianna podniosła dłonie dopoliczków.Ale nie były mokre.Były suche i zimne jak marmur.- Zawszewiniłaś Maggie za to, że przyszła na świat.Teraz rozumiem, że byłam dlaciebie tylko obowiązkiem, rodzajem pokuty za grzech.- Wychowałam cię troskliwie - zaczęła Maeve.- Troskliwie.To prawda, nigdy nie podniosłaś na mnie ręki, choćkarałaś Maggie.To cud, że nie nauczyła się mnie nienawidzić.Wobec niejpozwalałaś sobie na gniew.Wobec mnie stosowałaś tylko zimną dyscyplinę.Metoda okazała się skuteczna.Uczyniła z nas to, czym jesteśmy teraz.Usiadłabardzo powoli, podniosła robótkę. Zrodzona z lodu 92-Chciałam cię kochać.Pytałam samą siebie, dlaczego nie potrafię ci daćczegoś więcej niż lojalność i wypełnianie obowiązku.Teraz rozumiem, że niebyła to moja wina, lecz twoja.- Brianno ! - Rozgniewana i głęboko wstrząśnięta Maeve podniosła się zfotela.- Jak możesz mówić takie rzeczy? Chciałam cię tylko ostrzec, ochronić.- Nie czuję potrzeby ochrony.Jestem sama.Jestem dziewicą, dokładnietak, jak sobie życzyłaś, Siedzę i dziergam kocyk dla dziecka innej kobiety, niepierwszy i nie ostatni.Mam swoją pracę.Nic się nie zmieniło, mamo, prócztego, że nie czuję już wyrzutów sumienia.Będę dawała ci tyle, ile dawałamdotąd, ale przestanę już oskarżać się o to, że nie potrafię dać więcej.Podniosła suche oczy na Lottie.- Nalejesz herbatę? Chcę ci opowiedzieć o wycieczce, na jaką wybie-rzecie się wkrótce z matką.Byłaś kiedyś we Francji?- Nie.- Lottie przełknęła kłąb waty, który urósł jej w gardle.%7łal jej byłoserdecznie obu kobiet.Spojrzała ze współczuciem na Maeve, nie wiedząc, jakją pocieszyć.Westchnęła i nalała herbaty do filiżanek.- Nie -powtórzyła.-Nigdy tam nie byłam.Pojedziemy tam?- Tak, - Brianna poruszała rytmicznie drutami.- Już wkrótce.Jutroporozmawiam o tym z Maggie.- Dostrzegła współczucie w oczach Lottie iuśmiechnęła się z wysiłkiem.- Musicie kupić sobie bikini.Została nagrodzona śmiechem.Lottie postawiła przed nią filiżankę idotknęła jej chłodnego policzka.- Kochana dziewczynka - szepnęła.Do Blackthorn zjechała na weekend rodzina z Helsinek.Brianna miałapełne ręce roboty z przygotowaniem pokoi i posiłków dla trojga dzieci i ichrodziców [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl