[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.PomyliÅ‚a siÄ™.Rand pokwitowaÅ‚ odbiór przesyÅ‚ki.Po chwili, prze­czytawszy list, cisnÄ…Å‚ go z wÅ›ciekÅ‚oÅ›ciÄ… na biurko.- Cholera jasna! Co za sukin.- O co chodzi? - spytaÅ‚a Lucy, zanim dokoÅ„czyÅ‚przekleÅ„stwo.- Sprawa Turnenbillów.- Na nic takiego nie trafiÅ‚am w tym tygodniu.- MiaÅ‚aÅ› szczęście.Psiakrew, poÅ›wiÄ™ciÅ‚em jej wiÄ™­cej czasu i wysiÅ‚ku niż jakiejkolwiek innej sprawie.- Wykonujesz jÄ… pro publico bono?- Dlaczego siÄ™ tak dziwisz?Nie dziwiÅ‚a siÄ™, po prostu wolaÅ‚a, żeby tego nierobiÅ‚.To, iż czasem przyjmowaÅ‚ sprawy, za które niebraÅ‚ honorarium, czyniÅ‚o go jeszcze bardziej atrakcyj­nym w jej oczach.- Co to za sprawa? - spytaÅ‚a.- Liz Turnenbill, lat trzydzieÅ›ci osiem, wdowa ROMANS Z SZEFEM 157z trójkÄ… maÅ‚ych dzieci.Cierpi na artretyzm, jest nie­zdolna do pracy.ByÅ‚a żonÄ… Toma Tumenbilla, któregorodzina zbiÅ‚a fortunÄ™ na ropie.Pół roku temu Tom zgi­nÄ…Å‚ w wypadku samochodowym.Od lat Tom i Lizutrzymywali siÄ™ z dywidend z funduszu powiernicze­go, który ustanowili dla swojego syna starzy Turnen-billowie i którego nie unieważnili, kiedy Tom wstÄ…piÅ‚w zwiÄ…zek małżeÅ„ski.- DomyÅ›lam siÄ™, że nie przepadali za synowÄ…?- ZgadÅ‚aÅ›.Nie byÅ‚a bogatÄ…, dobrze wychowanÄ… pa­nienkÄ… z dobrego domu, jakÄ… wymarzyli sobie dla sy­na.Powiedzieli mu, że nigdy jej nie zaakceptujÄ… i do­trzymali sÅ‚owa.Ani razu nie widzieli wÅ‚asnych wnu­ków.- Niesamowite.- To jeszcze nie wszystko.Tom zostawiÅ‚ testament.WpÅ‚ywy z funduszu powierniczego oraz to, co w przy­szÅ‚oÅ›ci miaÅ‚ odziedziczyć, zapisaÅ‚ w spadku Liz i dzie­ciom.Po jego Å›mierci rodzice anulowali ustanowionydla syna fundusz powierniczy.Liz z dziećmi zostaÅ‚abez grosza.- No i oczywiÅ›cie sporzÄ…dzili nowe testamenty,wykluczajÄ…c z nich Toma, a tym samym jego żonÄ™i dzieci.- WÅ‚aÅ›nie.- A ponieważ ona jest niezdolna do pracy z po­wodu artretyzmu.- %7Å‚yje z dziećmi w skrajnej nÄ™dzy.Do niedawnamieszkaÅ‚a w domu, który kiedyÅ› należaÅ‚ do babki To­ma, ale Turnenbillowie kazali jÄ… stamtÄ…d usunąć.To. 158 VICTORIA PADE- skinÄ…Å‚ gÅ‚owÄ… na przesyÅ‚kÄ™, którÄ… przed chwilÄ… do­starczono - jest odpowiedz na moje ostatnie pismo.OczywiÅ›cie wolno im zmienić testament, tak by Lizz dziećmi niczego po nich nie odziedziczyÅ‚a; temu aku­rat nie mogÄ™ przeszkodzić.WalczÄ™ jednak o to, abysÄ…d nie pozwoliÅ‚ im na unieważnienie funduszu po­wierniczego.PieniÄ…dze z funduszu starczyÅ‚yby Liz najedzenie, czynsz, a w przyszÅ‚oÅ›ci na edukacjÄ™ dzieci.- Gra wydaje siÄ™ warta Å›wieczki.- Problem w tym, że muszÄ™ przejrzeć tony mate­riałów, aby przygotować siÄ™ do rozprawy, która zostaÅ‚awyznaczona, podejrzewam, że nieprzypadkowo, na po­niedziaÅ‚ek rano, w przeciwnym razie przegram sprawÄ™.A jeÅ›li przegram, Liz z dzieciakami nigdy nie dostanietego, co jej siÄ™ należy.- WiÄ™c chciaÅ‚byÅ›, żebym zostaÅ‚a dziÅ› dÅ‚użej w pra­cy i ci pomogÅ‚a?Rand uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ - po raz pierwszy w ciÄ…gu dzi­siejszego dnia.- Nie planowaÅ‚em tego.Ale jeżeli siÄ™ zgodzisz, je­Å¼eli przekopiemy siÄ™ przez stosy ksiÄ…g; i różnych akt,w trakcie weekendu zdążę siÄ™ przygotować do roz­prawy.Rand podniósÅ‚ rÄ™kÄ™, jakby chciaÅ‚ powstrzymać jejsprzeciw, a przecież jeszcze nic nie powiedziaÅ‚a, nawetnie otworzyÅ‚a ust.- Wiem.Chodzi ci o Maksa.Może wiÄ™c zadzwo­nimy do Sadie, poprosimy jÄ…, żeby odebraÅ‚a maÅ‚egoz przedszkola i przyjechaÅ‚a z nim tutaj? ZamówimyulubionÄ… potrawÄ™ Maksa, bez wzglÄ™du na to, co by ROMANS Z SZEFEM 159niÄ… byÅ‚o, i zjemy w czwórkÄ™ kolacjÄ™.Pobawisz siÄ™z synem, potem Sadie zabierze go do domu i poÅ‚ożyspać, a my dokoÅ„czymy pracÄ™.- Na normalne godziny urzÄ™dowania czÅ‚owiek niema co tu liczyć, prawda? Nic dziwnego, że moja ciotkanie chciaÅ‚a wrócić do pracy, nawet tymczasowo.Rand wzruszyÅ‚ ramionami.- Co ja na to poradzÄ™? Na tym polega metoda dzia­Å‚ania Turnenbillow czy raczej ich prawników: próbujÄ…zÅ‚apać mnie z rÄ™kÄ… w nocniku.Ale nie uda im siÄ™ tasztuczka.Nie pozwolÄ™ im wygrać.Liz i dzieci majÄ…prawo do pieniÄ™dzy po Tomie.To ostatecznie przekonaÅ‚o Lucy.WiedziaÅ‚a, że ko­lejny wieczór spÄ™dzony w towarzystwie Randa byÅ‚bydla niej bardzo niewskazany, z drugiej strony wiedzia­Å‚a, że mu nie odmówi.- MyÅ›lisz, że to dobry pomysÅ‚? - spytaÅ‚a.- Toznaczy zaproszenie tu Maksa? On jest jak sÅ‚oÅ„ w skÅ‚a­dzie porcelany, może coÅ› stÅ‚uc, poplamić.- I co z tego? Dziecko to dziecko, ma swoje prawa.PopatrzyÅ‚a na niego z powÄ…tpiewaniem, jakby niedowierzaÅ‚a temu, co mówi, ale w koÅ„cu skinęła gÅ‚owÄ….- No dobrze, jednakże sam musisz zadzwonić doSadie.Ja nie mam odwagi znów jÄ… prosić o przysÅ‚ugÄ™.- W porzÄ…dku.Ona mnie kocha - oznajmiÅ‚ tonemczÅ‚owieka, który Å›wiadom jest swego uroku i jego mo­cy oddziaÅ‚ywania.-A ty w tym czasie poszperaj w.Nie, sprawdz w Internecie.Jeżeli nie uda nam siÄ™znalezć nic przydatnego, po wyjÅ›ciu Sadie i Maksa po­jedziemy do biura.InteresujÄ… nas orzeczenia sÄ…du do- 160 VICTORIA PADEtyczÄ…ce spadków i funduszy powierniczych, najlepiejwydane po sześćdziesiÄ…tym drugim roku.Musimyznalezć jakiÅ› precedens.- Tak jest, szefie.- ZasalutowaÅ‚a jak żoÅ‚nierz nasÅ‚użbie i ponownie uruchomiÅ‚a komputer.MiaÅ‚a nadziejÄ™, że wieczorem i w nocy ich wza­jemne relacje pozostanÄ… takie same jak za dnia: chÅ‚odnei oficjalne.- JesteÅ› pewna, że nie mogÄ™ siÄ™ na tym pohuÅ›tać?- spytaÅ‚ Maks, wskazujÄ…c na dużą rzezbÄ™ w przedpo­koju, która koÅ‚ysaÅ‚a siÄ™ niczym wahadÅ‚o.- Absolutnie pewna.Nie możesz i już - odpowie­dziaÅ‚a Lucy, chyba po raz setny od przyjÅ›cia syna.ZagoniÅ‚a chÅ‚opca z powrotem do salonu, w którymSadie z Randem siedzieli przy stole, pijÄ…c kawÄ™.Nagle chÅ‚opiec wbiÅ‚ oczy w wiszÄ…cy na Å›cianie ob­raz abstrakcyjny.- Kiedy ja tak malujÄ™ w przedszkolu, panna Va-nessa daje mi czystÄ… kartkÄ™ i mówi, żebym zaczÄ…Å‚ odnowa.Bo rysunek musi coÅ› przedstawiać, nie możebyć bohomazem.- NastÄ™pnym razem, jak ci tak powie, poproÅ› jÄ…,żeby nie tÅ‚umiÅ‚a twojej weny twórczej - poradziÅ‚ muRand.- Ona mnie nie bije - zaprotestowaÅ‚ chÅ‚opiec, któryalbo zle coÅ› usÅ‚yszaÅ‚, albo nie znaÅ‚ sÅ‚owa  tÅ‚umić" i zin­terpretowaÅ‚ je po swojemu.Rand z Sadie wybuchnÄ™li Å›miechem.- TÅ‚umić i tÅ‚uc to nie to samo, niedzwiadku - wy- ROMANS Z SZEFEM 161jaÅ›niÅ‚a Lucy.- TÅ‚umić to znaczy hamować, powstrzy­mywać.Maks przeszedÅ‚ do nastÄ™pnego dzieÅ‚a sztuki - dostojÄ…cej w rogu rzezby, niby abstrakcyjnej, a jednakprzywodzÄ…cej na myÅ›l nagi kobiecy tors.- Dlaczego ta pani nie ma ubrania?Najwyrazniej rzezba byÅ‚a mniej abstrakcyjna, niżim siÄ™ wydawaÅ‚o.- Chcesz zobaczyć rybki, Maks? - Rand usiÅ‚owaÅ‚zająć uwagÄ™ chÅ‚opca czymÅ› innym.- A przy okazji.znalazÅ‚em coÅ›, co może ci siÄ™ spodobać.Chodzmy dosypialni.Ty sobie obejrzysz akwarium, a ja wydobÄ™dÄ™z szafy niespodziankÄ™, którÄ… mam dla ciebie.Nie trzeba byÅ‚o chÅ‚opca prosić dwa razy [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •