[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Usłyszał, jak bestia biegnie, skacze ku niemu, i próbował się dzwignąć, podnieść nanogi, lecz kostka odmówiła posłuszeństwa, odrętwiała i bolesna, i nim zdą\ył powstrzymaćupadek, znów runął.Poleciał ze stopnia w bok od kamiennej ściany, w przepaść, koziołkującw powietrzu, z koszmarnej, niewyobra\alnej wysokości.I kiedy tak spadał, miał nieodparte wra\enie, \e usłyszał głos dobiegający mniej więcejod strony szarej bestii.Głos nale\ał do panny Lupescu. - Och, Nik! - zawołała.Przypominało to wszystkie nawiedzające go sny o spadaniu.Przera\ający lot, zbli\aniesię do ziemi.Miał wra\enie, \e jego umysł jest zdolny objąć tylko jedną myśl, tote\ w jegogłowie konkurowały o uwagę słowa:  ten wielki pies to naprawdę panna Lupescu" i  Zarazuderzę o skałę i się rozbiję".Coś owinęło się wokół niego, spadając z tą samą prędkością co on.A potem rozległ sięgłośny trzepot skórzastych skrzydeł i wszystko zwolniło.Ziemia nie pędziła ju\ ku niemu.Skrzydła uderzyły mocniej.Unieśli się lekko i teraz w głowie Nika pulsowała tylkojedna myśl: ja latam! I rzeczywiście.Wyciągnął szyję.Nad sobą ujrzał ciemnobrązowągłowę, idealnie łysą, z głęboko osadzonymi oczami wyglądającymi jak polerowane kawałkiczarnego szkła.Nik wydał z siebie skrzekliwy okrzyk, znaczący  ratunku" w mowie nocnoskrzydłych.Jego zbawca uśmiechnął się w odpowiedzi i zahukał basowo.Sprawiał wra\eniezadowolonego.Skręcili, zwolnili i z cichym tupnięciem wylądowali na pustyni.Nik spróbował wstać ikostka znów go zawiodła.Poleciał na piasek.Wiał silny wiatr, ostry, pustynny piasekkaleczył mu skórę.Nocnoskrzydły przycupnął obok niego, składając na plecach skórzaste skrzydła.Nikdorastał na cmentarzu i przywykł do obrazu skrzydlatych ludzi, lecz anioły na nagrobkachwyglądały zupełnie inaczej.A teraz, pędząc ku niemu po pustyni w cieniu Gholheimu, pojawiła się olbrzymia szarabestia, gigantyczny pies.Pies przemówił głosem panny Lupescu.- To ju\ trzeci raz nocnoskrzydli ratują ci \ycie, Niku rzekł.- Po raz pierwszy, kiedywezwałeś pomocy, a oni usłyszeli.Przekazali mi wiadomość, informując gdzie jesteś.Po razdrugi przy ognisku zeszłej nocy, kiedy spałeś: krą\yli w ciemności i usłyszeli rozmowę parughuli, które doszły do wniosku, \e przynosisz im pecha i \e powinny rozwalić ci głowękamieniem i zakopać gdzieś, gdzie znalazłyby cię, kiedy ju\ dobrze przegnijesz i będą mogłycię zjeść.Nocnoskrzydli po cichu załatwili sprawę.No i teraz.- Panna Lupescu?Wielka psia głowa pochyliła się ku niemu i przez jedną szaleńczą, przera\ającą chwilęwydało mu się, \e go ugryzie.Lecz zamiast tego polizała go czule po twarzy.- Boli cię noga?- Tak.Nie mogę na niej stanąć.- Wsiądz mi na grzbiet - poleciła szara bestia, będąca panną Lupescu. Powiedziała coś w szczekliwej mowie nocnoskrzydłych i stwór podszedł bli\ej,przytrzymując Nika, gdy ten oplótł rękoma szyję panny Lupescu.- Przytrzymaj się mojego futra - poleciła.- Tylko mocno.A teraz, zanim odejdziemy,powiedz.- Zaskrzeczała piskliwie.- Co to znaczy?- Dziękuję.Albo do widzenia.Jedno i drugie.Nik zaskrzeczał najlepiej jak umiał; nocnoskrzydły zachichotał z rozbawieniem.Potemwydał podobny dzwięk, rozło\ył wielkie skórzaste skrzydła i pobiegł wraz z wiatrem,trzepocząc mocno, póki wiatr nie poniósł go niczym wielki latawiec.- Teraz - rzekła bestia, będąca panną Lupescu - trzymaj się mocno.- I zaczęła biec.- Czy biegniemy w stronę ściany grobów?- Do ghulowych bram? Nie.One są dla ghuli.Ja jestem Ogarem Boga, podró\ujęwłasną drogą, do piekła i z powrotem.Nikowi wydało się, \e pobiegła jeszcze szybciej.Wielki księ\yc wzeszedł, za nimmniejszy, barwy pleśni.Dołączył do nich rubinowy księ\yc, a szara wilczyca biegłaswobodnie w ich blasku po pustyni pełnej kości.Zatrzymała się obok strzaskanego glinianegobudynku, podobnego do olbrzymiego ula, wzniesionego obok niewielkiego zródła wody,wylewającej się z bulgotem z pustynnej skały, zbierającej w maleńki staw i znów znikającejwśród piasków.Szara wilczyca opuściła głowę i zaczęła pić.Nik nabrał wody w dłonie i te\się napił małymi łyczkami.- To jest granica - oznajmiła szara wilczyca będąca panną Lupescu i Nik uniósł wzrok.Trzy księ\yce zniknęły, teraz widział Drogę Mleczną.Czuł się tak, jakby nie oglądałjej nigdy wcześniej.Niczym migotliwy całun jaśniała na łuku nieba.Nieba pełnego gwiazd.- Są piękne - szepnął.- Kiedy wrócimy do domu - oznajmiła panna Lupescu - nauczę cię nazw gwiazd i ichkonstelacji.- Bardzo bym chciał - przyznał Nik.Wdrapał się z powrotem na wielki szary grzbiet, wtulił twarz w futro, przytrzymującsię mocno.I miał wra\enie, \e minęła zaledwie chwilka, podczas której ktoś niósł goniezgrabnie - jak dorosła kobieta dzwigająca sześciolatka przez cmentarz w stronę grobowcaOwensów.- Coś się stało z jego nogą - oznajmiła panna Lupescu.- Biedactwo.- Pani Owens odebrała jej chłopca i objęła mocno niematerialnymirękami.- Nie mogę powiedzieć, - \e się nie martwiłam, bobym skłamała.Ale teraz wrócił i tylko to ma znaczenie.A potem był ju\ spokojny, bezpieczny pod ziemią, w dobrym miejscu, z głową nawłasnej poduszce, i pochłonęła go łagodna, zmęczona ciemność.***Lewa kostka Nika spuchła i posiniała.Doktor Trefusis (1870-1936, Oby przebudził sięw chwale) zbadał ją i uznał, \e jest tylko zwichnięta.Panna Lupescu powróciła z wyprawy doapteki z elastycznym banda\em, a Josiah Wortinghton, baronet, pochowany z hebanowąlaską, uparł się, \e po\yczy ją Nikowi, który bawił się a\ nazbyt dobrze, opierając się o nią iudając stulatka.Pokuśtykał na wzgórze i znalazł zło\oną kartkę, wciśniętą pod kamień.Ogary Boga- odczytał.Słowa te, wypisane fioletowym atramentem, stanowiły pierwszy punktspisu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •