[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zaledwie byli wiêxniowie stanêli na taSmie ruchomego chodni-ka, obok nich wyrósÅ‚ ugrzeczniony Aqualishanin. Roa, Fasgo i Roaky Laamu  odezwaÅ‚a siê istota w basicu,nieco znieksztaÅ‚conym zapewne z powodu zakrzywionych do wew-n¹trz kłów.Ton jej gÅ‚osu wskazywaÅ‚, ¿e to nie miaÅ‚o byæ pytanie.Mój mocodawca chciaÅ‚by mieæ przyjemnoSæ goSciæ panów w swo-jej rezydencji. Szef B  przypomniaÅ‚ Hanowi szeptem Roa. Ten, który mo¿emieæ dla nas wa¿n¹ informacjê.Fasgo przeÅ‚kn¹Å‚ Slinê. Czy¿bySmy o niego rozpytywali?  zapytaÅ‚ Han teatralnymszeptem. Nie przypominam sobie, ¿ebySmy chocia¿ raz próbowa-li.Aqualishanin, który nazywaÅ‚ siê Quara, rozÅ‚o¿yÅ‚ rêce i rozca-pierzyÅ‚ palce. Dajcie spokój, panowie  powiedziaÅ‚. Z pewnoSci¹ mo¿eciepoSwiêciæ kilka chwil na spotkanie z kimS, komu zawdziêczaciewyjScie z wiêzienia.Zaskoczeni mê¿czyxni wymienili zaniepokojone spojrzenia. No có¿, w takim razie. zacz¹Å‚ niepewnie Solo. Prowadx!Wszyscy czterej wsiedli do repulsorowej limuzyny i przeciêlimniej wiêcej dziewiêædziesiêciostopniowy Å‚uk  KoÅ‚a Fortuny.Cza-sami musieli zbaczaæ z kursu, ¿eby omin¹æ gromady statków z przy-gnêbionymi i zrozpaczonymi uchodxcami na pokÅ‚adach.Kunsztow-nie zdobionych wrót rezydencji Szefa B pilnowali mrukliwi i niezbytrozgarniêci gamorreañscy stra¿nicy, a w przestronnej i luksusowourz¹dzonej poczekalni a¿ roiÅ‚o siê od pochlebców, petentów, loka-jów i najró¿niejszych obiboków.Na dostosowuj¹cych siê do ksztaÅ‚-tów ciaÅ‚a otomanach spoczywaÅ‚y w uwodzicielskich pozach dwieTwi lekianki.Ubrane tylko w sk¹pe, siatkowe kostiumy k¹pielowe,delikatnie gÅ‚adziÅ‚y dÅ‚ugie gÅ‚owoogony.Przy jakimS stoliku siedzie-li, zajêci gr¹ w laro, Rodianin, Kubaz, Whiphid i dwaj Weequa-yowie.W jednym z k¹tów znudzony Bith wygrywaÅ‚ gamy na wy-smukÅ‚ym rogu.164 Aqualishanin wprowadziÅ‚ Hana i jego towarzyszy do głównegosalonu i szerokim gestem zaprosiÅ‚ do zajêcia miejsc w ogromnychluksusowych fotelach.ZaproponowaÅ‚, ¿e przyniesie coS do picia.Han jednak nie skorzystaÅ‚ z zaproszenia i nie usiadÅ‚. Zachowaj gizerskie dla goSci  Koñca ZakÅ‚adów  zasuge-rowaÅ‚ ciepÅ‚y, dxwiêczny baryton, który rozlegÅ‚ siê nagle w wielkimpomieszczeniu.Han drgn¹Å‚, ale nigdzie nie zauwa¿yÅ‚ mówi¹cej oso-by. Poczêstuj ich Rezerw¹ Whyrena.Fasgo natychmiast siê rozpromieniÅ‚. CzegoS takiego nigdy nie odmówiê  powiedziaÅ‚. Niech bêd¹ dwa  dodaÅ‚ szybko Roa, uSmiechaj¹c siê do Aqua-lishanina. Trzy  poprawiÅ‚ go po chwili wahania Solo.StaraÅ‚ siê zorientowaæ, gdzie mo¿e siê znajdowaæ xródÅ‚o nis-kiego gÅ‚osu.CaÅ‚¹ jedn¹ Scianê ogromnego salonu zajmowaÅ‚y pÅ‚a-skie ekrany.Czêsto zmieniaj¹ce siê na nich obrazy przedstawiaÅ‚yfragmenty wielu sekcji  KoÅ‚a Fortuny.Na jednym z nich Han roz-poznaÅ‚ posterunek imigracyjny, gdzie mÅ‚ody urzêdnik unieszkodli-wiÅ‚ jego blaster. Proszê, rozgoSæcie siê  zahuczaÅ‚ ten sam ciepÅ‚y baryton.Han zastanawiaÅ‚ siê, czy skorzystaæ z propozycji, ale w nastêp-nej chwili pojawiÅ‚y siê szklanice wypeÅ‚nione bursztynow¹ koreliañ-sk¹ whisky. Na zdrowie!  powiedziaÅ‚, stawiaj¹c na podÅ‚odze podró¿n¹torbê i unosz¹c szklankê w powietrze ku niewidocznemu gos-podarzowi. Nasze kawalerskie!  zawtórowaÅ‚ Roa, tak¿e unosz¹c swoj¹whisky. Wasza reputacja dotarÅ‚a do nas wczeSniej ni¿ wy, panowie zabrzmiaÅ‚ gÅ‚os.Fasgo przeci¹gn¹Å‚ po wargach wierzchem dÅ‚oni. Je¿eli ma pan na mySli tê awanturê w  Koñcu ZakÅ‚adów zacz¹Å‚  to niezupeÅ‚nie nasza wina.Za wiêkszoSæ szkód i strat odpo-wiadaj¹ Trandoshanie. A czêSciowo ja  przerwaÅ‚ mu Szef B. To ja ich do tegonakÅ‚oniÅ‚em. Pan?  zapytaÅ‚ zdumiony Han. Dlaczego? A jak inaczej mógÅ‚bym mieæ pewnoSæ, ¿e skorzystacie z mo-jego zaproszenia, ni¿ wydaj¹c polecenie, aby uwolniono was z wiêzie-nia?165  Niczego nie rozumiem  przyznaÅ‚ oszoÅ‚omiony Solo.W wielkim salonie zadudniÅ‚ Smiech Szefa B. RozkazaÅ‚em, aby mnie informowano, ilekroæ do  KoÅ‚a For-tuny przylatuj¹ osoby, ciesz¹ce siê wyj¹tkow¹ sÅ‚aw¹ albo niesÅ‚aw¹.Tak byÅ‚o w twoim przypadku, Roa.Wyobraxcie jednak sobie mojezdumienie, kiedy skorzystaÅ‚em z identyfikuj¹cych programówi stwierdziÅ‚em, ¿e towarzyszy ci nie kto inny jak sam Han Solo.Na dxwiêk sÅ‚ynnego nazwiska, wszyscy sÅ‚u¿¹cy i lokaje od-wrócili gÅ‚owy.Han dopiÅ‚ trunek jednym Å‚ykiem i odstawiÅ‚  niezbytdelikatnie  drogocenn¹ szklankê.Szef B wybuchn¹Å‚ gromkim Smiechem. Muszê ci powiedzieæ, Solo  zacz¹Å‚  ¿e spodziewaÅ‚em siêzobaczyæ mÅ‚odszego mê¿czyznê. No có¿, kiedyS byÅ‚em mÅ‚odszy  oznajmiÅ‚ Han, rozgl¹daj¹csiê po przestronnym salonie. Ja tak¿e  przyznaÅ‚ Szef B [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •