[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- A jak chcesz tego dokonać? Przecież ten głupi męskihonor to coś, z czym po prostu nie można walczyć.- Niekoniecznie.Honor to obosieczna broń.-Na twarzJuliet wypłynął figlarny uśmiech.- Usiądz, Rosalind.Mam plan. Bez naszego wysiłku rosną tylko paznokcieBeznaszego wysiłku rosnątylko paznokcieBez naszegowysiłku rosnątylkopaznokcieBez naszegowysiłkurosną tylko paznokciei brudzą się ręce.ibrudzą się ręce.i brudzą sięręce.i brudząsię ręce.Przysłowie angielskie z listy wywieszonej na ścianie salki szkolnejPrzysłowie angielskie z listy wywieszonej na ścianie salki szkolnejPrzysłowie angielskie z listy wywieszonej na ścianie salki szkolnejPrzysłowie angielskie z listy wywieszonej na ścianie salki szkolnejmłodego lorda Templemore amłodego lorda Templemore amłodego lorda Templemore amłodego lorda Templemore aBladym świtem Sebastian zjawił się w towarzystwieBBBswego kamerdynera przy Wimbledon Common, skupionyjak nigdy.Całą noc doprowadzał do ładu swoje sprawy,uaktualnił testament i napisał listy do wuja, do Morganai marynarki wojennej.Mimo to zupełnie nie chciało musię spać.Bowiem dopiero teraz domyślił się prawdy,której nie zauważył na początku.- Sądzi pan, że przyjedzie? - spytał Boggs stojący u jegoboku.- Mam nadzieję, że nie.Jednak to całkiem możliwe.- Jest pan pewien, że nie wolałby poprosić na se-kundanta jednego z pańskich przyjaciół?- Nie mam przyjaciół w Londynie.Prawdę mówiąc, w ogóle nie miał przyjaciół.Niekontaktował się z nikim poza rodziną.A i ona nie byłazbyt wielka - brat, z którym przebywał zaledwie miesiąc,i wuj, którego dopiero zaczynał poznawać.Dlatego przezresztę nocy zastanawiał się nad swoim życiem, co wrazz wyznaniem miłości przez Juliet zaowocowałopostanowieniem, że musi dokonać sporych zmian. Najpierw musiał zrozumieć, co czuje do Juliet.Kochałją.Nie mógł się tego wyprzeć.Jak mógł jej to wszystko wynagrodzić?Gdyby nie miłość, zupełnie by go to nie obeszło.Niemyślałby wyłącznie o Juliet przy podejmowaniu decyzji.Miłość.Uśmiechnął się do siebie.Jakie to dziwne, że tosłowo przestało go przerażać między północą i świtem?I musiał otrzymać szansę, by wyznać Juliet swoje uczucie.Tak więc niezależnie od rozwoju wypadków postanowiłwyjść z tej sytuacji obronną ręką.Knighton również musiał przeżyć.Juliet nie pogo-dziłaby się z faktem, że jej szwagier poniósł śmierć z rękiniedoszłego męża.Najtrudniej jednak było tego uniknąć.Mógł strzelić Knightonowi w rękę, lecz Griff miałbywówczas szansę przełożyć broń w drugą dłoń i trafićSebastiana w serce.Co wchodziłoby w grę równieżwówczas, gdyby Sebastian celowo chybił.Pierwszywariant wydawał się zatem najlepszy, dawał munajwiększą kontrolę nad sytuacją.Nawet gdyby okazał sięryzykowny dla Knightona.Liczył po cichu na to, że może choć jeden jedyny razw życiu dopisze mu szczęście i Knighton w ogóle się niezjawi?Ta słaba nadzieja umarła jednak natychmiast potem,gdy na pole wjechał powóz Knightona.Griff wysiadł, zanim dwóch towarzyszy.Sądząc po ogromnej czarnejtorbie jeden był z pewnością lekarzem, drugi, któregoSebastian nie znał, pełnił zapewne rolę sekundanta.- Dzień dobry, Knighton - westchnął Sebastian.- Templemore.W świetle wschodzącego słońca Knighton miał bardzoniepewną minę, lecz mimo to trzymał w ręku pistolet podobny do tego, który przyniósł Sebastian.Zanim jednakzdążyli dokonać prezentacji sekundantów, rozległ siętętent kopyt i na polach zjawiło się dwóch jezdzców.A właściwie były to amazonki.- Co one tu robią? - spytał Sebastian, czując, jak krewpulsuje mu w uszach.Lady Rosalind i Juliet postąpiły naprzód.Nic chciał, byJuliet była świadkiem pojedynku.Gdyby patrzyła muw oczy, nie potrafiłby dobrze wycelować.- Nie wiem.Kiedy wychodziłem, wydawało mi się, żeśpią.Zciągnęły lejce i zeskoczyły z koni.Ku zdumieniuSebastiana Juliet trzymała w ręku pistolet podobny dotego, jaki przywiózł Knighton.Knighton podszedł do żony.- Co ty sobie myślisz, Rosalind? Jeśli zamierzasz sięwtrącać.- Nie - odparła za siostrę Juliet, wskazując kasetęz bronią.- Przyjechałyśmy tu na swój własny pojedynek.A że wybraliście już miejsce i sekundantów,pomyślałyśmy, że upieczemy dwie pieczenie przy jednymogniu.Knighton patrzył na nią przez chwilę szeroko otwartymioczami i przeniósł wzrok na żonę.- O czym ty, do diabła, mówisz? - Nie czekając naodpowiedz, zwrócił się do Sebastiana.- Miałeś z tym cośwspólnego, Templemore?Templemore uniósł bezradnie ręce.- Nie, naprawdę nie.- To wszystko jest bardzo proste - powiedziała Juliet.-Jeśli ty i Sebastian upieracie się przy tym idiotyzmie,w wyniku którego jeden z was zginie, Rosalind i japostanowiłyśmy stoczyć własną walkę.Jeśli ty zabijesz Sebastiana, ja pomszczę jego śmierć i zastrzelę Rosalind.- A jeśli lord Templemore zastrzeli ciebie, ja będęmusiała zabić Juliet - wyjaśniła Rosalind.- To jedyne wyjście z sytuacji - powiedziała Juliet.- Jedyne honorowe wyjście - dodała lady Rosalind.Sebastian z trudem stłumił śmiech i natychmiastpochwycił surowe spojrzenie Knightona.- Ten absurd prowadzi donikąd, Juliet - odparowałKnighton.- Wiem, że Rosalind potrafi strzelać, aleprzecież ty nie umiesz posługiwać się bronią.Niepotrafisz nawet załadować pistoletu.Sebastian lekko się skrzywił.- Hm, Knighton, tak się składa, że Juliet świetnie sobiez tym radzi.Knighton odwrócił się do niego gwałtownie.- Jak to?- Sebastian mnie nauczył - odparła spokojnie Juliet.-Wtedy, kiedy byliśmy w Shropshire.- Niemożliwe! - wykrzyknął Knighton.- Przecieżwszyscy byśmy o tym wiedzieli.Widzielibyśmy cię natrawniku z pistoletem w ręku.Lady Rosalind postąpiła naprzód.- Pamiętasz ten domek, o którym mówiliśmy ubiegłejnocy? Lord Templemore chodzi tam czasem ćwiczyć.Toteren położony na uboczu.- Nauczył mnie też ładować broń - powiedziała Julietz promiennym uśmiechem.Postawiła na ziemi kasetę z bronią, wyjęła jedenz pistoletów i załadowała go tak zręcznie, że Sebastianpoczuł dumę.- Poprosiła, żebym ją nauczył - wycedził Sebastian.-Co miałem robić? - Na przykład odmówić? - odparował Knighton.- Czy ten sposób zawsze się sprawdza w przypadkupańskiego małżeństwa?Ku jego zdziwieniu Knighton uśmiechnął sięz przymusem.- Właściwie nigdy.- Popatrzył krzywo na Tem-plemore a.- Czy to pan dał jej również te pistolety?- Przecież one należą do ciebie, Griffie - wtrąciła ladyRosalind.- Nie poznajesz? Wyciągnęłam je zeszłej nocyze składziku.Jeden z lokai wyczyścił je i naoliwił.- Teraz jeszcze obraca służących przeciwko mnie -jęknął Knighton.- Zwietnie jej to wychodzi - przyznał Sebastian.- Wiem.- Knighton popatrzył na niego przenikliwie.-A przy okazji, chciałbym ci podziękować za chłodnekąpiele w Charnwood, Templemore.Najwyrazniej lady Rosalind zdradziła mężowiwszystkie sekrety.Sebastian nie był jednak pewien, czydzięki temu Knighton był nastawiony wobec niego niecoprzychylniej, czy wręcz przeciwnie.Dlatego starannieważył słowa.- Bardzo mi przykro.Nie powinienem był się mieszaćw wasze prywatne sprawy.- Pewnie, że nie - potwierdził Knighton bezprzekonania.Doktor wystąpił naprzód i odchrząknął.- Panowie, skoro nie będzie pojedynku, chętnie wrócędo łóżka.Sebastian popatrzył pytająco na Knightona [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl